MrozyMrozy na rozdrożu

– Oddajcie nasze pieniądze – napisały pracownice szkoły w Lipinach i stały z rozwiniętym transparentem przed siedzibą mroziańskiego urzędu gminy, gdzie właśnie radni zbierali się na sesję. Była już tam Alina Kozińska ze Stowarzyszenia Inicjatyw Oświatowych i to na jej prośbę przewodniczący zmienił porządek obrad. Przez ponad godzinę obie strony  konfliktu o szkołę i pieniądze wyjawiały swoje racje, ale do zgody nie doszło. Mimo polubownej postawy Kozińskiej, burmistrz nie ustąpił o krok. Był jak rekin pewien swej ofiary...

Rekiny na Lipiny

Prezes Alina Kozińska nie chciała wojny, więc już na początku radziła skupić się na trzech podstawowych problemach. To historyczny aspekt budynku szkoły, jej osiągnięcia i brak dofinansowania.
Byłoby najlepiej, gdyby obie strony siadły do rozmów i bez wracania do przeszłości rozwiązały problemy.
– Chcemy, żeby w Polsce była respektowana zasada pomocniczości. Szkoła jest problemem społeczeństwa i decyzję w tej sprawie musi podjąć samorząd bez ingerencji wyższych władz – przekonywała Kozińska. A sprawa nauczycielek już poszła w Polskę, więc walczące o godność kobiety powinny być odznaczone.
Burmistrz Jaszczuk nie ukrywał, że nie będzie z takiej nagrody zadowolony. Mimo telefonu od minister Zalewskiej z propozycją spotkania w sprawie szkoły. Nie musi niczego negocjować w atmosferze nagonki i kreowania jego negatywnego wizerunku przez media redaktora Piątkowskiego.
Burmistrz gestykuluje, jest oburzony. Zarzuca lipinianom jadowitą agresję i kłamstwa, a prezes Długosz ucieczkę od tematu i brak woli pojednawczej.
– Ta szkoła jest zbędna, ponieważ uważam, że modelowo w ’99 roku stworzyliśmy sieć placówek publicznych na terenie gminy, które gwarantują bardzo wysoki poziom kształcenia – wreszcie Jaszczuk wydusił z siebie to, co kierowało nim przez lata walki z Lipinami. On jest od tego, aby przestrzegać prawa i dbać o interes gminy. A to co się dzieje, nie ma nic wspólnego z interesem gminy Mrozy.

A subwencja? Rzeczywiście zatrzymał jej wypłacanie, ale tylko dlatego, że szkoła jest winna gminie... 605 tysięcy złotych. Wypłaci te 133 tysiące, jeśli taka będzie decyzja sądu apelacyjnego. Wierzy, że pozytywna dla niego, bo co troje sędziów w Lublinie, to nie jeden w Siedlcach.
Nie zgadza się też z opinią, że robi to umyślnie i złośliwie w ramach odwetu, bo te rzeczy są mu zupełnie obce. Uważa, że po wyroku o opuszczeniu lokalu odpowiedzialność za  lokal od 1 lipca 2016 roku ponosi właściciel, czyli gmina Mrozy, a w jej imieniu działa burmistrz. W związku z tym, wstrzymanie dotacji jest uzasadnione.
Przytoczył na koniec rzymskie przysłowie, że kto powołuje się na niegodziwość, nie zasługuje na wysłuchanie. Oznacza to, że jeśli ktoś dopuszcza się bezprawia, nie może iść do sądu i żądać ochrony.

Prezes Kozińska próbowała jeszcze łagodzić emocje Jaszczuka, ale nic to nie dało. A kiedy sugerowała, że prawa osób, które przekazują coś, aby rozwijać społeczeństwo muszą być gwarantowane, burmistrz ironizował, że w innych sołectwach jest więcej uczniów, więc tam też trzeba przywrócić szkoły.
– A Borkami proszę sobie nie wycierać języka – wtrącił bez sensu sołtys tej wsi. On nie jest za szkołą, więc po co w stowarzyszeniu widnieją Borki...

Gdy już się wydawało, że spór pójdzie na manowce, wreszcie do głosu dopuszczono pracowników szkoły w Lipinach. Oni mają żal do radnych, że tylko słuchali burmistrza, a do nich ani razu nie przyjechali, ani ich nie wysłuchali.
Natomiast prezes Dorota Długosz pokazała perfidię Jaszczuka, który nie wypłacał dotacji już latem 2015 roku. Wszystko przelał w wrześniu, a wrześniową w styczniu. Wtedy właśnie został złożony pozew, a sprawę przegrali, bo dotacja została akurat wypłacona.
Mimo niesprawiedliwości w sądach, ostatnio w Siedlcach zapadł wyrok, że działania burmistrza były bezprawne i dążyły do unicestwienia działalności placówki, z którą był w sporze. To jasne, że działa z niskich pobudek...
Jaszczuk natychmiast udowodnił to sugestią, że jeśli nawet wypłaci subwencję, to natychmiast przejmie ją ZUS, któremu stowarzyszenie nie płaciło składek.
– To nieprawda – prawie krzyczeli nauczyciele – bo każdy z pracowników złoży pozew i będzie pierwszy miał prawo do zapłaty za pracę.

Puenta jest jedna – Jaszczuk z dobrej woli Lipinom nie odpuści. Zamordował nie tylko ideę społecznej szkoły, ale także wiarę ludzi, że można cokolwiek zrobić bez jego przyzwolenia. Zachował się jak rekin ludojad, który pożera wszystko, co mniejsze i niewygodne...

Numer: 27 (1030) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *