KałuszynKałuszyn rocznikowy

Jest tradycją rokroczne wydawanie rocznika kałuszyńskiego. W 2015 roku po zmianie władz wydano go rzutem na taśmę za prywatne fundusze, ale zarząd doszedł do wniosku, że budżet miasta też powinien partycypować w kosztach, bo to obowiązek władzy. Tym bardziej, że Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Kałuszyńskiej nie ma na rocznik pieniędzy... 

Alien dziejowy

Uzyskanie jakiegokolwiek wsparcia nie jest łatwe z uwagi na postawę władzy wykonawczej i rady miasta za krytyczne spojrzenie TPZK na kałuszyńską władzę, a szczególnie burmistrza Soszyńskiego. Mimo wszystko – jak ujawniła podczas sesji prezes Grażyna Gójska – zarząd towarzystwa złożył wniosek o dofinansowanie tegorocznego wydania, które winno ukazać się przed 28 sierpnia, czyli dniem dożynek.
- Wynik głosowania znam. Sześciu spośród państwa zagłosowało przeciw... Chciałabym wiedzieć, dlaczego – nie ukrywała zażenowania prezeska TPZK. I pouczała, że są to fundusze wszystkich płacących podatki, a rocznik wydawany jest dla społeczeństwa kałuszyńskiego. Zwróciła się też do radnej Barbary Dmowskiej, która pracowała w urzędzie skarbowym i wie, że można ludzi traktować w różny sposób. To ona chciała urządzić głosowanie, by kamera TV Co słychać? nie filmowała obrad. Na szczęście niezależne media mają nieograniczony wstęp na sesje i trzeba mieć trochę wiedzy i kultury, by się nie ośmieszać.
Prezes Gójska reprymendowała także burmistrza, który zawsze nie daje się jej ani swoim krytykom wypowiedzieć. – Proszę raz wysłuchać i nie przedkładać swoich racji ponad wszystkich... Ja wiem, że pan wziął, jak to pan powiedział, radę za mordę, ale nie wszyscy się tak dadzą – już prawie krzyczała Gójska, bo tumult na sali był zbyt głośny. Ona i każdy z kałuszynian to ludzie wolni i zawsze mają prawo się wypowiedzieć. Tym bardziej, że jest coraz więcej sytuacji zagrażających Kałuszynowi i mieszkańcom gminy. Jaki był więc powód, że tych sześciu radnych nie przyznało dofinansowania? A to zaledwie 3 tysiące złotych...
Do odpowiedzi poczuła się radna Henryka Śledziewska kierująca obradami komisji budżetowej. Zaczęła od ogólnych stwierdzeń, że owszem, chętnie czytała rocznik i ma wszystkie numery. Ba, wyraziła uznanie dla osób, które społecznie pracują na rzecz jego wydania. Były na niego pieniądze, ale w tym roku zarząd TPZK zgłosił wniosek już po zatwierdzeniu budżetu. Dlatego była za tym, żeby odroczyć to na przyszły rok. Uznała, że zyski, które czerpie TPZK ze sprzedaży Rocznika w roku bieżącym są wystarczające. Powiedziała, że w przyszłym roku bardzo chętnie będzie za dofinansowaniem, jeśli złożą taki wniosek w odpowiednim czasie...
To oznacza, że TPZK może się obejść smakiem i właściwie wystarczy, by znać nastawienie władzy Kałuszyna do towarzystwa i jego Rocznika. Niewiele więc dały przypomnienia, że wydali pierwszy rocznik za własne pieniądze, że rozmawiali z wiceburmistrz i skarbnik, i że zawsze było dofinansowanie... To teraz mają jeszcze próbować i czekać na litość radnych... Przecież to dla dobra wszystkich, bo to rozpowszechnianie kultury i historii. Do rocznika piszą i będą pisali znani historycy...
– Jestem zażenowana, że 6 osób w radzie działa przeciwko społeczeństwu – sumowała prezes Gójska.
I trudno powstrzymać się od refleksji, że władze Kałuszyna coraz bardziej wyobcowują się od społeczeństwa i nie tolerują odmiennego spojrzenia na rozwój miasta i gminy. Teraz za 3 tysiące chcą upokorzyć nowe władze Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kałuszyńskiej, zmieniając się w lokalny alien, czyli ciało zupełnie obce...

 

 

Numer: 31 (982) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *