KołbielRudno artystyczne 2016

Kolejny już raz podkołbielskie Rudno stało się mekką artystów – tych lokalnych i nie tylko. Plenerowym wystawom prac jak zwykle towarzyszył popołudniowy koncert. Tym razem dziesięcioro wykonawców wyśpiewało najsłynniejsze pieśni Czarnego Anioła polskiej muzyki czyli Ewy Demarczyk, która niestety unika publicznych występów. Nie unika ich natomiast równie wielka gwiazda – Piotr Szczepanik, który dla Moniki Gawrylak zrobił odstępstwo od swoich zasad i zgodził się zaśpiewać w plenerze...

Sielskie... anielskie

W Rudnie działo się przez cały niedzielny dzień. Już wczesnym przedpołudniem na terenie okalającym pałac zaczęli rozstawiać swoje dzieła artyści, ale także kupcy i rzemieślnicy. Choć najwięcej było malarstwa, to nie brakowało rzeźb, rękodzieła, mozaiki, tradycyjnych kołbielskich wycinanek czy wzbudzających spore zainteresowanie instalacji, na które można było nawet wejść – ale tylko na własną odpowiedzialność. Było też muzycznie, bo ludowe szlagiery zaprezentował kobiecy zespół z Karczewa, a swoistego klimatu dodawał również kataryniarz z Woli Rębkowskiej koło Garwolina.
Najbardziej oczekiwany był jednak koncert. Około 15.00 miejsca siedzące przed plenerową sceną były już zajęte – nie wiadomo tylko, czy bardziej czekano na piosenki Ewy Demarczyk, czy może występ Piotra Szczepanika. W każdym razie obydwoje artystów może poszczycić się przebojami, które widownia znała i z chęcią podśpiewywała, a nawet ruszała w tany.
Repertuar Ewy Demarczyk należy chyba do najtrudniejszych, jakie dotychczas podejmowano na rudzieńskich koncertach. Pomimo tego dziesięcioro wykonawców poradziło z nim sobie znakomicie, niekoniecznie naśladując oryginalne wykonanie, ale dodając mu cząstkę siebie. Artystów, którzy wykonywali po dwie piosenki, zapowiadał jak zwykle Tomasz Krzymiński, i jak zwykle robił to po swojemu.
Pierwsza na pałacowych schodach pojawiła się Agata Gała, by wyśpiewać trochę inaczej smutną historię Rebeki. Olga Łasak zapewniała, że nie ma nas, Mariusz Dekiel żywiołowo przypomniał Pieśń o cudownych narodzinach Bolesława, a Marta Kuszkiewicz zachwycała piwnicznym przebojem Groszki i róże. Joanna Mioduchowska tańczyła walca z Panną Madonną, legendą tych lat, a Paweł Krupka wyróżnił się polsko-niemieckimi i polsko-hiszpańskimi standardami. Dla Marty Orchard ważne były Pocałunki, natomiast Magdalena Łowkiel-Klimek za Baczyńskim otwierała złote niebo. W kosmos leciała zaś Dorota Sowa Kuziela, a koncert zakończył męską wersją Tomaszowa Piotr Dąbrówka. Zabrakło Justyny Panfilewicz, która w latach ubiegłych zdobywała serca słuchaczy.
Zanim ogłoszono werdykt jury, na scenę przy burzy oklasków wyszedł Piotr Szczepanik. Zaprezentował on swoje najbardziej znane przeboje, wśród których zabrakło chyba tylko Goniąc kormorany i Nigdy więcej. Zachęcał do wspólnego śpiewania, co spotkało się z głośnym odzewem widowni. Magia nieśmiertelnych hitów zagrzała też do tańca Bartłomieja Kurzeję, który w tany porwał Monikę Gawrylak. Niestety zabrakło bisów, a zamiast nich zebrani usłyszeli decyzję jury. Tradycyjnie przyznano trzy równorzędne, zwycięskie miejsca, które zajęły Olga Łasak, Dorota Sowa-Kuziela oraz Marta Kuszkiewicz. Reszta wykonawców zdobyła wyróżnienia.
Magiczna niedziela w Rudnie dobiegała końca przy torcie i rozmowach. Były też zaproszenia do odwiedzin za rok, kiedy artyści spróbują swoich sił w utworach Czesława Niemena.

Numer: 29 (980) 2016   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *