Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki nieczyste

Na pytanie, kto może otrzymać honorowe obywatelstwo miasta, każdy dojrzały człowiek w pełni władz umysłowych, zdrowy psychicznie i moralnie odpowie, że ten, który dokonał jakiegoś bezinteresownego doniosłego czynu na rzecz tej miejscowości oraz jest nosicielem prawdy, dobra i piękna. Piszę o tym, ponieważ honorowe obywatelstwo mojego miasta kapituła do spraw nadawania tytułów nadała pośmiertnie Janowi Himilsbachowi. Tą uchwałą mińscy rajcowie udowodnili, że w większości są grupą kontestującą naszą historię i tożsamość chrześcijańską...

Birbant na fałszu

Mińsk Mazowiecki nieczyste / Birbant na fałszu

Jan zwany Iwanem urodził się 31 lipca 1931 roku z nieznanego ojca i matki Marianny Himilsbach – żydowskiej sprzątaczki i prostytutki. Rodzicielka nie miała pokarmu, więc noworodka od przedwczesnej śmierci uratowała Stefania Sażyńska, która ochrzciła go z wody i nakarmiła. Sam zaś Himilsbach w opowiadaniu Monidło z 1967 roku pisze, że urodził się 1 maja o trzeciej po południu. Chciał on w ten sposób zaimponować kolegom – towarzyszom z PZPR, przez
których postrzegany był jako aktywista partyjny. Ukończył nawet wieczorowy Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu, choć nie miał nawet podstawowego wykształcenia. Mieszkający już w Warszawie Himilsbach odwiedzał też co jakiś czas panią Sażyńską. Za każdym razem doprowadzony był do drzwi jej mieszkania przez kumpli od picia. Zalany w trupa, zasypiał w korytarzu i tu załatwiał wówczas swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne.

Wydana w Monachium w 2006 roku polsko-niemiecka książeczka „Świat Jana Himilsbacha” także zawiera liczne błędy. Najpoważniejszym z nich jest twierdzenie, że w latach 1943/44 walczył on w polskim podziemiu przeciwko niemieckiemu okupantowi. Tymczasem jego walka w tym czasie polegała jedynie na kradzieży różnych rzeczy (w tym i kur) z podwórek mińszczan i warszawiaków na bimber lub inny alkohol. Po wojnie za kradzież mienia wojennego ten „bohater” przebywał w zakładzie poprawczym dla nieletnich chłopców w Szubinie.

Twórczość literacka Himilsbacha jest także niewysokich lotów. Pokazuje ona w krzywym zwierciadle koszmarnej groteski nasze miasto w okresie międzywojennym i czasie okupacji. Wyprana jest też całkowicie z wyższych wartości humanistycznych oraz patriotycznych, przez co nie może pretendować do jakiegokolwiek wyróżnienia. Jest tylko kociokwikiem nieprawdy historycznej i licznych pomówień wobec ówczesnej inteligencji naszego miasta.

Anegdotycznym wręcz wydarzeniem z lat 70 jest incydent wywołany przez Himilsbacha w kawiarni warszawskiej znajdującej się w Domu Literata na Placu Zamkowym. Bywał w niej często znany aktor Gustaw Holoubek, aby spotkać się na rozmowie przy kawie z kolegami. Do sali wszedł nagle, a raczej się wtoczył pijaniutki Jan Himilsbach z wrzaskiem: – Inteligencja wypierdalać!!! Holoubek zareagował natychmiast, podniósł się z krzesła i powiedział cicho i spokojnie: – Nie wiem, jak wy, panowie, ale ja wypierdalam...

O poziomie intelektualnym tego grubianina świadczy także m.in. rozmowa telefoniczna, jaką miał z Alicją Wancerz-Gluzą, która napisała o nim pracę magisterską. – No, panie Janku właśnie już skończyłam, obroniłam pracę. – No ja bym ci kurwa napierdolił, jakbyś nie obroniła. – No, obroniłam. – A co kurwa dostałaś? - No, piątkę dostałam. – No to się kurwa tak cieszę, żebym cię w pizdę pocałował.

Jan Himilsbach nie był aktorem, jak twierdzą jego zwolennicy. Zawodowy aktor zagra każdą rolę, a Himilsbach, będąc naturszczykiem, grał tylko siebie – zwykłego pijaczka, cwaniaczka z ulicy. Postawienie między nim, a aktorstwem znaku równości jest więcej niż tylko nietaktem w stosunku do mistrzów tego zawodu.

Czy wobec tego można stawiać na piedestał osobnika, który za przecinek używał słowa kurwa, był alkoholikiem, a wyższe jego wartości sprowadzone były jedynie do przełyku z przyległościami? Byłem świadkiem, jak u Stefanii Sażyńskiej Iwan będący na silnym kacu stwierdził: – Jak ja nienawidzę tego Mińska! – Dlaczego? – A chuj cię to obchodzi...

Jakie było życie tej chodzącej ikony naszego monopolu spirytusowego, takie było jej zejście. Himilsbach zapił się na śmierć 11 listopada 1988 roku w melinie mieszczącej się przy ulicy Górnośląskiej w Warszawie.

Ten najnowszy zasłużony obywatel naszego miasta to bez wątpienia fałszywy bohater z przekłamanym życiorysem. Gloryfikowanie go uważać należy za próbę racjonalizacji niewłaściwego wyboru i zagłuszanie sumień ludzi, zwłaszcza młodzieży. Zło bowiem często miesza się z dobrem, aby się uwiarygodnić i oszukać człowieka.

Występujący, a raczej wymądrzający się na kwietniowej sesji rady miasta tzw. eksperci od Himilsbacha, swoją gładką i beztreściową paplaniną tuszowali swą więcej niż niekompetencję w tym zakresie. Na zakończenie pytam się jego promotorów, co konkretnie bezinteresownie dla Mińska Mazowieckiego dokonał Jan Himilsbach? A także jakie wyższe wartości lansował swoim życiem? A swoją drogą, komu potrzebna była gloryfikacja tego birbanta i czemu ma to służyć?

Krzysztof Szczypiorski,
były Mistrz Kapituły


Od redaktora – Wyrazy uznawane za wulgarne są tutaj jak najbardziej na miejscu.

Numer: 20 (971) 2016





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *