Powiat mińskiWzięli i opisali...

Mniejsze miasta rządzą się własnymi prawami, tu czas biegnie zgodnie z biologicznym zegarem i tyka bez opóźnień co do sekundy. Dzień jest dniem, noc nocą. Przyszła wiosna, więc po pysznym posiłku w jednej ze starszych mińskich restauracji zaczęłam szukać kulturalnej rozrywki. Sącząc chłodne piwo wyszukałam harmonogram imprez na najbliższe miesiące... Okazało się, że najwięcej dzieje się w pobliskich miejscowościach, a mój udział w konkursie matematycznym był z góry skazany na mix porażki z pośmiewiskiem...

Targ próżności

Wzięli i opisali... / Targ próżności

Z rozrzewnieniem przypomniałam sobie kino, ba nawet w marzeniach kręciłam się na objeżdżających dorocznie pobliskie tereny karuzelach, które stawały się czasem przyczynkiem do zawarcia bardziej chcianych bądź nie planowanych wielu mińskich związków małżeńskich...

Zdegustowana wróciłam wolnym krokiem do domu. I nagle olśnienie, przecież regularnie, chociaż rano są w naszym mieście imprezy cykliczne. Mają one pewien plus, człowiek zazwyczaj jest wypoczęty. Są, przecież są i to nawet często. Zawsze we środy i piątki, niezależnie od pogody nieopodal ulicy Topolowej znajduje się ogromny plac gdzie dzieje się wszystko – można posłuchać muzyki, spotkać znajomych zapoznać się z trendami podmiejskiej mody, poznać obcokrajowców, kupić pamiątki, artykuły pierwszej potrzeby a nawet wysłuchać mnóstwa interesujących historii z życia Mińska.... Wszystko w przystępnej cenie. Godziny dowolne, czas przebywania do ostatniego uczestnika, idealne miejsce do spędzenia wolnego czasu.

Z samego rana w środę postanowiłam wziąć udział w tym cyklicznym wydarzeniu. Wsiadłam w samochód i po piątym okrążeniu rond przestałam śpiewać, a i moje słowa niewiele miały wspólnego z kulturą. Wymachując groźnie ręką do wystraszonego staruszka w leciwym aucie znalazłam miejsce parkingowe i zaczęło się...

Kolory i zapachy dostarczały wprost nadludzkich doznań, a przechodnie w kolorowych strojach poruszali się jak w musicalu światowej klasy... Słyszalne były strzępki poglądów politycznych, opowieści o ciężkim porodzie kuzynki byłej szwagierki, wygórowanych cenach cebuli i żywca wieprzowego i ostatnio zakupionej nieświeżej wątróbce.

Dalej powiało chińsko-paryska modą. Spojrzałam ukradkiem na swoje ubranie jakże odbiegające od obowiązujących trendów i dałam się skusić na modny, żółty strój i perfumy za 20 zł. Szłam niczym celebrytka w alei gwiazd, dlatego absurdem wydawało mi się proponowanie mi czosnku, papierosów bez akcyzy itp...

Przy moim aucie o dziwo stała niewielka grupa osób wymachująca rękoma, a przy nich funkcjonariusze straży miejskiej. Żywo rozmawiali o sposobie mojego parkowania. Strażnicy byli nieugięci w tej kwestii i nie dali się przekonać żadnymi argumentami. Aktu łaski nie było...

Tak więc jeśli ktoś zarzuci, że w Mińsku Mazowieckim nic się nie dzieje jest w błędzie. Poranna dawka targowej kultury to zastrzyk energii na cały dzień...

 

Paulina Nazaruk

Numer: 15 (966) 2016





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *