LatowiczLatowicz konfliktowy

W Latowiczu jeszcze długo nie milknąć będą dyskusje na temat skarg i zażaleń związanych ze sprawą pozwolenia na budowę obory w Waliskach. Co ciekawe, na posiedzeniach rady gminy, raz zjawiają się przedstawiciele jednej strony konfliktu, raz drugiej, jednak wszyscy z pretensjami do wójta i rady

Owoce skarg

Większość radnych chciała uniknąć tego wątku podczas obrad, ale się nie udało. Najpierw wywołał go radny Witold Kłos, który myślami wrócił jeszcze do lipca minionego roku, kiedy wpłynęła skarga oraz do sesji październikowej, podczas której ją rozpatrywano. Według niego punkt ten został wprowadzony już na sesji, a nie było go w pierwotnym planie, po to żeby strony zainteresowane nie mogły uczestniczyć w obradach. Przewodniczący Świątek pamiętał to jednak inaczej. Według niego decyzja wojewody o tym, że skarga powinna być przedstawiona radzie, wpłynęła w ostatniej chwili, dlatego nie można było rozpatrzeć jej na komisjach ani odpowiednio wcześniej wprowadzić do planu obrad. Natomiast radny Wolski przypomniał zachowanie Kłosa, który po tym, jak rada zagłosowała nie po jego myśli, wstał i bez słowa wyszedł. Dlatego też nie ma on teraz prawa krytykować. Sprawa wróciła na końcu obrad, kiedy zjawili się przedstawiciele jednej ze stron. Chcieli oni wytłumaczyć pomówienia, jakie według nich, wysnuły władze gminy oraz niektórzy radni. Mają oni pretensje, że muszą kilka miesięcy czekać na zgodę na postawienie obory, podczas gdy sąsiedzi ze swoimi zabudowaniami nie mieli takich problemów. Podpierali się przy tym wyrokami sądowymi z podobnych spraw. Wójt Świątek-Górski zdecydowanie zaprzeczył jakoby kogoś faworyzował. Dodał też, że kiedy nie ma miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, tryb wyrażania zgody jest inny. Natomiast w Polsce nie istnieją precedensy prawne, dlatego wyrok jednego sądu, nie determinuje innych, choćby sprawy były identyczne, co jest raczej niemożliwe. Przewodniczący Świątek oraz pozostali radni mogli tylko przysłuchiwać się tej dyskusji, ponieważ nie do nich należą decyzje. Nie chcieli też przyjmować żadnych dokumentów, ani się z nimi zapoznawać. Musiało się więc skończyć tylko na rozżaleniu przybyłych, iż gmina nie traktuje wszystkich mieszkańców jednakowo. Co najbardziej problematyczne, obie strony konfliktu nabierają takiego przekonania.

Numer: 3 (954) 2016   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *