DobreDobre nauczycieli

Podczas majowej sesji Rady Gminy w Dobrem doszło do burzliwej dyskusji władz gminy z pedagogiem szkolnym, logopedą oraz dyrektorem Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Dobrem. Nauczyciele obecni na sesji nie zgadzali się z propozycja uchwały dotyczącej określenia nowych zasad udzielenia i rozmiaru obniżek tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin nauczycieli, którym powierzono stanowiska kierownicze w szkołach. Mieli, także zastrzeżenia co do zasad zwalniania od obowiązku realizacji zajęć oraz określenia tygodniowego obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych pedagoga szkolnego, psychologa i logopedy

Obronili pensum

Uchwała wynika z potrzeby. Rodzice dawali nam sygnały, że dzieci wymagają większej uwagi pedagoga i logopedy, a zastępczyni dyrektora Rastawickiego powinna mieć więcej godzin. Wychodząc naprzeciw ich oczekiwaniom, proponujemy zmiany w wymiarze godzin. Uważam, że wydłużenie czasu pracy przy tablicy pedagoga i logopedy z 20 na 30 godzin, a zastępcy dyrektora z 7 do 10 godzin, jest z korzyścią dla naszych dzieci. Jako władze mamy prawo zwiększyć liczbę godzin nawet do 40 – twierdził zastępca wójta Piotr Chmielewski. Jego zdania nie podzielała pracująca od 27 lat w szkole, pedagog Małgorzata Korzeska. – Myślę, że gdyby rodzice mieli zastrzeżenia to przyszliby najpierw do szkoły. Jeśli rzeczywiście mają nam coś do zarzucenia, to powinniśmy to skonfrontować. Dlaczego nas nie zaproszono na komisję rady i nie mogliśmy o tym porozmawiać. Naprawdę nie uważam, że zaniedbałam dzieci – mówiła pedagog szkolna. Głos w tej sprawie, zabrała także logopedka Edyta Bugał, która skrytykowała wypowiedź zastępcy wójta. – To co zostało tu powiedziane, jest pewnym przekłamaniem. Mój wymiar pracy jest 40-godzinny. Gdyby było spotkanie z nami, radni wiedzieliby czym jest pensum, a czym jest wymiar pracy. Ponadto zwiększenie wymiaru godzin przy tablicy powoduje, że będziemy mieli mniej czasu na przygotowanie się do zajęć z dziećmi i jakość pracy spadnie – mówiła logopedka. Panie wspierał ich dyrektor Wojciech Rastawicki, który wraził niezadowolenie z faktu, że nie rozmawia się z nim o jego pracownikach.

- W tej chwili podejmowana jest decyzja beze mnie, odnośnie moich pracowników. A to dyrektor jest przełożonym, więc poprosiłbym o wspólną dyskusje na ten temat – stwierdził Rostawicki. Włodarz gminy uważał jednak, że nauczyciele bezzasadnie wyrażają swój sprzeciw. – Zastanawiam się nad jedną sprawą, skąd bierze się ten bunt. Wnioskuję, że nie chcecie pracować z dziećmi. Dlaczego mówicie o sobie, a nie o dobru dzieci. Ja jako organ prowadzący mam takie prawo zmian i to moja propozycja – mówił wójt. Jak jednak zaznaczył radny Krzysztof Laskowski, uchwała o zmianach w liczbie godzin powinna być podjęta po wydaniu opinii Związku Nauczycielstwa Polskiego w Mińsku Mazowieckim. Gmina do sesji nie otrzymała odpowiedzi od Związku. Władze uznały, że w tym wypadku stwierdzić można jej brak za tzw. „milczącą zgodę”. Nauczyciele jednak poprosili o datę złożenia wniosku. Jak się okazało został on złożony 19 maja, więc nie minął okres 21 dni przyśpieszonej odpowiedzi na zapytanie. Potwierdził to radca prawny gminy. Ostatecznie uchwała została przyjęta do głosowania radnych, którzy swoimi głosami zdecydowali, że zmiana nie przeszła. - Bunt to był w czasach królewskich, a teraz jest obrona swoich praw, bądź sprzeciw. My nie jesteśmy królami Dobrego, bo zostaliśmy wybrani i za chwilę może nas tu nie być - skomentował sytuację radny Laskowski.

Numer: 24 (923) 2015   Autor: Agnieszka Sadowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *