DRODZY CZYTELNICY

Tak jest, że łagodniej oceniamy oszustów, dzięki którym coś zyskujemy. Dlaczego? Ponieważ zwyczajnie takie osoby bardziej lubimy, co w konsekwencji prowadzi do przymykania oczu na ich nieetyczne praktyki. Tak twierdzą nie tylko naukowcy i nie tylko w naszym kraju. To plaga światowa, której nie przeszkadza żadna pożywka, a lokalna w szczególności. Mamy na takie zachowanie liczne przykłady. Niektóre nie do publikacji, bo oszuści się wycwanili i robią nas w konia bez zostawiania śladów...

Klika ryzyka

DRODZY CZYTELNICY / Klika ryzyka

Niezależne eksperymenty wykazały, że gdy oceniamy nieuczciwe zachowanie danej osoby jednocześnie na tym zyskując, nasz osąd staje się istotnie łagodniejszy, a nawet wypada pozytywnie. Zaangażowanie interesu własnego w sposób automatyczny i niekontrolowany zniekształca oceny moralne, czego w momencie wydawania sądów nie jesteśmy świadomi.
Ba, skala zbyt pobłażliwego oceniania może się nasilić, gdy oszust nas pochwali. Wtedy sądy stają się do tego stopnia zniekształcone, że osoby przestają rozpoznawać nieuczciwe zachowania, uznając je za moralne.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy oceniający nie jest zaangażowany lub gdy partner myśli o nich jako o osobach mało atrakcyjnych i ambitnych, co blokuje powstanie lubienia. I tak być powinno, ale niech nie sądzą klakierzy, że ominą ich wyrzuty sumienia. Z fałszywą moralnością będą się czuli coraz gorzej i skończą na nienawiści do hołubionego wcześniej oszusta. Nawet wtedy, gdy korzyści z jego oszukańczych praktyk mogą być coraz większe.
Trochę ciężkie takie dywagacje na środek wakacji, ale – jak mówiłem przed tygodniem w moim telewizyjnym felietonie – w tym roku nie ma medialnych ogórków.
Wystarczy włączyć na godzinę telewizor, by się o tym przekonać. Świat nie patrzy ani na sezon urlopowy, jakby nagle oszalał. Co kilka dni wybucha jak nie samolot, to kolejna fala nienawiści. A ludzie giną, giną...
W Kałuszynie zawrzało na początku lipca i nie zanosi się na zmianę nastrojów. Gdy burmistrz chciał po swojemu oddać targ z zabetonowanymi mogiłami, wytworzyła się natychmiast grupa oponentów, która doprowadziła do wszczęcia prac archeologicznych. Zwolennicy pozostawienia krzyża w pierwotnym miejscu mieli lepsze czucie, wiedzę i przekonanie, że nie warto bezcześcić ludzkich zwłok. Wystarczy, że maltretowali je zaborcy, skazując ciała powstańców na wieloletnie pohańbienie. Ich opiekunowie oskarżyli władzę o kłamstwa i nie zamierzają swego sądu zmieniać. Burmistrz ma ich za politycznych oszołomów i też nie ustępuje. Kto ostatecznie wygra? W grę wchodzi już nie mogiła, krzyż i patriotyzm, a listopadowe wybory. To samorządowa elekcja zweryfikuje zaufanie do władzy i jej opozycji.
Podobnie w Mińsku, choć tutaj oszukańcze praktyki doprowadzono do perfekcji. Władza ma do tego talenty i środki. Przed rokiem mimochodem nagrała przerwę obrad komisji rewizyjnej i próbowała ośmieszyć jej niepokornych członków. Teraz udaje, że miasto się rozwija, a inwestycje idą jak z płatka. To oszustwa, które z wyrachowania popiera większość radnych. Do czasu, bo – jak stwierdzili naukowcy – nie można zbyt długo żyć w grzechu aprobowania kłamstwa. Nawet jeśli jest ono dla klakierów wygodne i korzystne.
A przysłowie też przestrzega, że nosił wilk razy kilka, a potem ponieśli i wilka...

Numer: 30 (877) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *