DRODZY CZYTELNICY

Zwracamy się z prośbą o popularyzację festiwalu na terenie waszego województwa... prosimy o wybór najwybitniejszych artystów ludowych, mamy nadzieję, że festiwalową scenę zaszczycą najlepsi muzykanci i śpiewacy z państwa terenu działania... Tak prosimy organizatorzy FKiŚL, czyli kazimierskiego festiwalu kapel i śpiewaków ludowych. Proszą co rok, ale zazwyczaj wołają w próżnię, bo mińscy organizatorzy eliminacji są głusi. Dosłownie, bo wybierają folklorystyczny poślad i w przenośni, bo nie mają pojęcia, jak uatrakcyjnić tradycyjną scenę, by muzyka, śpiew i taniec były artystyczną jednością

poTwory folkloru

DRODZY CZYTELNICY / poTwory folkloru

Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych cieszy się dużym uznaniem wśród etnomuzykologów, etnografów i wielotysięcznej widowni również dzięki Państwa pracy jako popularyzatorów jego idei. To kolejny cytat z odezwy kreatorów FKiŚL, ale tylko w połowie prawdziwy. Rzeczywiście pod mińskim pałacem i na kazimierskim rynku używają sobie etnoteoretycy ile im wejdzie do oczu i uszu, ale nie publiczność. Własciwie nie ma o niej mowy, bo jedynymi zainteresowanymi są sami artyści. Wystarczy obejrzeć zdjęcia czy kadry filmowe, by się o tym dobitnie przekonać. Czy mogłaby pani uzasadnić werdykty jury w kategorii zespołów śpiewaczych i solistów podczas 13 MFKiŚL w Mińsku Mazowieckim? Obserwuję ten festiwal od początku, decyzje jurorów bywały różne, ale w tym roku są - moim zdaniem - kuriozalne. Dlaczego jury tak długo obradowało, bo chyba nie z powodu przydziału niewielkiej liczby nagród w stosunku do liczby uczestników. Czy pani myśli, że delegowani do Kazimierza artyści mają w tej sytuacji jakiekolwiek szanse? – zasypałem pytaniami jurorów mińskich eliminacji. Agata Kusto nie miała czasu ze względu na konferencję naukową, więc zbyła mnie tezą, że muzyka tradycyjna jest obecnie w specyficznej sytuacji. Ma na myśli nową falę miejskich pasjonatów, dawnych bywalców folklorów i czasem jeszcze nie odkrytych autentycznych muzyków lub śpiewaczki nie czujące sceny. Juror musi to wszystko brać pod uwagę i dystansować się od personalnych preferencji i własnych upodobań. Jacek Jackowski twierdził zaś, że jury oceniło jednorazowe (w konkretnym miejscu i czasie) wykonania śpiewaków i muzyków, którzy stanęli na scenie ze świadomością wyboru wykonań najlepszych. Ocena końcowa jest średnią ocen jurorów, która w szczególnych przypadkach (np. ocen niejednoznacznych) była wnikliwie dyskutowana. Stąd czas potrzebny na obrady, który - jego zdaniem - w tym roku był wyjątkowo krótki, bo wystąpiły 24 zespoły śpiewacze, 21 solistów śpiewaków, 13 kapel i 6 solistów instrumentalistów. I co najważniejsze, cała komisja jest przekonana, iż delegowani do finału w Kazimierzu mają szansę na godną reprezentację Mazowsza. Ich sukces będzie jednak zależał od jakości ich scenicznej prezentacji na kazimierskiej scenie, a także od kompetencji jury oceniającego prezentacje. Niestety, nie mieli racji, bo w Kazimierzu wszyscy delegaci z mińskich eliminacji polegli. Bez sukcesu zostały zespoły z siedleckiego Trzcińca i z kurpiowskiej Baby, a z solistek wyróżnienie zdobyła tylko Maria Bienias. W ogóle mizerny był poziom tegorocznej gali w Kazimierzu, ale to opowieść na jeszcze inną okazję... A jeśli ktoś chciałby niczego się nie dowiedzieć o 13 FKiŚL, niech zajrzy na portal eWioska. To jedyny patron medialny, któremu dziękowano za rozpropagowanie festiwalu. I niech ktoś zaprzeczy, że pewne twory zmieniają nas w... potwory.

Numer: 27 (874) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *