Powiat mińskiBiały Mazur 2014

I znowu w dłużewskim dworze spotkali się ci, dla których każda rocznica Powstania Styczniowego jest tak ważna jak dla amerykanina święto Dziękczynienia. Jak każdego roku, druh Zbigniew Nowosielski przypomina o niej kolejną inscenizacją w dworskim plenerze.

Ruskie uciekli...

Epizodów z czasu powstania wystarczy, aby co roku zaskoczyć widzów jakimś mniej znanym fragmentem wielkiego, narodowego zrywu. Tego roku sioło najechała grupa ruskich żołdaków w celu branki, czyli brutalnego porwania do carskiej armii miejscowych młodych mężczyzn. Na całe 25 lat, więc protest wieśniaków i ukrywających się w okolicy powstańców był śmiały i wsparty lamentem kobiet. I tak skuteczny, że w huku karabinów i przy wielkim wystrzale z harmaty ruskie uciekli w popłochu.

W inscenizacji udział wzięli wszyscy goście, którzy szczególnie nie oszczędzali gardeł w scenie lamentów i złorzeczeń. Efekt był ogromny, a powstanie w takim wymiarze jawi się jak żywe. Zdaniem wielu uczestników trudno byłoby wyobrazić sobie tę ważną rocznicę jego wybuchu bez spotkania w Dłużewie.

Po styczniowych przeżyciach patriotycznych gospodarze mieli okazję wspomnieć letnią, z rozmachem zrealizowaną inscenizację Siennica 1939 – oglądając dokumentalny film Marii Wiśnickiej i Andrzeja Wyrozębskiego, nakręcony podczas tej siennickiej imprezy. Niebawem wszyscy usłyszą o Siennicy, dzięki temu właśnie filmowi.

Wrażeń było tyle, że gromko odśpiewano Sto lat druhowi Nowosielskiemu, było tylko skromnym podziękowaniem za to wszystko co dla nich robi. Śpiewanie było wyjątkowe, ponieważ prym wiodła grupa artystów z dawnego legendarnego Zespołu Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej. Zespół nazywa się Szczęśliwa 60-ka i jest tak dobry w patriotycznym śpiewaniu, że kiedy chcieli wziąć udział w konkursie amatorskich zespołów, to odpadli w eliminacjach jako zdecydowanie profesjonalna grupa. A to przecież inżynierowie, absolwenci politechniki. Tego wieczoru zbiorowo śpiewane pieśni narodowe wybrzmiały pięknie.

A kolacja? Domowa i bardzo polska kuchnia Małgorzaty Małolepszej, szefowej dworu, to po prostu delicje! I jak zawsze, nastrój był umiarkowanie wzniosły, było ciepło na sercu no i smacznie. I bardzo kameralnie jak w rodzinie. Dziękują więc członkom Towarzystwa Pamięci 7 Pułku Ułanów Lubelskich oraz Stowarzyszenia 7 Pułku Lansjerów Nadwiślańskich za pomoc w organizacji inscenizacji.

Wszystko się udało, choć było organizowane w ostatniej chwili. Okazało się jeszcze raz, że zrywy – nie tylko narodowe – mają sens i nie każdy musi być przegrany.

Numer: 7 (854) 2013   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

Dodano 17 lutego 2014 roku o godz. 13:05 przez: rambo917

Hura Hura

 

 

Dodano 17 lutego 2014 roku o godz. 13:05 przez: rambo917

Hura Hura

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *