SiennicaSiennica budżetowa

Tworzenie budżetu gminy Siennica nie jest zadaniem łatwym. Tutaj liczyć się trzeba z każdą złotówką, bo pieniędzy po prostu brakuje. Z takim stanem rzeczy władze gminy zmagają się od roku, gdy właściciel Partnera odszedł ze swoimi podatkami do Mińska. Teraz żałują i chcą, by wrócił. Wola współpracy podobno jest, ale do sesji budżetowej nie zrobiono niczego…

Cena honoru

Siennica budżetowa / Cena honoru

Odkąd Adam Wiącek, właściciel firmy Partner, odszedł z podatkami do Mińska, z kasy gminy Siennica zniknęło blisko 1,5 miliona złotych. To dla samorządu pieniądze duże, pozwalające na inwestycje. Władze gminy nie chciały się jednak zgodzić na warunek przedsiębiorcy, by w zamieszkiwanym przez niego Grzebowilku powstała kanalizacja. I tak straciły ważny dochód, które brak odczuwały przez cały ubiegły rok, ograniczając i przekładając inwestycje. Teraz żałują.

– Ten honor bardzo dużo nas kosztował – stwierdził radny Stanisław Majszyk podczas ostatniej sesji, gdy po raz kolejny okazało się, że na rozwiązanie wielu problemów mieszkańców nie ma pieniędzy. Radny wnioskował o odwodnienie terenu wokół cmentarza, ale jak wyjaśniał wice wójt Andrzej Gawłowski każde z możliwych wyjść – budowa dodatkowego chloratora czy odprowadzenia w grunt – wymaga środków finansowych. – Jeżeli znajdziecie państwo pieniądze w budżecie, to można się zastanowić, jak to zrobić – mówił.

Kolejne tłumaczenia o braku środków zwiększyły czujność radnych, co do wydatków. Majszyk dopytywał więc o 40 tys. złotych, które zniknęło z jednego z działów budżetu, oraz o zwiększone koszty podsypywania piaskiem. Jak się okazało, 40 tys. zł przeznaczonych na tłuczeń w Julianowie trzeba było przenieść do Starogrodu, gdzie remontowana droga wymagała umocnienia. Zaś na podsypywanie piaskiem wydano aż 22 tys., bo gminny sprzęt się zepsuł i trzeba było wynająć inny. – Za te 22 tys. można było wyremontować DET-a i jeszcze by zostało – zauważył Majszyk.

– To jest niegospodarność – stwierdził stanowczo radny Marek Soćko, ubolewając, że gminy nie stać na piłę spalinową dla strażaków ochotników z Żakowa, który okradziono we wrześniu ubiegłego roku.

Sytuacja gminy może się jednak zmienić. Jak mówił wiceprzewodniczący Witold Sokół, Adam Wiącek wyraża wolę powrotu z podatkami do gminy. Warunek jest jeden – część spływający od niego środków musiałaby być przeznaczona na inwestycje w Grzebowilku.

O tej możliwości wspominano już podczas wcześniejszego spotkania radnych dotyczącego szkół. Wójt Grzegorz Zieliński deklarował, że porozmawia w tej sprawie z prawnikiem, by w sposób formalny załatwić sprawę. Jak się okazało, do czasu sesji budżetowej, nie rozmawiał. Nie mógł się jednak wytłumaczyć radnym, bo nie było go na obradach. Jego zastępca wiedział jedynie, że wola współpracy z Wiąckiem była.

– Za to grozi prokuratura, sąd. Po co tracić czas na takie rozmowy? – oburzył się wiceprzewodniczący Bogusław Niemirka, twierdząc, że Wiącek negocjuje z kilkoma gminami na raz. Jego irytacji jednak nikt nie podzielił. – Ja tu mogę siedzieć nawet do jutra, żeby te 1,5 mln do gminy wróciło – mówił Majszyk.

Czy wróci – tego jeszcze nie wiadomo. Na razie, jak zauważył przewodniczący Sokół, brakuje komunikacji. Cena tego zaniedbania może być spora. Jak na razie dochody gminy kształtują się na poziomie 19,6 mln złotych, przy ponad 20-milionowych wydatkach. Deficyt nieduży, ale przy tak okrojonym budżecie o wielu inwestycjach można jedynie pomarzyć.

Numer: 3 (850) 2014   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *