Wzięli i opisali...

Szanowny Redaktorze, przeżywamy obecnie kryzys gospodarczy państwa, który przekłada się także na kryzys kulturalny. Chamstwo bowiem zapanowało masowo, łamiąc obowiązujące bariery kulturowe i moralne. Cham to synonim pojęć: grubianin i prostak. Inwektywą tą określa się także człowieka o całkowitym braku empatii, czyli wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby. Nie powinno więc nikogo dziwić, że istniejące niedobitki naszej inteligencji są zagłuszane i tępione przez wszelkiego rodzaju społeczne męty, które nie mają żadnych zahamowań

Fałszywy idol

Fałszywy idol

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ w Mińsku Mazowieckim do roli największego jego bohatera i autorytetu wyniesiono wiecznie zapijaczonego oraz klnącego lupenproletariusza Jana Himilsbacha, poświęcając mu w 2006 roku nazwę mostu, od 2008 roku coroczny festiwal i upamiętniając go ławeczką przy bibliotece – zestawienie wręcz kuriozalne. Prostak ten był również naturszczykiem, czyli mówiąc inaczej aktorzyną. Dla Mińska Mazowieckiego nie zrobił on nic. W swej spuściźnie literackiej udowodnił swoją głupotę, przedstawiając karykaturalnie miasto w okresie międzywojennym i okupacji niemieckiej. Jest znaną powszechnie tajemnicą, że nie wyszła ona spod jego ręki – on tylko osobie spisującej i redagującej – opowiadał, naginając wiele faktów do własnego widzimisię.

Anegdotycznym wręcz wydarzeniem z lat 70 jest incydent wywołany przez Himilsbacha w kawiarni warszawskiej znajdującej się w Domu Literata. Bywał w niej często znany aktor Gustaw Holubek, aby spotkać się na rozmowie przy stoliku z kolegami. Do sali, w której siedzieli wszedł nagle, a raczej się wtoczył, pijaniutki Himilsbach. Zmierzył wzrokiem zebranych i wrzasnął: - Inteligencja wypierdalać! Holubek zareagował natychmiast, podniósł się z krzesła i powiedział: – Nie wiem, jak wy, panowie, ale ja wypierdalam. 

Himilsbach to fałszywy bohater, mający przekłamany przez wnioskodawcę życiorys. Odkrył go dla miasta i wyniósł na wspomniane wyżej piedestały dyrektor Muzeum Ziemi Mińskiej Leszek Celej, który w obecnej kryzysowej rzeczywistości czuje się jak ryba w wodzie. 

Tymczasem gloryfikowanie Jana Himilsbacha na bohatera jest próbą racjonalizacji niewłaściwego wyboru i zagłuszaniem sumień ludzi – zwłaszcza młodzieży. Zło bowiem często miesza się z dobrem, aby się uwiarogodnić i oszukać człowieka. To Jan Paweł II w liście do młodych o sprawcy zła pisał, że jego taktyka polega na tym, aby się nie ujawniać – aby zło szczepione przez niego od początku (…) coraz bardziej stawało się grzechem strukturalnym, a coraz mniej pozwalało się zidentyfikować jako grzech personalny.

Dlatego nie jestem zaskoczona skutecznością pana Celeja, idącą w parze z dezorientacją i stanem ogłupienia przez niego części rady miasta oraz także pewnego procentu obywateli. Udało mu się bowiem trafić w percepcję mińszczan z brakiem wiedzy z zakresu historii i kultury Polski lub krótką pamięcią, mierzoną odległością do ekranu telewizyjnego, a także niezdolnością do kojarzenia słów z czynami. Pomysł Celeja na ławeczkę wyrządził jednak miastu pewne dobro, którego trudno nie docenić – obnażył on poziom radnych, którzy dali dowód hańby i braku wartości etycznych. Także rozeznania, komu po śmierci i za co można fundować ławeczki oraz festiwale. Dzięki niemu 14 mędrków głosujących za ławeczką ukazało swoją ignorancję w tym zakresie. I za to należą się panu Celejowi brawa! A na koniec przypominam stare powiedzenie – jaki bohater, taka władza.

Numer: 2012 38   Autor: Babcia Julia (nazwisko znane redakcji)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *