Mińsk Mazowiecki dęto-koncertowy

Popis Miejskiej Orkiestry Dętej z muzyką filmową przez świat w SP-6 zgromadził niemal całą salę wiernych fanów, a ciepły wieczór z mgłą w roli głównej zachęcał do muzycznego kibicowania. Mocnych wrażeń nie zabrakło, choć można czuć pewien niedosyt. Szczególnie z powodu braku solistów, których honor uratował nikomu nieznany Michał Lasota

Oczko z Lasotą

Jak obiecał Sławek Tkacz - orkiestrowy menadżer, podczas godzinnego występu orkiestra zaprezentowała utwory oraz muzyczne motywy filmowe z niemal całego świata. Licznie zgromadzeni widzowie wysłuchali na początek składanki polskich melodii, więc łatwo rozpoznawali motywy z takich filmów, jak „Pan Wołodyjowski” czy „Stawka większa niż życie”. Przecież wielu z nich słuchało tych kompozycji w tym samym miejscu i pamięta fabrykę Rudzkiego, dawny FUD i kino Wrzos.
Tutaj również grała FUD-owska orkiestra dęta, w której swoje początki miało wielu obecnych muzyków zespołu Ślązaka. Właśnie Sławek Tkacz wspominał o tych zamierzchłych dla młodzieży czasach, dziękując obecnej dyrekcji szóstki za przygarnięcie MOD na całe dwa lata, czyli czas rozbudowy szkoły artystycznej.
Wcale to nie zwalnia orkiestry od świadczenia usług muzycznych na rzecz podatników, bo jest na garnuszku magistratu.
Dyrygent o tym wie, ale dość młody wiek zespołu, przeglądy i konkursy oraz wysoko stawiane sobie wykonawcze poprzeczki, to zapewne i dla Ślązaka, i wszystkich muzyków nie lada wyzwanie. A do tego mają ambitne plany, które ze swoistym wdziękiem ujawniła Zofia Noiszewska – kiedyś orkiestrowa solistka, dziś konferansjerka. Można więc było się dowiedzieć, że na ukończeniu jest nagranie płyty, a jeszcze w tym tygodniu zostanie uruchomiona strona internetowa www.orkiestramm.pl.
Na szczęście za nimi całkiem spory dorobek muzyczny, którego fragment mogli tego wieczora mińszczanie usłyszeć, a niektórzy nawet podziwiać. Tym wokalnym rodzynkiem okazał się wyszukany specjalnie na ten wieczór Michał Lasota, śpiewając słynny szlagier z „Czterdziestolatka” którym od razu zdobył serca publiki. A ta ze spokojem wysłuchała pięknego sopranu Justyny Kowyni, która tym razem śpiewała o łzach Argentyny po stracie Evity, oklaskiwała popisy Marty Sosińskiej i Kamila Demianiuka i przebrnęła przez romantycznie wzniosłego Titanika, meandry malageny, a nawet wyprawę do raju i Blues Brothersów.
I co? I było oczywiste, ze czekała na niespodziankę. Warto było, bo oto na scenie pojawił się prawie jak żywy Franek Dolas w pałatce i aksamitnym tenorem zaśpiewał wszystkim znaną zawadiacką piosenkę o róży i bzie z filmu „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”.
Huragan oklasków wyraźnie wskazywał na bis, ale dyrygent wymyślił inny powód – brak gwizdania i mruczenia w prawykonaniu utworu. Nikt na nie nie miał ochoty i podczas bisu, który omal nie został zagłuszony przez brawa i śpiewającą publiczność. A szczególnie podczas refrenu – (...) Róża czerwono, biało kwitnie bez,/nikt z nas nie pęka, chociaż krucho jest (...)
I rzeczywiście nie pękł autorytet mińskiej orkiestry dzięki Januszowi Komudzie, który odkrył talent Michała Lasoty. Gdzie się podziały inne gwiazdy MOD-u – nie wiadomo...
Może osłodą po ich stracie był tradycyjnie przygotowany przez cukiernię Janeczka jubileuszowy tort, na 21 urodziny. To karciane oczko, które dla naszej dętej okazało się szczęśliwe. Jeśli jednak muzycy od niego bezpiecznie nie odskoczą, będzie... fura.

Numer: 2012 43   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

Dodano 27 października 2012 roku o godz. 13:27 przez: co_ja_pacze

Powiatowy, mnie też zdziwiło to zupełnie nietrafione określenie...

 

 

Dodano 24 października 2012 roku o godz. 14:57 przez: powiatowy

czy ja wiem czy taki nieznany..

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *