Mrozy jubileuszowe

Gminne Centrum Kultury w Mrozach obchodziło jubileusz 5-lecia swojego istnienia. Dość skromnie i nostalgicznie jakby to była nie drewniana, a co najmniej złota czy brylantowa rocznica. Może to wpływ patronki GCK Heleny Wielobyckiej, nowego dyrektora, a może już tak jest, że powszechnie chwalony i na wyrost obwołany stolicą kulturalną powiatu ośrodek już nie musi się aż tak starać, by wciąż pozytywnie zaskakiwać

Koturny kultury

Przypomnijmy, że GCK w Mrozach powstało w 2007 r. po wielu latach łączenia kultury z funkcją biblioteki kierowanej przez Danutę Grzegorczyk. Decyzja władz gminy spowodowała emigrację dyrektorki do Cegłowa, a nowy ośrodek objęła we władanie mało znana Magdalena Sulich. To ona odkryła, że nawet w niewielkiej gminie można coś zrobić oprócz koncertów z modnymi gwiazdami muzyki pop.
Po dwóch latach dziennikarze zastanawiali się, czy dyrektorka w ogóle ma czas na sen, bo zalewała Mrozy coraz to ciekawszymi wydarzeniami. Marzyła wtedy, by każda rodzina z gminy po weekendowym obiedzie wybrała się do centrum kultury. Pierwsza niedziela miesiąca miała się kojarzyć mieszkańcom ze spektaklami teatralnymi, druga z koncertami, trzecia z wernisażem, a czwarta – z kulturalną niespodzianką.
Do takich działań – oprócz programu z konkursu – zobowiązywała także patronka Helena Wielobycka, która w 1924 roku przybyła do Mrozów aż z Paryża, by osiąść tu na stałe.
Właśnie czas działalności patronki przypadający na międzywojenne 20-lecie stał się dla GCK głównym motywem urodzinowych obchodów. Stąd pokaz mody z lat dwudziestych minionego stulecia w wykonaniu Grupy Rekonstrukcji Historycznej Bluszcz oraz koncert piosenek z tegoż okresu z wokalem Katarzyny Zygmont, której na scenie przy pianinie towarzyszył Marcin Mazurek i Paweł Goleń z kontrabasem.
Zaczęła od zapewnienia, że już nie zapomnisz mnie, by po odkurzeniu wielu przedwojennych perełek zakończyć radosnym hymnem, że to były piękne dni, które kiedyś tak radośnie chwaliła Halina Kunicka.
Zygmont to wokalistka także kabaretowa, więc było i trzech amantów Ordonki, i słynna Tuwimowska ostatnia dziewica. Może dlatego nie zgodziła się – jak twierdził dyrektor Bortnowski – na całościowe nagranie recitalu, a może brak zgody był związany z ZAIKS-em...
Zanim jednak zaciemniona całkowicie widownia kina Figaro (już z trójwymiarem) posmakowała nostalgiczno-kabaretowych rytmów, przemawiali goście i gospodarze. Wszyscy z należytym ukłonem w stronę kultury, jej animatorów i odbiorców.
Szczególnie właśnie uczestników imprez, bez których – jak zauważyła Magdalena Sulich – każde działanie nie miałoby większego sensu. Dotyczy to przede wszystkim wydarzeń z kręgu tzw. kultury wysokiej, a ta jest coraz bardziej obecna na prowincji.
By jeszcze dobitniej pokazać minione pięciolecie, na piętrze zgromadzono kilkadziesiąt plakatów GCK. Nie zabrakło również wcale nie koturnowego tortu i toastów na kolejne lata i dekady rozwoju mroziańskiej kultury. Słońce w logo gminy jednoznacznie wskazuje, że Mrozy mogą być jeszcze cieplejsze niż myślimy, co wcale nie znaczy, że nie koturnowe.

Numer: 2012 43   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *