Powiat mińskiDRODZY CZYTELNICY

Ile jeszcze TW Dana będzie chroniona przez mińską władzę, dlaczego burmistrz Halinowa czci byłych komuchów, dlaczego ten młody człowiek denerwuje mnie bardziej od moich dzieci? Tak – delikatnie mówiąc – pytająco dyskutowali uczestnicy spotkania z Antonim Macierewiczem. Nie wszyscy, bo wtedy główny patron katastrofy smoleńskiej mógłby niespodziewanie zachorować na jakąś pomroczność i olałby nasze miasto po wsze czasy. Nic takiego nam nie grozi, a kiedy PiS zacznie znowu rządzić, nie będzie już tajniaków, komuchów i młodych zapaleńców. Będzie budowanie w pocie czoła, by znowu – jak chce bard – Polska była Polską...

Wszędy błędy

DRODZY CZYTELNICY / Wszędy błędy

Można się śmiać, nawet do rozpuku, ale wydarzenia w pałacu podczas wizyty ministra Macierewicza do żartów nie bardzo pasują. Ba, można ubolewać, że spotkanie smoleńskie ktoś chciał zamienić na lokalne swary i walkę o władzę. Macierewicz to jednak gość inteligentny i nie pozwolił zagonić dyskusji w kozi róg. Może nawet za bardzo dyplomatyczny, więc nie wszyscy do końca zrozumieli jego intencje. A po co mieliby się wysilać, skoro dla nich każdy myślący inaczej jest zdrajcą, komuchem lub lemingiem. Minister nie bał się nie wiedzieć, nie bał się podważać własnych mniemań, dążąc za wszelką cenę do wyjaśnienia prawdy. Nie tylko tej smoleńskiej, ale i naszej – mińskiej. Jednym słowem, robił wrażenie po wrażeniu, a jowialnym uśmiechem powaliłby na kolana nawet najbardziej rozjuszonego byka.

Po takiej dawce realnej polityki nie trzeba się dziwić, że zapraszają go do dyskusji tylko media ojca Rydzyka i ewentualnie Pośpieszalski. Jednak nawet tak mu przychylne organy komunikacji społecznej nie mogą na okrągło wyjawiać tajemnicy katastrofy polskiego samolotu na rosyjskiej ziemi. Może gdyby śpiewał jak Jan Pietrzak albo był tajemniczy jak prezes Kaczyński... Szkoda gadać, bo Macerewicz jest dobry we własnym sosie. On wie, że nawet walka ideowa wymaga ludzi obdarzonych inteligencją emocjonalną, a więc twórczą.

Dlatego na pewno nie pomoże prawnikowi, który ruski miesiąc ubolewa, że musi pracować u Niemca. Niech więc wreszcie rzuci tę wstrętna robotę i przestanie gnębić prawdziwych Polaków, którzy nie chcą lub nie mogą płacić za prąd. Niech założy kancelarię i walczy z energetycznymi krwiopijcami, którzy wymyślają tak olbrzymie opłaty pośrednie, że chce się żyć tylko po ciemku, choć nie w ciemnogrodzie.

Minister nie pochyli się także nad losem działacza związkowego, który nadaje się tylko na... działacza i obalacza każdej władzy, któranie je mu z ręki. Gdyby ją zdobył, obaliłby siebie, więc nikt takim rządów nie powierza.

W miejscu nie dość czystym mamy wrażenie, że obłazi nas robactwo. W pewnej chwili tak można się było poczuć w pałacu. Może to tajemniczy duch miejsca, a może miejsca tracą na duchowości, gdy do głosu dochodzi zawsze niezadowolona uparta dzikość.

Spotkanie z Macierewiczem nie było odkrywcze, ale pozwoliło zrozumieć, że miarą wielkości nie jest miękka pobłażliwość, a konsekwentne działanie i wyrazistość.

Numer: 30 (825) 2013   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

Dodano 26 września 2013 roku o godz. 14:15 przez: adi@o2.pl

Szukajcie pielegniarza z trzema kaftanami- mamy ich

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *