LatowiczLatowicz na wodzie

W mieszkańcach gminy Latowicz już od dłuższego czasu narasta niechęć wobec Rejonowego Związku Spółek Wodnych w Mińsku Mazowieckim, który według nich nie wywiązuje się należycie ze swoich zadań. Dlatego powzięto myśl o wystąpieniu z RZSW, dając jednak ostatnią szansę kierownikowi Jackowi Zawadce przedstawienia swojego stanowiska…  

Spółki na półki

Rejonowy Związek Spółek Wodnych w Mińsku Mazowieckim obecnie zrzesza osiem gminnych spółek wodnych. Jak przyznaje kierownik Jacek Zawadka, spółka w Latowiczu jest najważniejsza, ponieważ to właśnie tutaj jest najwięcej rowów do obsłużenia ze względu na wybitnie rolniczy charakter gminy. Gdyby latowicka spółka wystąpiła ze Związku, ten może się nie utrzymać.

Kierownik zjawił się na sesji rady gminy, żeby przede wszystkim odpowiedzieć na wątpliwości radnych, sołtysów i mieszkańców. Wcześniej przedstawił jednak dane, z których wynika, że spółka w Latowiczu zbiera ok. 120 tys. zł składek rocznie, a ich ściągalność wynosi 78%, co nie jest liczbą małą, ale gdzieniegdzie bywa więcej. To właśnie z tych pieniędzy wykonywane są wszelkie prace, a związek może liczyć jeszcze tylko na dotacje przeznaczone ściśle na czyszczenie rowów. – Robimy tyle, na ile starcza nam środków – wyjaśniał kierownik.

Mieszkańcy twierdzą, że to zdecydowanie za mało, ale winą nie jest mała liczba pieniędzy, lecz złe zarządzanie. Z tego wynikały pytania o możliwości poprawienia ściągalności składek, a także o stan osobowy pracowników związku. Jak się okazuje, w pierwszym przypadku na przeszkodzie stoi RODO, ale również wpisywanie do Krajowego Rejestru Długów nie dało rezultatów. Pozostaje więc tylko metoda perswazji. Jeśli zaś chodzi o etaty, to w związku są ich cztery, i, jak zaznaczał kierownik, pobierają skromne pensje.

Obecni na sali nie dawali wiary słyszanym słowom. – Mieszkańcy płaciliby składki, gdyby spółka wodna rzetelnie pracowała, a na razie efekty jej pracy są mizerne – dało się słyszeć z sali. Jednak najostrzej krytykował związek Tadeusz Gręziak, sołtys Kamionki. Zarzucał jej niegospodarność, która przejawia się w sprzedaży starego sprzętu, co skutkuje większymi wydatkami na wynajem nowego. Dodawał, że kierownik ma zupełny bałagan w dokumentach, przez co nie wie, gdzie powinny być prowadzone prace. Nie prowadzi się także harmonogramu prac, który można by w cyklu rocznym rozliczyć.

Jacek Zawadka nie chciał się tłumaczyć. Powiedział jak poprzednio – robimy tyle, na ile starcza nam pieniędzy ze składek. Natomiast sprzedany sprzęt miał 40 lat i nie było już nikogo, kto potrafiłby go obsługiwać, zaś kupno nowego jest poza możliwościami finansowymi RZSW. Być może trzeba będzie postarać się o wsparcie unijne.

Czyszczenie rowów szpadlami nie pasuje do XXI w. – mówili sołtysi. Mieszkańcy widzą, jak pracuje spółka, więc nie można się dziwić, że nie chcą płacić składek. Nie należy mylić efektu z przyczyną – gdyby RZSW miał zaufanie społeczności, to można by pomyśleć nawet o podwyżce opłat, a tak dominuje pogląd o wystąpieniu i wzięciu melioracji w swoje ręce.

Tylko co później – zastanawiał się radny Leszek Serzysko z Redzyńskiego, który jest prezesem gminnej spółki wodnej, i apelował o chłodne rozważenie sprawy. Walne zebranie zaplanowano na luty i wtedy członkowie podejmą decyzję. Gdyby zadecydowali o wystąpieniu z RZSW, władze gminy będą musiały pomyśleć o utworzeniu zakładu komunalnego.

Numer: 5 (1113) 2019   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *