Wzięli i opisali…

Panie redaktorze… Sieć internetowa jest bezdenna i bezczelna. Czasami jak czytam, nie wierzę nie tylko oczom, ale i wszystkim zmysłom. I nie chodzi tu o momenty narodowej ekspiacji, która nas ostatnio dotknęła po zabójstwie – jak twierdzili jego niedawni wrogowie – człowieka pełnego wiary, empatii i… polskości. Że też ziemia nosi takich hipokrytów… Ale ja nie o tym, a o systemie wspierania nierobów, który już przynosi pierwszych męczenników tej z pozoru społecznej pomocy…

Ofiary bez miary

Wzięli i opisali… / Ofiary bez miary

Droga redakcjo, do rzeczy… Oto do pewnego burmistrza przyszła mieszkanka miasta z żądaniem remontu mieszkania komunalnego. Ot tylko wymiana dwóch pieców i wszystkich okien. Okazało się, że zaległości w opłatach sięgają już 5000 zł, przy ok. 200 zł czynszu miesięcznego. Oczywiście po odjęciu dodatku mieszkaniowego wypłacanego przez miasto za 70 m2 mieszkania, gdzie mieszka 9 osób, w tym 4 osoby dorosłe, z których żadna nie pracuje. Ta pani też nie pracuje i ma trójkę dzieci. Dostaje 1500 zł z programu 500+ i inne zasiłki socjalne. A co z pozostałymi dorosłymi osobami? Jaj mama (57 lat) jest chora, ale nie dostaje renty, gdyż nigdy w życiu nie pracowała, a jeśli już, to na czarno.

Córka żyje jak mama, więc rodzi się pytanie, jak będą żyły dzieci tej pani, wychowane w domu, w którym nikt nie pracuje, ale jakoś wszyscy sobie radzą…

I następne – czy nie jest tak, że nieprzemyślana, źle kierowana pomoc społeczna prowadzi do dziedziczenia patologii i biedy?

Włodarz zastanawia się, co ma zrobić. Czy wyremontować mieszkanie tej pani za publiczne pieniądze innych ludzi, którzy na swój chleb zarabiają ciężką pracą?

No i wysuwa logiczne wnioski. Cholera go bierze, gdy słyszy, że np. będą podwyższane podatki dla najbogatszych, że wyższa kwota wolna od podatku będzie dotyczyła tylko tych, którzy zarabiają maksymalnie 500 zł miesięcznie. Musi się uszczypnąć, żeby się przekonać, że nie śni, że nie jest w roku 1917, kiedy dokonywał się akt sprawiedliwości rewolucyjnej, kiedy ten co miał więcej od najbiedniejszego, był kułakiem i burżujem, a ciężko pracujący na swój dobrobyt – pasożytem. Kiedy to równano w dół, zamiast w górę.

A ja się pytam, czy rządzący zapominają o tym, że ten, który więcej zarabia, całe życie się uczył i ciężko pracuje, często po kilkanaście godzin na dobę, w odróżnieniu od tych nieuków, którzy są biedni z własnej winy? Czy należy karać ludzi za pracowitość, zaradność i ambicje, za sukces? Już zapowiedziano równanie emerytur w dół. ZUS i nasze składki już są karykaturalne, bo bez względu na wysokość wpłacanych składek, dostęp do służby zdrowia mamy taki sam. Tyle mówiło się o tworzeniu w Polsce klasy średniej, która jest motorem napędowym rozwoju, a dziś tworzy się klasę socjalną. Dzieci biednych z pozoru nierobów szybko dorosną i będą tak żyły, widząc jak żyła ich babka, jak żyje ich matka. Żyją i będą żyć w przeświadczeniu, że im się należy, nie zastanawiając się nad tym, skąd się biorą te rozdawane w ramach socjalu pieniądze!

Mimo wszystko zadowolenia z wnucząt życzę wszystkim babciom i dziadkom. Tym, którzy rzadko widzą wnuczęta, bo pracują, a nawet tym mającym dla nich czas, bo pracować nie chcą lub nie muszą.

Numer: 4 (1112) 2019   Autor: Wasz OBSERwator





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *