Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki poznawczy

Pierwsze sesje rady miasta zawsze dostarczały emocji. Niby wiadomo, kto wygrał, kto z kim wejdzie w koalicję, czyli układ, ale zawsze ktoś zmieni zdanie, czyli zdradzi i kunsztowne porozumienie wali się jak domek z kart. W poniedziałek 19 listopada zawaliła się w mińskim samorządzie demokracja. Spodziewanie i perwersyjnie, choć takiego obrotu spraw opozycja się spodziewała…

Złudy obłudy

Sesję rozpoczął najstarszy radny Leon Jurek, który jakoś przeżył czteroletnią nieobecność w radzie miasta. Przeżył i w dobrej formie witał przybyłych na sesję gości z posłem Milewskim i radnymi aktualnej kadencji. Przeprowadził ich ślubowanie i bez zgrzytów ogłosił wybór radnego Dariusza Kulmy na szefa rady.

Wszystko się zmieniło, gdy przewodniczący zaczął sobie dobierać zastępców. Nie on sam, a stworzony układ koalicyjny. To wprost z niego za stół prezydialny wędrował Jerzy Gryz, Grzegorz Cyran i… miał szansę zgłoszony przez radnych PiS Robert Ślusarczyk. Tak byłoby sprawiedliwie, bo przecież siedmioro radnych PiS to druga siła w radzie miasta – przekonywała radna Monika Skrzyńska. Nic z tego, koalicja grała na całość i wybrała radną Redę.

Może więc któraś z komisji stałych? Ależ skąd, tutaj też radni PO i Forum postawili na ogorzałych weteranów i młodość. Doświadczenie Leona Jurka, Moniki Skrzyńskiej, Teresy Szymkiewicz, Krzysztofa Miąski czy wspomnianego Roberta Ślusarczyka przekonały tylko siedmioro radnych PiS.

Zamiast nich strategiczne dowództwa objęli takie tuzy jak Tomasz Płochocki, Łukasz Lipiński, Robert Gałązka oraz całkiem świeży narybek – Joanna Kowalska, Kamil Ołdak i Eliza Bujalska. Nawet komisja rewizyjna przeszła opozycji bokiem…

Demokracja sterowana ujawniła się podczas zmian porządku obrad. Kulma aż dwa razy przeforsował głosowanie, choć opozycyjni radni twierdzili, że podczas pierwszej sesji należy realizować tylko porządek wyznaczony przez komisarza wyborczego.

A już najlepszy z nich wszystkich był sam Jakubowski, który do ślubowania dodał we zwanie Tak mi dopomóż Bóg. Widać, że i gorsze sorty potrzebują opieki Stwórcy, co nie było absolutnie do przewidzenia. I tak z Bogiem na ustach szedł w zaparte, a wraz z nim dłużnicy układu.

Bohaterką pierwszej sesji została jednak Izabela Stolarczyk. Radna PiS była tak rozdrażniona wykluczaniem opozycji, że wyłożyła wprost, co o tym myśli.

– To, co się tutaj stało, to festiwal obłudy, braku moralności, zasad. Zagłosowaliście nieetycznie, niemoralnie, bezwstydnie, zgodnie z własnym interesem partyjnym. Cynicznie umówiliście się wcześniej, jak zagłosować. Te słowa, które padły, o demokracji, dobrej współpracy, szacunku nijak się mają do rzeczywistości. Niczego innego nie można było się spodziewać, ale miałam w sercu cień nadziei, że jednak będzie jakaś przyzwoitość.

Po tym, co burmistrz zrobił zimą, afiszując całe miasto obrzydliwym hasłem PIS DOBREM ZWYCIĘŻAJ, dalej robi to samo. Jest to perwersja, fałsz, obłuda i zakłamanie – obnażała koalicję radna Stolarczyk.

I pytała, jak będą teraz patrzeć sobie w oczy… jak można było tak bezwzględnie i bezwstydnie postąpić, przedkładając młodych, niedoświadczonych radnych nad radnych ze stażem i wiedzą?

Pytania pozostały retoryczne… Nie pierwsze i nie ostatnie…

Numer: 47 (1103) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *