Demografia powiatu

W ciągu ostatnich 12 lat ludność powiatu mińskiego zwiększyła się o prawie 9 tysięcy osób. I wciąż podkręcało się demograficzne tempo wzrostu, bo pod koniec pierwszej dekady XXI wieku przybywało nam około tysiąca mieszkańców rocznie. To efekt głównie migracji, a nie – jak byśmy chcieli – przyrostu naturalnego

Zalew migracji

Powiat zwiększa swą demograficzną moc dzięki przybyszom, których zwabia w nasze strony podaż niedrogich mieszkań i bliskość warszawskiego rynku pracy. Najwyższe saldo migracji (+486) ma miasto Mińsk, potem Halinów (+373) i mińska gmina (+168), a na jego nizinach plasuje się gmina Dębe Wielkie (-144), Mrozy (-136) i Stanisławów (-50).
Podobnie kształtuje się przyrost naturalny. Najwyższą dodatnią różnicę między urodzeniami a zgonami notujemy w Mińsku, Sulejówku i Halinowie, niezły w Dębem i Siennicy, a ujemny – w Cegłowie, Mrozach, Kałuszynie i Dobrem. W sumie jednak przyrost w całym powiecie był niezły i wynosił +236 osób. Dodatnie było również saldo małżeńskie, czyli różnica między liczbą ślubów i rozwodów (1366 do 405), co jednak oznacza, że rozchodziło się co czwarte, a nawet co trzecie małżeństwo ze swego rocznika.
W powiecie mińskim żyje aż 17 804 emerytek i emerytów, z których co trzecia (rzadziej trzeci) ma ponad 80 lat. To jednak oni, a właściwie ich długowieczność powoduje, że tylko w czterech gminach doszło do zmniejszenia liczby ludności. Kłopoty ludnościowe mają gminy Cegłów, Dobre, Kałuszyn i Latowicz i to one już dzisiaj wymagają specjalnej strefy demograficznej.
Ale jak tam ma przybywać ludności, skoro np. w gminie Cegłów jest 1432 kawalerów i tylko 1059 panien. Plaga wolnych i młodych mężczyzn dotyczy również Dębego Wielkiego (1600/1320), Latowicza (703/307), Siennicy (1683/1317), Stanisławowa (1585/1227), a nawet Mińska Mazowieckiego (8075/7187) i mińskiej gminy (3176 do 2545).
Jeszcze większe dysproporcje są w liczbie wdów i wdowców. W gminie Dębe starsze panie dominują nad panami dwukrotnie (1747/800), a np. w mińskiej gminie aż sześciokrotnie (760/115). To tylko ekstremalne wyjątki, które każą szerzej zastanowić się nad problemem tych płciowych anomalii.
Stan demografii najlepiej charakteryzują i porównują liczby mierzące poziom zjawiska w relacji do wszystkich mieszkańców lub w miarach bezwzglednych. W tabeli traktujemy tak urodzenia, zgony, małżeństwa, rozwody i udział emerytów. Jak widać, tylko w kilku gminach przeważa optymizm, a najmniej wyrazisty jest wpływ emerytów na rozwój lokalnej społeczności. Wystarczy porównać bogate w seniorów Halinów (27%) z Cegłowem (25%) oraz z mającym ich tylko 6-7 punktów Siennicą i Stanisławowem.
Może więc trzeba zaufać młodym, którzy w liczbie 22 383 otrzymali w ubiegłym roku dowody tożsamości. Najwięcej (564) w Mińsku, 290 w Sulejówku, 272 w Halinowie  i 263 w mińskiej gminie, a poniżej stu osób w Cegłowie, Jakubowie i Latowiczu.
Tyle właśnie w 1994 r. rodziło się nam dzieci. Teraz o ponad 600 mniej. Widocznie becikowe to zbyt mała zachęta do reprodukcji. A bez niej nie możemy liczyć ani na rozwój, ani na emeryturę.

Numer: 2012 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *