Drodzy Czytelnicy

Giełda szkół ponadgimnazjalnych jest inicjatywą dobrze służącą gimnazjalistom, ale paradoksalnie jest jeszcze bardziej potrzebna samym szkołom średnim – twierdzi Daniel Milewski, który całkiem niedawno sam korzystał z takiej formy inspiracji i niczemu się nie dziwi. Przestają się także dziwić rodzice i dziadkowie dzisiejszych nastolatków, jakby rozumieli wymogi współczesnej edukacji. Nie wszyscy, bo przecież trudno ukryć, że wiele i wielu trzeba byłoby zmienić, a najlepiej zacząć wszystko od nowa. Nie tylko zresztą w oświacie...

Głowa od nowa

Drodzy Czytelnicy / Głowa od nowa

Powoli szkołom będzie brakowało uczniów. Będą więc walczyły o każdy prorynkowy kierunek i każdą subwencję, by nie upaść. Nie wszyscy nauczyciele jeszcze do takiej konkurencji dojrzeli, wierząc obrońcom swojej karty i tajemnej mocy swego posłannictwa. Ale dojrzeją, bo  nie sposób dłużej okupować edukacyjny ogon Europy.
Jesteśmy oświatowym zaściankiem, o czym – jak twierdzą znawcy – dowiadujemy się dopiero na studiach lub za granicą. Co jest problemem? Nie tylko ustawiczne zmiany w strukturze szkół i programach, a tkwienie w biurokratyczno-etatystycznym gorsecie. To on powoduje, że nieważny jest poziom kształcenia, a realizacja programu i porządek w papierach.
Trzeba więc jak najszybciej odchudzić szkolną administrację i wprowadzić mechanizmy rynkowe. Najlepsza byłaby komercjalizacja, a nawet prywatyzacja co najmniej połowy placówek, ale na początek wystarczy zróżnicowanie subwencji, która powinna zależeć nie od poziomu rozwoju ekonomicznego gminy, a efektów kształcenia i – co za tym idzie – od nauczycieli potrafiących podnieść poziom nauczania, który z kolei przysporzy szkole uczniów. Do takiej innowacyjnej szkoły na pewno nie trzeba będzie dokładać ani złotówki z budżetu samorządu.
Trzeba również zmienić zasady wynagrodzeń nauczycieli, uzależniając je od efektów kształcenia  i liczby uczniów, którzy zechcą, by ich uczyli. Będą więc chodzić do szkoły z chęcią radosnego poznania, a nie z przykrego obowiązku.
To nie teoria, gdy będziemy wiedzieli o szkole wszystko. Od kosztów kształcenia po wyniki rozwoju każdego ucznia. To nie będzie teoria, gdy szkoły same zrezygnują z karty nauczyciela, która absolutnie nie jest potrzebna pedagogom z powołania. Identycznie jak cennym pracownikom kodeks pracy, a nam wszystkim – leniwa majówka. Nie jesteśmy aż tak bogaci, by pławić się w świąteczno-patriotycznym marazmie i nie na tyle dojrzali, by nadrobić zaległości.
My też nie mieliśmy wyjściach i musieliśmy wydać tygodnik na... dwa tygodnie. Nie przepraszamy, bo wina nie jest nasza, a systemu. Rekompensatą niech będą aż 44 kolumny do czytania, smakowania i oglądania. Wracamy dopiero (a może już)  9 maja. W dzień zwycięstwa, który podobno przypada dzień wcześniej. Ale czy to ważne przed perspektywą odnowy zmęczonej głowy.
Nasz piąty kabareton był najlepszy z dotychczasowych. To dzięki auli ZS-1, która idealnie nadaje się do takich biesiad, i naszym przyjaciołom. Był udany mimo braku zrozumienia przez władze miasta, które nie uznały celowości realizacji festiwalu i nie dały ani grosza wsparcia. Jako prezes Miveny nie uznaję więc celowości istnienia takich władz Mińska, Amen.

Numer: 2012 17   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *