Okuniew z historii

Akta IPN skrywają tajemnicę nietuzinkowej mieszkanki Okuniewa. Była nią Józefa Jeznach, która wraz z legendarnym ks. Szklarczykiem organizowała zbiórki na kościół. Była filarem parafian w Okuniewie. Przygotowywała pielgrzymki do Częstochowy, które dla zmylenia władz PRL organizowała jako wyjazdy np. do Oświęcimia i Krakowa, po których w drodze powrotnej następował główny punkt programu – Jasna Góra

Liderka katolików

Okuniew z historii / Liderka  katolików

Urodziła się w 1923 roku i znała w Okuniewie niemal wszystkich. Wiedziała, gdzie i jak coś załatwić, a do tego prowadziła specyficzną grę – niemal jak podwójny agent wywiadu – będąc jednocześnie animatorką życia katolickiego w parafii oraz... członkinią PZPR i przewodniczącą Gromadzkiej Rady Narodowej. Józefa Jeznach przez lata zwodziła partyjniaków, wykorzystując pełnione funkcje administracyjne do wspierania parafii, za co zapłaciła olbrzymią cenę. Korzystając z pełnionej funkcji brała udział w budowie ulic czy budynków administracyjnych i usługowych z funduszy państwowych. Organizowała także zbiórki pieniędzy na prace restauratorskie w świątyni, co w świetle prawa w latach 60. było zabronione.
Poza katolikami skupionymi wokół ks. Szklarczyka i Jeznachowej w Okuniewie znaleźli się także ludzie słabi, a nawet tacy, którzy donosili MO i SB o sytuacji i działaniach okuniewskich katolików (donosy takie zachowały się w aktach IPN o sygn. IPN BU 0250/17). Józefie Jeznach i innym osobom (zwłaszcza Helenie Kądziole) wytoczono w 1968 r. sprawę karną o „zabór mienia społecznego w zorganizowanej grupie przestępczej na szkodę PGRN Okuniew” i przekazanie środków finansowych ks. Szklarczykowi na remont kościoła. Zabytkowa świątynia znajdowała się wówczas w opłakanym stanie z zupełnie zdezelowanym dachem. Z akt operacyjnych SB dowiadujemy się, że „po aresztowaniu Jeznachowej, która była inicjatorką i organizatorką wszystkich akcji podejmowanych przez społeczeństwo Okuniewa na rzecz parafii, dało się zauważyć zmniejszenie zainteresowania ludności Okuniewa w angażowaniu się do życia parafialnego, ponieważ nie miał ich już kto do tego mobilizować. Skończyły się nielegalne zbiórki pieniężne na kościół i organizowanie pielgrzymek do Częstochowy.”
Taki był zapewne podstawowy cel aresztowania pani Jeznach. Jednak komunistyczni funkcjonariusze ubolewali, że po odseparowaniu Jeznachowej od parafian „frekwencja na nabożeństwach nie uległa jednak zmniejszeniu, ponieważ stosunki między Szklarczykiem a ludnością Okuniewa nadal są poprawne”. Dokładne dane o liczbie osób na mszach i innych nabożeństwach MO i SB posiadały m.in. dzięki informacjom od TW Helena (prawdopodobnie mieszkanki Okuniewa), której donosy zachowały się w aktach IPN. Bezpieka próbowała skłócić lokalnych katolików, a nawet rozsiewała plotki o tym, że Szklarczyk był kochankiem Jeznachowej oraz Kądzioły i razem z nimi odpowiadał będzie za nadużycia w GRN. Takie metody dyskredytacji księży i katolików były powszechnie stosowane przez SB na terenie całego kraju. Działania te częściowo przyniosły efekt, dlatego bez wątpienia nawet dzisiaj pani Józefa jest dla wielu osobą co najmniej kontrowersyjną.
10 maja 1969 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie po rozpoznaniu sprawy Józefę Jeznach uznał winną (...) wymierzył 6 lat więzienia, 20.000 zł. grzywny i utratę praw na 5 lat i przepadek nieruchomości nabytej w Sulejówku. Kądziole sąd wymierzył karę 2,5 roku więzienia, 1000 zł. grzywny, pozbawienia praw na 2 lata. Po wyjściu z więzienia przez długie lata pani Józefa spłacała naliczoną przez sąd grzywnę. Komornik zajął jej mieszkanie. Jeznachowa pracowała, a dodatkowo hodowała świnie, by starczało jej na spłatę grzywny.
Pobyt w więzieniu odbił się na jej zdrowiu, jednak nie złamał w niej wiary w Boga i miłości do Ojczyzny. Nie była to jednak kobieta patetyczna. Przeciwnie. Według słów pamiętających ją bliskich była zjawiskowa, spontaniczna, pogodna, dowcipna, ale też zaradna. Pracowała jako księgowa jeszcze w wieku 80 lat. Korzystała z telefonu komórkowego, ale nie miała już sił na kurs obsługi komputera. W jej domu wciąż przed drzwiami wyczekiwali mieszkańcy, którym wypełniała PIT-y, pomagała w rachunkowości, a nawet udzielała porad prawnychniemal do śmierci w 2004 r.

Numer: 2012 08   Autor: Robert Wit Wyrostkiewicz





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *