Drodzy Czytelnicy

Zbliżają się wakacje. Właściwie już są, bo szkoły akurat po egzaminach i klasyfikacjach uczniów. Niepewni mogą być tylko ci, którym niezbyt powiodło się na sprawdzianach kompetencji, bo może się okazać, że wybrane gimnazjum, liceum lub studia spalą na panewce. Dobry humor może też popsuć pogoda i... niespełnione marzenia o letniej przygodzie. Wiele z nich jest domeną instytucji samorządowych

Taka to kanikuła

Drodzy Czytelnicy / Taka to kanikuła

Pierwsze informacje będą porażające. Powodem są szkoły, które w czasie wakacji będą odpoczywać. Żadnych zajęć dla dzieci nie planuje SP-1 i GM-1 przy ul. Kopernika oraz GM-2 przy Budowlanej. Namiastki aktywności występują w Dąbrówce, Szóstce i GM-3, które na całe wakacje udostępniają obiekty sportowe. W Piątce będzie dominował wakacyjny angielski i wyjazdy sportowe nad jeziora.
Może więc trochę więcej kasy wyda na wakacyjny odpoczynek komisja antyużywkowa? Oczywiście, ale niewiele. Za wódczaną forsę 50 dzieci skorzysta z półkolonii w świetlicy SM Przełom, ośmioro pojedzie w Góry Świetokrzyskie z wycieczką parafialną, dwoje na obóz Caritas w Muszynie i siedmioro do Władysławowa z Loretankami.
To wciąż niewiele jak na potrzeby 38-tysięcznego miasta. Tymczasem dom kultury proponuje 50 miejsc w ramach letnich pojedynków z nudą i to tylko w pierwszych dwóch tygodniach wakacji. Potem – kulturalny step.
Może więc biblioteka zajmie się spragnionymi kultury na przyzwoitym poziomie? Owszem, będą bezpłatne zajęcia przez całe wakacje, a do tego spektakle interaktywne i konkurs na wakacyjny blog. MBP uruchamia też zamiast kina – miejską kinotekę publiczną dla każdego, prezentując grane filmy na swojej witrynie.
Najwięcej jednak będzie się działo na obiektach MOSiR-u, który proponuje do 19 lipca wakacyjne pływanie, a cały czas grę w ping-ponga, szkółkę nordic walking, tenisa oraz dni różnych dyscyplin sportowych wraz z popularną piłką nożną i siatkówkę plażową. I na tym koniec, czyli mizerne status quo. Gdyby nie oferta sportowa MOSiR-u i filmowa MBP byłoby jeszcze gorzej.
Czy jednak warto się dziwić, a – co gorsza – denerwować! Nasi kreatorzy oświaty i kultury coraz bardziej lubią spektakularne przedsięwzięcia, na które są pieniądze i decydenci. Interesująco przygotowane wakacje to żaden rarytas finansowo-medialny, więc po co się na darmo trudzić...
Nie chce się także przemęczać burmistrz Jakubowski, który wnioskuje do radnych o rozwiązanie dwóch spółek skarbu miasta – PGK i ZDM. Na ich miejsce ma powstać ZDiGK, czyli jednostka budżetowa zarządzająca drogami i gospodarką komunalną włącznie z pielęgnacją terenów zieleni, dekorowaniem miasta o zarządzaniem jego powierzchnią reklamową. Burmistrz jest przekonany, że tylko zakład budżetowy będzie mógł wykonać te zadania bez stosowania czasochłonnych procedur.
Co na to mińscy radni? Właśnie dyskutują w komisjach, a poniedziałkowa sesja wykaże, czy pójdą na rękę nie swojemu burmistrzowi, który dzieląc skomasowanie usług komunikacyjno-komunalnych może wiele zyskać. A może postawią mu warunki? Ot choćby taki – poparcie likwidacji spółek za sanację mińskiej kultury. Przecież dobrze wiedzą, że Jakubowski ma rację, ceniąc bardziej jakość zarządzania od formy organizacyjnej.
Będzie więc gorąco, a sparzonych pokażemy już za tydzień. Może przy okazji wyjdzie na jaw, dlaczego nasze podatki nie idą tam, gdzie mamy realne, a nie tylko spektakularne skutki.  
I już na koniec – świątecznie. W piątek 24 czerwca Mińsk Mazowiecki uświęci swego patrona, głównie w parafii pod jego wezwaniem. Święty Jan Chrzciciel jest także moim opiekunem, bo los pozwolił mi pierwszy raz spojrzeć na ten cudny świat przed 54 laty właśnie 24 czerwca. Zapraszam na szampana, a wróżkę zapytam, ile mi jeszcze zostało do... zrobienia.

Numer: 2011 26   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *