Zmarł Jurek Adamczak...

W wigilię Wigilii odszedł od nas niespodziewanie Jerzy Adamczak, dziennikarz działu sportowego naszego tygodnika. Odprowadzenie jego prochów na cmentarz parafialny w Mińsku Mazowieckim odbyło się 29 grudnia z udziałem Rodziny, Przyjaciół i Redakcji...

Tak Go pamiętamy...

Zmarł Jurek Adamczak... / Tak Go pamiętamy...

Zabieraliśmy się właśnie do sportowego plebiscytu, zastanawialiśmy nad jego formułą. Nagle dotarło do naszej świadomości, że Jurka nie będzie już przy tej robocie. Przeogromna szkoda. Na zawsze zostaną w naszej pamięci Jego sugestie, sposoby podejścia do tematu, kierunki myślenia wypływające z pewnego dystansu do sportu. Dystans ów zasadzał się na znanych przymiotach charakteru naszego Przyjaciela.
Szerokie zainteresowania wyznaczały wyważone i trafne sądy w wielu sprawach. Jurek zyskiwał szacunek i uznanie wśród znajomych, kolegów i czytelników. Sportem interesował się szczególnie. Bardzo dużo czytał, oglądał na żywo imprezy na najwyższym poziomie. Wartości płynące z tej dziedziny życia stały się wyznacznikiem Jego pracy dziennikarskiej.
Z Jurkiem znałem się od kilkudziesięciu lat, na niwie sportowej współpracowaliśmy wielokrotnie jeszcze w ZNP. Kiedy pojawiła się możliwość pracy w naszej redakcji, moje myśli skierowały się natychmiast w Jego stronę. Jakże trafny okazał się to wybór! Pozostaje nieodparte wrażenie, że nic się nie zmieniło, że wciąż pracujemy razem – i to jest właśnie największą międzyludzką wartością. Istnieje jednak czas życia i czas śmierci.
Jurek na spotkania redakcyjne przychodził z opóźnieniem i siadając za mną, szeptał mi do ucha (jakby na usprawiedliwienie): - Na końcu zawsze siadają ci, co nie rokują... No i zawyrokował.
W ubiegłym roku, w środku lata, na stadionie Mazovii odbywały się całkiem poważne zawody sportowe niepełnosprawnych z różnych ośrodków naszego powiatu. Tak się złożyło, że mnie przypadł obowiązek zrelacjonowania całej imprezy. Najważniejszą konkurencją okazał się mecz piłki nożnej, a w tej dyscyplinie mam niewielką orientację. Na szczęście zobaczyłam na trybunie Jurka. Oczywiście jak to on, przez kilka minut, z cierpliwością i rzeczowo wprowadził mnie w tajniki tej gry. Siedząc obok, stał się moim sprawozdawcą, a ja tylko zapisywałam jego słowa. Kiedy cały materiał ukazał się w „Cs” – Jurek szczerze pogratulował mi tekstu, mówiąc, że on sam lepiej by tego nie zrobił. Oto cały wspaniały kolega Jurek! Smutno bez niego i nikt już mnie tak nie pochwali.
To był taki dobry sportowy duch. Na każdym redakcyjnym spotkaniu Jego optymizm udzielał się każdemu. Znałem Go krótko, ale nasze kibicowskie poglądy na sport były platformą wielu pomysłów. Jurek, choć nie narzucał się swoją osobą, był zawsze blisko wszelkich wydarzeń sportowych w Mińsku Mazowieckim i powiecie. Mieliśmy także razem przygotować naszą sportową szopkę. To właśnie wtedy ujawnił swoje kabaretowe talenty. Nagłe i niespodziewane odejście Jurka zniweczyło nasze plany. Nie będzie też rozmów o sytuacji w gminnej „kopanej”, szachach i innych dziedzinach. I tego najbardziej zabraknie prawdziwym kibicom. Bo Jurek był prawdziwym kibicem, takim na dobre i na złe. To była chodząca encyklopedia powiatowego sportu. I tej Jego wiedzy najbardziej będzie wszystkim brak.
Spoczywaj w pokoju, Drogi Przyjacielu. Będziemy o Tobie pamiętać i snuć wspomnienia podczas każdej redakcyjnej Wigilii – Twoi przyjaciele.

Numer: 2005 03   Autor: Darek Szymański





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *