Powroty po kilkudziesięciu latach są trudne, a artystyczne – wręcz niemożliwe. Gobeliny Krystyny Szepietowskiej wróciły do pałacowej galerii po 24 latach i – jak w 1981 roku – wzbudziły zachwyt oglądających

Powrót gobelinów

Szepietowscy (oboje rocznik ’47) poznali się przy krosnach w liceum plastycznym. Razem skończyli pedagogikę specjalną i razem resocjalizowali wychowanków mroziańskiego poprawczaka. Od 1978 roku poświęcali się wyłącznie sztuce, czerpiąc natchnienie z sosnowego lasu, w którym mieszkają. Naturalne są też ich tkaniny, bo używają tylko owczej wełny na lnianej osnowie. Lata 1979-85 są okresem intensywnych wystaw w kraju i za granicą, które uwieńcza złoty medal na targach krajów socjalistycznych „Interart” w Poznaniu.

We czwartek 6 stycznia tkaniny Szepietowskich znowu zawisły na ścianach pałacowej galerii. Ale nie tylko seniorki Krystyny, bo tka też jej synowa – Beata. A synowie i wnuk malują. Najstarszy - Piotr wystawił dwa delikatne w formie olejne pejzaże, drugi - Paweł kilka dadaistycznych obrazów na drewnie, które ochrzczono wariacjami na temat francuskiego dadaisty Paula Clee. Również na drewno przenosi swoje zabawki jego syn – Igor.
- Zaprosiłam na ten powrót nasze dzieci i wnuczęta, by dodać sobie odwagi – tłumaczyła rodzinną ekspozycję Krystyna Szepietowska. Mówiła też o twórczym niepokoju duszy, który kazał jej znowu utkać Ikara, tabun galopujących koni i tajemne odchłanie lasu w płonących, wręcz noktowiozorowych barwach. Szczególne wrażenie robi jednak Ikar – też płomienny i przypominający upadłego anioła nad gorejącą piekielną przepaścią.
Na wernisaż klanu Szepietowskich przybyli głównie ich znajomi i przyjaciele – także z Siedlec. Dzięki Stanisławowi, bo to on w rodzinie jest od mówienia, goście poznali tajniki mozolnej pracy artysty-tkacza, który jednemu gobelinowi średniej wielkości (ok. 2x3 m) poświęca co najmniej miesiąc cierpliwości. A potem tak trudno się z nim rozstać, jak z dzieckiem odlatującym w swój dorosły świat. Najnowsze tkaniny Krystyny Szepietowskiej mogłyby ozdobić każdy salon, ale na razie można je tylko obejrzeć w pałacowej galerii. Artystyczny come back Krystyny był zaś dowodem, że do swoich odłożonych pasji warto wracać, bo takie powroty odmładzają wspomnieniami ciało i duszę. PS. Wystawę przygotowała Hanna Markowska, a podczas wernisażu grało pałacowe duo gitarowe Hryciuk – Kaczorek.

Numer: 2005 03





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *