Nie dość, że nie wiedział, że poszukuje go policja to jeszcze przypadkowo zapukał do drzwi jednego z mińskich funkcjonariuszy, prosząc o pomoc. Zapytany przez policjanta, w jakim celu przychodzi, odpowiedział, że szuka pracy i zbiera pieniądze na bilet do Dobrego. Sprawa wydała się podejrzana, zwłaszcza że nieznajomy przyszedł o godz. 23. Podczas rozmowy mężczyzna zapewniał, że chce uczciwie zarobić. Owszem był już wcześniej karany, ale teraz pragnie znaleźć legalną pracę i nie jest na pewno poszukiwany, bo inaczej nie chodziłby po blokach i nie prosił o wsparcie. Był tego tak pewien, że chętnie zgodził się poczekać na przyjazd patrolu prewencji. - Proszę bardzo - powiedział Marcin K. - niech panowie mnie sprawdzą i wracam do domu. Wbrew jego przekonaniu okazało się, że jest ścigany listem gończym za niezapłaconą karę grzywny, którą sąd zamienił mu na kilka dni pozbawienia wolności. W rezultacie Marcin K. zamiast do domu w policyjnym konwoju wyruszył do zakładu karnego.