KałuszynWzięli i opisali...

Burmistrz Soszyński znowu szaleje. Tym razem nie chce, by prezeska Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kałuszyńskiej była w kapitule przyznawania tytułów honorowego obywatela Kałuszyna. To kara za wtrącanie się członków TPZM w sprawy historyczne i bieżące, które kałuszyński burmistrz chciałby załatwiać po cichu lub wedle własnej woli. Nie ma łatwo, bo kałuszyńscy patrioci szybko podejmują tropy – jak twierdzą – nieprawnych, bezpodstawnych i niemoralnych działań. Muszą się więc ratować niezależnymi mediami i sprawiedliwą władzą w powiecie mińskim..

Kałuszyn w pętach

Wzięli i opisali... / Kałuszyn w pętach

Ostatnio napisali list otwarty do przewodniczącej Anny Czyżewskiej. Twierdzą w nim, że działania Soszyńskiego mają na celu zniesławienie Towarzystwa za walkę o wartości, jaką niewątpliwie jest walka o zdewastowany przez burmistrza krzyż-pomnik z 1910 roku stanowiący mogiłę powstańców styczniowych na targowisku w Kałuszynie. Burmistrz Kałuszyna nie tylko bezprawnie zdewastował i przeniósł krzyż-pomnik powstańców styczniowych, ale Towarzystwo włączyło się także w sprawę wysypiska śmieci w Mrozach oraz inne sprawy związane ze składowaniem i przetwarzaniem odpadów na terenie gminy Kałuszyn. Przygląda się też decyzjom gospodarczym podejmowanym przez burmistrza oraz radę i w tej dziedzinie również zaskarżyło nieprawidłowości związane z uchwałą w sprawie emisji obligacji komunalnych. Te wszystkie działania stoją w przeciwności do działań burmistrza, ale wchodzą w zakres celów statutowych Towarzystwa, które polegają na podejmowaniu szerokiej inicjatywy dla wszechstronnego rozwoju kulturowego.

Do walki z Towarzystwem burmistrz wykorzystuje podległych sobie, zatrudnionych w gminnych jednostkach byłych członków towarzystwa, a wśród nich Mariana Pełkę, Annę Andrzejkiewicz, Marka Pachnika i Wenantego Piotrowskiego z Koła Emerytów i Rencistów w Kałuszynie. To oni złożyli do starosty doniesienie o braku umocowania prawnego obecnych władz TPZM.

– Nie mamy nic przeciwko temu, żeby starosta w trybie nadzoru dokładnie skontrolował działalność Towarzystwa, ale wnosimy, żeby kontrolą objął również działalność poprzednich władz, w skład których wchodziły osoby wnoszące wniosek i żeby działania starosty zmierzały ku poprawie działalności, a nie likwidacji – piszą władze TPZK. Informują, że źle w Towarzystwie działo się tak naprawdę wtedy, kiedy członkami zarządu byli składający wniosek do starosty. Przez ponad 8 lat ich działania nie odbyło się żadne walne zebranie, zarząd nie wywiązywał się ze swoich zadań statutowych, nie zebrał wystarczającej ilości członków, żeby walne mogło podejmować uchwały. Gdzie był wtedy starosta ze swoim nadzorem?

Wyeliminowanie tak dużej liczby nieprawidłowości po poprzednich władzach jest procesem żmudnym i wymaga czasu, zwłaszcza, że członkowie pracują społecznie. Obecnie pracują nad zmianami w Statucie Towarzystwa, co wymaga konsultacji i czasu. Proszą o zrozumienie, cierpliwość i pomoc ze strony wojewodów i przewodniczącej rady powiatu Anny Czyżewskiej.

Protestują też, by w kapitule ich nie było, czy ktokolwiek ich zastępował. Nawet jeśli to miałby być komendant OSP....

Numer: 18 (969) 2016





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *