DobreDobre jak życie

Prałat Zdzisław J. Gniazdowski proboszczuje w Dobrem od niespełna trzech lat. Został tutaj alokowany z Ząbek, by służyć dobrzanom po ks. Franciszku Rutkowskim, który był dobrzańskim proboszczem przez 26 lat. To szmat czasu, ale ludzie się na niego publicznie nie skarżyli. Może dlatego, że nie doszło do śmierci członka rodziny Klukiewiczów...

Późno po śmierci

Dobre jak życie / Późno po śmierci

Problem dotyczy życia i pogrzebu Witolda Klukiewicza, mieszkańca Dobrego, ale – jak się okazało – niezbyt dobrego parafianina. Wszyscy wiedzieli, że miał fach w ręku, ale lubił popić. W końcu odsunęła się od niego żona, dzieci i najbliższa rodzina. Samotny stał się alkoholikiem i... zmarł nagle na zator płucny we własnym łóżku.

Siostry poszły do proboszcza zamówić pogrzeb brata Witolda, który – jak piszą w skardze do bpa Hosera – mieszkał w tej parafii, był ochrzczony, przystąpił do pierwszej komunii i wziął ślub. Od narodzin do śmierci to była jego parafia. Jakież było ich zdumienie, gdy proboszcz oświadczył im bez ogródek: – Ludzie mówią, że się powiesił.

Skoro samobójstwo, nie będzie pogrzebu w obrządku rzymskokatolickim. Nie pomógł protokół z sekcji zwłok, bo stwierdził, że nie może być pogrzeb katolicki, ponieważ brat nadużywał alkoholu.

– To oburzające, że w czasie, kiedy biskup w upojeniu alkoholowym wjeżdża w latarnię i przyznaje, że ma problem i kościół go nie odrzuca, prowincjonalny proboszcz chce być Panem Bogiem i osądzać, kto po śmierci zasługuje na nabożeństwo – krytykuje siostra zmarłego, Janina Kołowiecka.

Biskup dowiedział się także, że do księdza nie trafiały żadne argumenty i prośby. W końcu wydrukował im listę trzynastu mieszkańców ulicy, gdzie mieszkał Klukiewicz i od podpisu tych ludzi uzależnił jaki będzie pogrzeb. Syn zmarłego, Karol przy pomocy sąsiadki zebrał te podpisy.

– Ludzie nie mogli uwierzyć, że ksiądz tak upokorzył rodzinę, że duchowny, od którego powinno wyjść dobre słowo, trochę empatii zachowuje się tak cynicznie, kiedy ludzi dotyka nieszczęście. Ksiądz nas dołował, dał odczuć, że jesteśmy nikim – oskarża siostra zmarłego. Wyjaśnia też, że w tej sprawie nie chodziło o zmarłego, bo jemu było wszystko jedno, a o dzieci, które tam mieszkają i zostały przez proboszcza upokorzone. Nie może duszpasterz tak postępować w stosunku do swoich wiernych. To niedopuszczalne nie takiego postępowania oczekują wierni, zwracając się do księdza w nieszczęściu, jakie ich dotyka. Proboszcz w tym nieszczęściu, jakie spotkało synów jej brata, zafundował im dodatkową traumę. To zniechęca młodych ludzi do kościoła instytucjonalnego. – Pragnę żeby proboszcz, który rozdmuchał aferę na całą parafię publicznie przeprosił synów mojego brata. Nasz błogosławiony Jan Paweł II odwiedził w więzieniu człowieka, który chciał go zabić i przebaczył mu. Dlaczego proboszcz uzurpuje sobie prawo do osądzania ludzi po śmierci? Może myśli, że jest Bogiem – kończy Kołowiecka, pieczętując skargę wspomnieniem, że tak cichy i skromny pogrzeb kosztował ich 1450 zł.

Sumę potwierdza syn zmarłego – Karol. Twierdzi jednak, że otrzymał rachunek na 1200 zł, bo 250 zł pobiera organista, a ksiądz nie wystawia za niego rachunków. Pozostałe koszta wyszczególnione przez proboszcza to 800 zł za ceremonię pogrzebową, 300 zł za wywóz śmieci z cmentarza i 100 zł za miejsce na cmentarzu. Karol ma pretensje do samej ceremonii i braku słów współczucia. A przecież księża wiedzieli o problemie alkoholowym jego ojca. Nie zrobili nic, by mu pomóc, a z łatwością upokorzyli rodzinę.

Proboszcz Gniazdowski ma dzisiaj 71 lat i prawie 50 lat kapłaństwa. Pamięta sprawę Klukiewiczów i niczemu nie zaprzecza. Nawet kwotom za pogrzeb, które odziedziczył po poprzedniku. Nie mateż żadnych wyrzutów sumienia, bo zrobił, co do niego należało. Dziwi się tylko, że rodzina za alkoholizm Witolda Klukiewicza oskarża księży, a nie siebie. To żona, dzieci i rodzeństwo powinno być najbliżej chorego i nieszczęśliwego człowieka. Jak w maksymie, że trzeba tak pracować, by godnie żyć i tak żyć, by w każdej chwili móc umrzeć. A po śmierci? Po śmierci można się tylko modlić.

Numer: 4 (799) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *