SiennicaSiennica budżetowa

Gmina Siennica do bogatych nie należy. Widać to tym bardziej teraz, gdy z listy lokalnych płatników uciekł do Mińska Mazowieckiego największy podatnik, uszczuplając siennicki budżet o miliony złotych. Nic więc dziwnego, że radni stali się bardziej ostrożni w gospodarowaniu gminnymi pieniędzmi i z niepewnością patrzą w przyszłość.

Kredyt na stratę

Strata największego w gminie podatnika dotkliwie zabolała siennickich włodarzy. Podczas ostatniej sesji rozwinęła się przed nimi wizja popadnięcia w niekończące się długi, które doprowadzą w końcu do całkowitego zadłużenia gminy.

A zaczęło się od dwóch uchwał – o zaciągnięciu kredytu na spłatę aktualnych zobowiązań finansowych oraz na wyprzedzające sfinansowanie rozbudowy wodociągów i kanalizacji w Siennicy. Łącznie nieco ponad 4 miliony złotych, z czego 1,3 mln przeznaczonych na kanalizację ma oddać UE. Pozostałe zadłużenie gmina spłacać będzie aż do 2023 roku.

Radnego Stanisława Majszyka zaniepokoiła wizja zadłużania gminy na tak długi czas. – To tak jakbyśmy tym, którzy odebrali dzisiaj nagrody, zafundowali teraz spłacanie kredytu – mówił radny, nawiązując do stypendiów przyznanych przez wójta Zielińskiego najlepszym uczniom z gminnych szkół. Wyliczył też, że po podjęciu uchwał gmina będzie miała łącznie aż 6,6 mln długów, które spłacać będą mieszkańcy przez najbliższe pokolenia.

– Próbujemy to wszystko jak najdalej odsuwać, zrzucać problem na następną kadencję. Kto by tu po nas nie nastąpił, to jest nie fair – ciągnął Majszyk i nawoływał, by w ostateczności spłacać kredyty w jak najkrótszym czasie i nie przeprowadzać inwestycji za pieniądze, których nie ma.

Skarbnik gminy, Danuta Zwierz szybko jednak zakwestionowała pomysł szybszej spłaty długów, zauważając, że w budżecie nie ma na to środków. – Ciężko się w tymroku pracuje. Z budżetu ubyło 3 mln złotych w porównaniu do ubiegłego roku – przyznała otwarcie. I wyznała, że gmina zaciąga kredyty, by spłacić poprzednie zobowiązania, ale nie ma już środków na wydatki bieżące. Także wszystkie inwestycje oparte są wyłącznie na kredytach.

To zaniepokoiło z kolei radną Hannę Dąbrowską, która zapytała skarbniczkę, czy nie obawia się, że za kilka lat gmina będzie tylko spłaca kredyty, bo nie stać jej będzie na inwestycje. Niestety, nie usłyszała optymistycznej prognozy. – Jeżeli nie będziemy wypracowywać różnicy między dochodami bieżącymi a wydatkami, to do tego dojdzie – przyznała Zwierz. A wójt Zieliński próbował tłumaczyć, że zła kondycja finansowa gminy wiąże się z kryzysem w kraju.

– Jeżeli nie odzyskamy tak dużego podatnika jakiego straciliśmy, to trzeba będzie podnieść podatki – przewidywał Majszyk i ostrzegał, że mieszkańcy takiego obciążenia nie wytrzymają. Wiceprzewodnicząca Bożena Hardej przypomniała więc, że rada zobligowała wójta do tego, by tego podatnika przywrócił.

Czy to się uda? Nie wiadomo. Na razie radnym pozostało więc zaciągnąć kolejne kredyty, wobec których sprzeciwiło się tylko 2 radnych. Również 2 wstrzymało się od głosu, a 8 poparło propozycję. Wśród oponentów był Stanisław Majszyk, który też jako jedyny nie zaakceptował zmian w projekcie budżetu.

Numer: 28 (823) 2013   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *