LatowiczLatowicz konfliktu

Rzucone na podatny grunt ziarna gniewu szybko stają się chwastami pomówień i nienawiści. Właśnie mamy ich eskalację w Latowiczu. Mimo prób wyjaśniania źródeł konfliktu, a nawet chęci godzenia stron sporu, nic nie wskazuje, że w latowickiej szkole będzie spokój. Oliwy do ognia dolali jeszcze radni, uznając skargę na działalność dyrektorki Zespołu Szkół w Latowiczu za zasadną. Teraz ciąg dalszy może być tylko sądowy…

Skargowy ból głowy

Wyszło na to, że dyrektor Wiesława Kosobudzka jest winna zarzucanych jej czynów. Wyrok nie zapadł, bo radni nie mają w tej sprawie żadnych kompetencji wykonawczych. Mogli sobie tylko posłuchać oskarżeń, a nawet obejrzeć w akcji szkolną intendentkę, która wparowała na obrady i wykrzyczała dyrektorce swoje szykany i upokorzenia. Kosobudzka wyjaśniała swoje kompetencje, prostując wiele oskarżeń, które wynikały – jak twierdziła – z niezrozumienia przepisów i okoliczności podejmowania decyzji.
No i same obrady, do których odniósł się Tadeusz Kosobudzki, prywatnie brat dyrektorki. Jako wieloletni radny i przewodniczący Rady Gminy Mińsk Mazowiecki z podobnym procedowaniem się nie spotkał.
Twierdzi, że osoby podpisujące skargę miały prawo napisać do wójta gminy, a rada pismo rozpatrzeć. I to koniec prawd. Tylko czy jest to rzeczywiście skarga i na jakiej podstawie i w jakim trybie została skierowana do komisji skarg, wniosków i petycji. No bo jeśli w piśmie czytamy, że… nie wyobrażamy sobie dalszej współpracy z Wiesławą Kosobudzką i wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec przywrócenia jej na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół w Latowiczu, a dalej, że… postawa wójta w tej sprawie jest dla nas wielce niepokojąca i bulwersująca, to czy na pewno jest to skarga.
Jeśli nawet by nią była, to przywrócenie na stanowisko dyrektora jest wyłączną kompetencją wójta i wyrażanie sprzeciwu, niepokoju czy zbulwersowania nic tu znaczy. Należało dowieść, że wójt nie miał prawa przywrócić dyrektorki. Być może musiał…
Z analizy pisma wynika, że wszystkie poruszane sprawy, w tym zarzuty wskazujące na możliwość mobbingu w szkole, powinny rozstrzygać uprawnione organy, a nie rada gminy. Takie  wątpliwości miała podczas obrad sekretarz gminy. Czy nie powinno być tak, że, jeżeli organ, który otrzymał skargę, nie jest właściwy do jej rozpatrzenia, zobowiązany jest niezwłocznie przekazać ją właściwemu organowi, zawiadamiając o tym równocześnie skarżącego, albo wskazać mu właściwy organ…
No i bodaj najważniejsze, czyli wskazanie w skardze dowodów bezprawia. Niestety nie wystarczy napisać, że mi się nie podoba, bo to nie jest dowód. Tym bardziej, że pismo podpisało ok. 40% wszystkich pracowników i kilkoro rodziców. Co więc z większością pracowników i ok. 300 rodzicami, którzy inaczej widzą pracę dyrektora szkoły…

Jak widać brat Kosobudzkiej dość skrupulatnie przyjrzał się zjawisku, a szczególnie wypowiedziom w naszym reportażu filmowym, który już obejrzano ponad 2,5 tysiąca razy. Oczywiście nie bez dyskusji zwolenników dyrektorki z jej opozycjonistami. Niektórzy próbowali krytyki anonimowej, bo – jak uzasadniali – mają własne zdanie, ale nie chcą się ujawniać ze wstydu i poczucia bezpieczeństwa.

I już na koniec cienka ironia. Otóż Tadeusz Kosobudzki założył się z kolegą o flaszkę, że już niedługo opozycja wystąpi o zwolnienie nauczycieli, którzy nie podpisali skargi i wójta Bogdana Świątek-Górskiego, bo śmiał przywrócić dyrektorkę na stanowisko. Jak nie wystąpią, to przegra zakład… No i poinformował o wszystkim lokalnych senatorów, posłów i wojewodę. A co tam, niech przynajmniej wiedzą, że ktoś bezżenny i bezdzietny nie może zajmować ważnych i odpowiedzialnych stanowisk…

Numer: 5/6 (1217/1218) 2021   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *