JakubówJakubów złotych jubilatów

Do zmiany miejsc wydarzeń w gminie Jakubów zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jednak dlaczego akurat w Mistowie wójt Hanna Wocial zorganizowała spotkanie z małżeńskimi jubilatami wyszło dopiero w czasie ich dekoracji medalami prezydenckimi. Okazało się, że większość złotych par mieszka właśnie w Mistowie. Mało tego, miejscowe gospodynie nagrodziły je artystycznymi swatami…

Swaty zapłaty

W drugim półroczu 2019 roku na uznanie za wysługę małżeńskiego pożycia zasłużyły cztery pary. To Zuzanna i Stanisław Gutowie z Mistowa, Marta i Eugeniusz Kuśmierczykowie z Mistowa, Krystyna i Mirosław Sadochowie z Mistowa oraz Halina i Tadeusz Tkaczowie z Jędrzejowa Nowego.
Zaproszone były również małżeństwa diamentowe, a wśród nich Daniela i Stanisław Cabajowie z Jędrzejowa Nowego, Emilia i Jan Łobodowie z Tymoteuszewa, Jadwiga i Eugeniusz Popiółowie z Jędrzejowa Starego oraz Halina i Janusz Quandtowie z Tymoteuszewa. Także niedawno świętujący swoje złote gody w Cegłowie Zofia i Zbigniew Noiszewscy, którzy należą do przyjaciół gminy Jakubów

Zanim wójt Hanna Wocial wraz z przewodniczącym Krzysztofem Domańskim wręczyła parom medale oraz legitymacje nadane przez prezydenta RP, padły wyjaśnienia przeplatane życzeniami. Informacje dotyczyły procedur i terminów oczekiwania na medale, a gratulacje były wplecione w konteksty wierności, trudu i radości małżeńskiego stadła.
Wnet się okazało, że większość par wychowało 2-3 dzieci, a tylko Marta Kuśmierczyk urodziła aż pięcioro. Ma się z mężem Eugeniuszem wyśmienicie, choć pobierali się w dość późnym wieku. Ona w dniu ślubu miała 25 wiosen, a on był już 33-letnim, dojrzałym mężczyzną. Oboje za demograficzne osiągnięcia otrzymali od naszej redakcji filmowy prezent, czyli 25 podwójnych płyt DVD z naszych festiwali folklorystycznych. Przydadzą się na długie, zimowe wieczory…

Tymczasem rozrywali się w rytm starych pieśni i gadek imitujących dawne swaty, czyli kojarzenie małżeństwa. Zazwyczaj nie wedle miłości, a majątku,  co doprowadzało do licznych nieporozumień, a nawet nieszczęść. Rodzice jednak wiedzieli, co robią, bo w hierarchii potrzeb i ważności najpierw był chleb i wnuki, a nie jakaś słomiana miłość. Ona i tak z czasem przychodzi, bo musi. Przychodzi dzięki w miarę wygodnemu życiu i dzieciom…
Co by nie powiedzieć, tak dobrane małżeństwa nie rozwodziły się, a jeśli nawet dochodziło do niesnasek, to wygrywała suma zysków, a nie strat.
Jak jest dzisiaj, wszyscy wiemy i konia z rzędem temu, kto zna powody małej trwałości współczesnych małżeństw. Trzymają się jeszcze te z dłuższym stażem i nie wyłącznie z przyzwyczajenia.

Mistowianki więc nie tylko przypomniały dawne swaty, ale też dowiodły jubilatom i ich gościom, że warto żyć w zgodzie i wierności oraz warto przebaczać, by dożyć złotych godów. I do tego nie być sobie obojętnym. No, ale to trzeba przeżyć, albo choć zobaczyć w naszej filmowej relacji…

Numer: 47 (1155) 2019   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *