LatowiczZłotka Latowicza 2018

Złote, szmaragdowe i diamentowe. Takie właśnie rocznice ślubów przeżywało czternaście par z gminy Latowicz. Jednak nie wszystkie stawiły się w kościele, a potem w urzędzie gminy, gdzie wręczono prezydenckie medale i jak zwykle świętowano w iście biesiadnej atmosferze…

Dumne klejnoty

W 1968 roku w gminie Latowicz zawarto 53 związki małżeńskie, ale złotych godów doczekało zaledwie 6 par. Na szczęście są jeszcze szmaragdowi i diamentowi jubilaci, którzy świętują już bez prezydenckich medali, ale nie mniej uroczyście. Spośród czternastu zaproszonych par na latowickie obchody przybyła ponad połowa.

Zaczęli w samo południe – Mszą świętą w latowickim kościele. Na jej zakończenie proboszcz Bogusław Wnuk zwrócił się do jubilatów podobnymi słowami do tych, które usłyszeli przed laty. Teraz wspólnie ślubowali, że będą dalej trwać w tamtych przyrzeczeniach.

Kilka minut później spotkali się już w sali konferencyjnej urzędu gminy, gdzie przywitał ich wójt Bogdan Świątek-Górski. Złotym jubilatom wręczył prezydenckie Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie, zaś parom, które mogą pochwalić się jeszcze dłuższym stażem, pamiątkowe dyplomy. Dziękował im także za to, iż są żywym przykładem tego, że związek małżeński może być trwały, że kiedy jest wyrozumiałość i miłość jeden człowiek może z drugim wytrzymać pięćdziesiąt albo nawet więcej lat.

Przez te wszystkie lata nie zawsze było łatwo, ale nikt nie twierdził, że będzie. Nikomu jednak nawet przez myśl nie przeszedł rozwód – już prędzej zabicie współmałżonka – jak żartował proboszcz Wnuk. Najczęściej brali sobie żony czy mężów z najbliższych okolic – z własnych parafii w Latowiczu i Wielgolesie, albo z sąsiednich – w Parysowie czy Kiczkach.

Jubilaci chwalili się też swoimi potomkami, choć nie przyprowadzili wielu ze sobą. W sumie cztery obecne na uroczystości pary z 50letnim stażem małżeńskim miały dwanaścioro dzieci. Najwięcej, bo pięcioro mają Teresa i Stanisław Sankowscy z Transboru, którzy mogą pochwalić się także najliczniejszą gromadką wnucząt – aż trzynaściorgiem. Jednak na prawnuki wszystkie złotka muszą jeszcze poczekać.

Tradycją latowickich godów jest biesiadna atmosfera i tańce. Kiedy przygrywa kapela Stanisława Ptasińskiego, nogi same rwą się do tańca, jak mówił przewodniczący rady gminy Wiesław Świątek. Obtańcował więc chyba wszystkie jubilatki, a te specjalnie się nie wzbraniały. Również ich mężowie nie próżnowali i wywijali w rytm tradycyjnych melodii.

Jubilaci – obdarowani prezentami i obfotografowani – wracali do domów z poczuciem, że te 50, 55 czy 60 lat minęło w mgnieniu oka. Zanim się spostrzegą, będą świętować kolejne rocznice.

Numer: 42 (1097) 2018   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *