Powiat chóralny

Mając w radzie Stanisława Woźnicę trudno się dziwić, że chóry i zespoły śpiewacze są oczkiem w głowie powiatu - a przynajmniej tak zapewniał starosta Tarczyński. Ich siódmy przegląd, który odbył się w niedzielę 25 kwietnia w sali koncertowej MSA, za ducha opiekuńczego miał jubilata z Żelazowej Woli. Frycek jednym dodał odwagi, innych trochę onieśmielił

Nie tylko z Chopinem

Powiat chóralny / Nie tylko  z Chopinem

Tego typu imprezy z zasady skazane są na nierówność. Obok doświadczonych starych wilków - chóru MTM, węgrowskiego Eviva l’arte czy parafialnego Cantate Domino - na scenie stają wykonujący niepewne pierwsze kroczki nowicjusze - RAK z Dębego Wielkiego Wielkiego lub śpiewający dla przyjemności po godzinach amatorzy – chór mińskiego oddziału ZNP. W niedzielę zaprezentowało się w sumie jedenaście grup, począwszy od dzieci ze szkół podstawowych na zawodowcach kończąc.
Szeroki był też wachlarz repertuarowy. Dość kuriozalnie wypadł chór SP z Dębego Wielkiego wykonujący dwie czołobitne piosenki o papieżu - „Lolek” Magdy Anioł i „Santo subito” Arki Noego - a następnie frywolne i anarchizująco żartobliwe „Włosy” Elektrycznych Gitar. Śpiewający nauczyciele poszybowali w motywy ludowe. Równie konsekwentni, choć w tonacji religijnej, byli chórzyści z Najświętszej Maryi Panny i dębska schola z Piotra i Pawła. Zaś podopieczni Tomasza Zalewskiego oczarowywali wszechstronnością lingwistyczną, wykonując rosyjskie „Wieniki” i zaraz potem beatlesowskie „Yesterday”.
No i oczywiście przewijający się w niemal wszystkich występach Chopin - przeważnie „Życzenie”, ale także „Wiosna”, „Poseł” i „Hulanka”. Najpełniejszy chopinowski zestaw zaserwował chór z Macierzanki. Niebanalnie i wzniośle, a może nawet ociupinkę lepiej od oryginału zabrzmiało „Takie miejsce” do słów Jana Pietrzaka wyśpiewane na głosy przez Scherzo z zespołu szkół Marii Skłodowskiej-Curie.
Na niewątpliwą osobowość przeglądu wyrośli węgrowianie. Mimo stosunkowo niedużej średniej wieku pokazali nie tylko profesjonalne podejście do materii, ale także praktycznie nieobecną u innych swobodę, swoistą twórczą dezynwolturę. Oczywiście duża w tym zasługa doboru surowca - Kofta, Petersburski, Krajewski itp. Taki łyk zdrowego dystansu bardzo się przydał.
Nie było zwycięzców, ale artyści pewnie już cieszą się na następny przegląd. Pozostaje życzyć im mocnych strun, ale też i żarłoczności w poszukiwaniu repertuaru. Było nie było, liczba aranżacji „Zacznij od Bacha” czy „Yesterday” jest może spora, ale jednak ograniczona.

Numer: 2010 18   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *