Mińsk Mazowiecki piknikowy

O tym, że laktoza – przynajmniej pozbawiona konserwantów – jest zdrowa, nikogo przekonywać nie trzeba. Ale nielichej inwencji wymaga uczynienie ją atrakcją masowej imprezy, na którą na plac przed frontonem pałacu Dernałowiczów ściągają prawdziwe tłumy. Mleko witaj! – pod takim hasłem przewodnim mińszczanie bawili się w tym roku, przekonując się po raz kolejny, że jego biel często bywa pozorna

Mleko w kolorach

Mińsk Mazowiecki piknikowy / Mleko w kolorach

aka jest temperatura pasteryzacji mleka, co właściwie oznacza tajemniczy skrót UHT, który można spotkać na kartonach? Takie między innymi pytania, mając w tle wesołe piosenki Majki Jeżowskiej i Natalki Kukulskiej, zadawały instruktorki z MDK dzieciom gromadnie skłębionym pod sceną. Quiz dotyczył zresztą ogólnie pojętej wiedzy gospodarskiej, a najmłodsi – wbrew malkontenckim opiniom, że dzieci w XXI wieku myślą, że mleko bierze się z kartonu, a kurczaki z lodówki w hipermarkecie – dosłownie tryskali wiedzą, często nawet nie pozwalając pani Kasi i pani Małgosi dokończyć rymowanych zagadek.
Niedzielny piknik objawił istną mnogość najróżniejszych talentów – na przykład plastyczny, któremu odważni (niekoniecznie najmłodsi) dawali upust, tworząc kredą na przedpałacowym asfalcie magiczne, barwne krowy. Tutaj najjaśniej zabłysnęły Madzia i Joasia Radzio oraz Natalia Filipiak. Również zazwyczaj wyciszony Mariusz Jaguścik, który na to słoneczne popołudnie wstał od komputera, by poprowadzić konkurs przeciągania liny, olśnił niespożytą charyzmą godną rasowego komentatora sportowego. Nie ma się co dziwić skoro nagrodami było aż sześć zaproszeń do Telepizzy. Poszczęściło się ŁKS-owi, Siłaczom oraz drużynie, która początkowo nie miała nazwy, ale w trakcie rozdawania nagród na poczekaniu nazwała się Krasza Junior.
Punktem stałym i niecierpliwie wyczekiwanym pozostał show klauna Dyzia i jego żywiołowej asystentki Frutki, która zwierzyła się, że odkąd osobiście poznała Harry’ego Pottera, żaden inny kawaler nie ma u niej szans. Kilku miejscowych podrywaczy od lat pięciu do stu pięciu z pewnością się zmartwiło, ale przybysze z krainy śmiechu nie pozwolili nikomu się smucić. Zafundowali publiczności m. in. ćwiczenia w rytmie „Kaczuch” i zawody twardzieli nadmuchujących balony. Zdradzili też oparte na dużej pizzy Margaricie z podwójnym serem i keczupem zaklęcie wyczarowujące kasę.
Równie stałym gwoździem programu była jego druga, muzyczna część przeznaczona już dla trochę starszych dzieci, które od mleka wolały raczej piwo. Tym razem jednak zamiast folkowo wystylizowanych Tamaryszy i rockowo ugrzecznionych Lisów na scenie pojawili się Krawcy wykonujący dekonstrukcjonistyczne, podkręcone o parę decybeli covery przebojów Krzysztofa Krawczyka oraz kwartet Alabama Band specjalizujący się w najróżniejszych odmianach country.
W roli gwiazdy wieczoru, którą rok temu odgrywały Róże Europy, wystąpił sam legendarny Golden Life. Choć jego blask jakby ostatnio przygasł, ta gdańska formacja dla wielu miłośników rocka wciąż pozostaje kultowa. Toteż około dwudziestej przerzedzony plac ponownie się zapełnił. A gwiazdy jak to gwiazdy. Podczas blisko półgodzinnego dostrajania się zbudowali prawdziwie hitchcockowskie napięcie. Ba, nawet miejskie ptaki najwyraźniej solidnie już wyposzczone w pewnej chwili gęstym rojem wzbiły się nad parkowe drzewa. Jak dobrze, że istnieją płyty z piosenkami U2 – gdyby nie wirtualny support Bono i Edge’a ciężko byłoby obsuwę przetrzymać. Ale Złoci w końcu wynagrodzili wyczekiwanie z nawiązką dociskając pedał do podłogi.
A wszystko to nie byłoby, rzecz jasna, możliwe bez sponsorów. Głównym sponsorem pikniku ponownie była MKRPA z Jadwigą Frelak. Kasą – bez konieczności stosowania kulinarnych zaklęć – sypnął też PKO BP, sklep komputerowy Impet, miński oddział SKOK-u, Nike, PEC, sklep z zabawkami Chochlik, Cass Film i Telepizza.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dzięki takim imprezom mleko i jego przetwory będą miały coraz lepszą prasę. Bo przecież – jak swego czasu głosiła pewna społeczna kampania z etatowym twardzielem polskiego kina w roli głównej – pijąc je, będziemy wielcy. Kto wie, może nawet przerośniemy Golden Life. Kusząca perspektywa, czyż nie?

Numer: 2009 33   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *