Nasze polemiki

Po ukazaniu się felietonu „Dogmatyczne błotko”, w którym rozprawiłem się z martyrologicznymi aspektami tragedii katyńskiej przyszedł skrzący namiętnymi patriotycznymi emocjami list od czytelnika. Jakub Gańczak zarzuca mi, że znajduję perwersyjne upodobanie w atakach na nasze narodowe świętości oraz, że solą w oku jest mi honor i męczeństwo polskiego żołnierza. Nic bardziej błędnego

Przeciw posągom

Nasze polemiki / Przeciw posągom

Paradoksalnie, reakcja Gańczaka bardzo mnie ucieszyła. Jest to znak, że felieton spełnił swoją podstawową funkcję, jaką jest pobudzenie do refleksji – nawet negatywnej. Jednakże zarzut, jakobym nie miał moralnego prawa wypowiadać się w tej kwestii, jest, panie Jakubie, mocno nietrafiony. Owszem, nie przeżyłem koszmaru wojny, nikt nie przystawiał mi do potylicy lufy waltera, ale gdyby pociągnąć tę analogię do absurdu, należałoby uznać, że ksiądz nie posiada mandatu do krytykowania zapłodnienia in vitro, ponieważ nie poznał rozpaczy rodziców bezowocnie wyczekujących upragnionego dziecka. A jednak bezpłodne pary szukające pomocy są odsądzane od czci z ambon przy każdej sposobności.
Moje pokolenie ma nie tylko prawo, ale wręcz intelektualny obowiązek poddawać historyczne dogmaty krytycznej analizie. Jeśli tego zaniechamy, dyskurs do reszty sczeźnie, przemieni się w martwy pean ku czci nie ludzi prawdziwych, jakimi przecież byli katyńczycy ze wszystkimi swoimi namiętnościami, wadami i zaletami, ale marmurowych posągów o pustych oczodołach. Tym była historia dla nas, gdy chodziliśmy do szkoły, i dokładnie tym samym jest dla dzisiejszych uczniów, których faszeruje się nadętymi archaicznymi formułkami o walce narodowo-wyzwoleńczej.
Ostatnią rzeczą, na jakiej mi zależy, jest - jak sugeruje mój oponent – wykrzywianie obrazu bohaterów, czy sączenie do młodych głów nieodpowiednich (libertyńskich - pisze Gańczak) wzorców wychowawczych. Bohaterstwo nigdy nie jest głupie, niemniej będę upierał się przy swoim twierdzeniu, iż oficerów katyńskich tak naprawdę zdradził czczy romantyczny idealizm – ten sam, na który według Gańczaka dopuszczam się haniebnego zamachu.
Ktoś powie teraz, że to nie idealizm, tylko honor i wierność mundurowi. A ja zapytam: Gdzie tu strategia? Do cholery, przecież większość z nich była żołnierzami – i to nie jakimiś tam zwykłymi szeregowymi, którzy ledwie umieli się podpisać, lecz wojskową elitą. Zwyczajnie po ludzku nie mogę się pogodzić z tym, że oddali tę potyczkę walkowerem, że ot tak dali się zaprowadzić na Golgotę Wschodu, zamiast obmyślić jakiś plan wydostania się z tego bałaganu.
Kończąc swój wywód, mój szanowny adwersarz domaga się, bym publicznie przeprosił ofiary Katynia. A zatem przepraszam was, pomordowani – przepraszam za odwieczne polskie skrzywienie, które rozłożyło was na łopatki i kazało wam iść na rzeź bez mrugnięcia okiem, ale za to z „Bogurodzicą” na ustach.

Numer: 2009 18   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *