Powiat działkowców

Jeszcze nigdy działkowcy nie byli tak podnieceni, jak po niedawnym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że ich związek działa bezprawnie. A jeśli tak, to może dojść do jego likwidacji, a za nią do skomunalizowania ogrodów działkowych. Mińscy działkowcy nie boją się prawnej matni i dość spokojnie czekają na zmiany

Ogrody w matni

Powiat działkowców / Ogrody w matni

Historia rodzinnych ogrodów działkowych sięga ponad stu lat, a kontynuuje ją Polski Związek Działkowców, nazywając się samorządną, niezależną organizacją społeczną. Obecnie PZD zrzesza prawie 5 tysięcy ROD-ów z milionem działek, z których korzysta od 4 do 5 milionów Polaków.
To niemała siła społeczna, ale też polityczna, więc klepnięta przez posłów w 2005 roku ustawa uczyniła z PZD świętą krowę pozarządową. Rzeczywiście związek pod przykrywką wyższych celów jak ekologia, socjał, zdrowie i edukacja stał się – jak sam twierdzi – gwarantem trwałości ruchu działkowego i strażnikiem praw działkowców. Te prawa to m.in. bezpłatne używanie gruntów publicznych, zwolnienia podatkowe od własności obiektów, budowli i nasadzeń oraz odszkodowanie w razie likwidacji czy przeniesienia działki.
Tak uchwalone przywileje nie spodobały się Trybunałowi Konstytucyjnemu, który podważył połowę zapisów ustawodawczych, nakazując Sejmowi ich naprawę w ciągu 1,5 roku. Jeśli posłowie tego nie zrobią, wówczas ogródki działkowe przejdą na własność właścicieli gruntu, czyli zazwyczaj samorządu lokalnego. Ten zaś będzie mógł zrobić wszystko – włącznie ze sprzedażą gruntu.
Jaka jest skala problemu w Mińsku Mazowieckim i jego okolicach? Według danych z siedleckiego okręgu PZD w powiecie mińskim funkcjonuje 9 ogrodów działkowych, w tym pięć w samym mieście, dwa w Wólce Wiciejowskiej i po jednym w mińskiej gminie, Stanisławowie i Dębem Wielkim Wielkim. Zajmują w sumie 54 hektary, mieszczące 1019 działek, z których 700 to działki mińskie rozłożone na 34 hektarach. Największym z ogrodów jest Kopernik przy ul. Jasnej mający 13,5 ha i 265 działek. Leżące naprzeciwko Mazowsze to tylko 6,5 ha i 116 działek, natomiast ROD Andriollego widoczny z trasy A2 ma 8,25 ha i 175 działek.
Znacznie mniejszy jest Zajazd i przy ul. 1 PUL mające odpowiednio 1,35 i 1,23 ha oraz 43 i 37 działek. ROD-y spoza Mińska Mazowieckiego to w sumie ok. 20 ha i ponad 300 działek. Wyróżniają się wśród nich dwie enklawy w Wólce Wiciejowskiej, gdzie na 13 hektarach powstała urokliwa osada z ekskluzywnymi willami.
Nikt się temu procederowi nie sprzeciwiał, bo – jak zaznaczyła pracująca w siedleckim PZD Teresa Karpeta – wtedy były inne czasy i szczególne prawo dla związanych z wojskiem i partią prominentów.
W Mińsku Mazowieckim jest rzadkością, by ktoś naruszył normę 25-metrowej altanki, choć niektóre budowle przy ul Jasnej również przypominają wypasione wólczańskie dacze.
Nic dziwnego, skoro średnia powierzchnia działek w Wólce wynosi prawie 700 m2, a w Mińsku Mazowieckim tylko 480 m2. Nie we wszystkich ogrodach, bo np. Mazowsze ma działki o średniej powierzchni 560 m2,  w Zajeździe  384-metrowe, a w osińskim Orliku mają tylko po około 280 metrów.
Ogrody to nie tylko działki, ale i pieniądze. Na razie tylko z płaconych przez użytkowników składek, które wynoszą 19 groszy za metr kwadratowy. Centrala PZD zabiera z tego 60 procent, co oznacza, że RODy w powiecie mińskim odprowadzają ponad 60 tysięcy złotych rocznie na rzecz swoich wladz krajowych i okręgowych. Reszta, czyli ponad 40 tysięcy zostaje na miejscu i służy lokalnym prezesom.
Prezes Jaworski z ROD Zajazd twierdzi, że to niewielkie pieniądze i na pewno służące ochronie ich praw. Jest również przekonany, że gdyby nie doszło do uchwalenia nowej ustawy, władze Mińska Mazowieckiego nie pogardzą dochodem ze sprzedaży 30 hektarów, za które mogą uzyskać od 100 do 200 milionów złotych.
Na razie flag protestacyjnych PZD z budynków administracyjnych ROD-u prezes Jaworski nie zdejmuje. Ale też nikt z naszych rozmówców nie zamierza bronić związku ulicznymi protestami. Co innego, gdy władze lokalne zechcą ich eksmitować z tych darowanych przez władze PRL oaz zieleni. Wtedy o swoje upomną się ci, którzy działki traktują jak swoja własność. Pewnym rozwiązaniem byłoby umieszczenie ogrodów poza miastem, czyli najlepiej nad wodą i pod lasem. Przeniosą się tam z przyjemnością.

Numer: 2012 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *