Drodzy Czytelnicy

Marek Hłasko mawiał, że z dobrą kobietą nie boli życie, po dobrym jedzeniu – brzuch, a po dobrej wódce – głowa. Nie on tę prawdę wymyślił, ale przecież uznać ją za swoje życiowe motto nie jest grzechem. Dużo większym barbarzyństwem jest nadużywanie cierpliwości, tolerancji i honoru bliźnich. Wtedy dobro zmienia się w zło i... boli

Dobre nie boli

Drodzy Czytelnicy / Dobre nie boli

Na grobach zmarłych dzieci rodzice piszą o zbyt wczesnym bólu i bolesnym przeznaczeniu. Matka Hłaski napisała, że jej syn żył krótko, a wszyscy się od niego odwrócili. Nie bez powodów, bo autor „Ósmego dnia tygodnia” nie był ani łatwy w kontaktach towarzyskich, ani dobry dla bliźnich i... siebie.
Skąd wziął się tutaj Hłasko? Zaistniał przez Himilsbacha, który przyznawał się do picia wódki z młodszym o 3 lata pisarzem. Iwan lubił cytować ówczesnych celebrytów, a Hłasko po 1956 roku nim był, a do tego lubił pić i balować. Nie wiadomo, czy w czasach małej stabilizacji tylko lekkie zamroczenie pozwalało wytrzymywać ból istnienia i tworzyć ponadczasowe dzieła. A może to tylko niemoc delikwentów o słabej psychice... Wiadomo zaś, że niekoniecznie przez alkohol trzeba było zostać świnią lub wpadać w delirium.
– Himilsbach dla Mińska Mazowieckiego nie zrobił nic – piszą przeciwnicy posadzenia Iwana na pomnikowej ławce. To prawda, ale nie do końca. Właściwie oprócz wpisu do dowodu, w jego życiu Mińska Mazowieckiego nie było. A jeśli już, to jedynie świat plugawych jak on złodziei, pijaków i cichodajek. Za artystę uznała go Warszawka, więc niech ona stawia mu pomniki. Jak Kielce Hłasce w Alei Sław...
Ostatnia noc z soboty na niedzielę trwała kilka godzin, ale to wystarczyło, by dzisiejsi wandale zrobili demolkę na dworcu autobusowym. Nasi czytelnicy nie kryli oburzenia, że nowi właściciele PKS w ogóle nie dbają o ten publiczny i widoczny dla gości teren.
– Co oni pomyślą sobie o Mińsku? Jak taki bałagan wytłumaczyć rodzinie czy znajomym? – pytali po ostatnich akcjach chuliganów. Do tego – jak twierdzą policjanci – nikt nie zgłosił żadnej rozróby. To efekt zastraszenia, znieczulicy lub sprytu drabów, bo przecież trzeba sporo siły, by tak brutalnie potraktować ciężkie ławki i śmietniczki.
Mają więc nasi czytelnicy prośbę do burmistrza, by jak najszybciej zmusił właścicieli dworca do opieki nad swoim mieniem w newralgicznym punkcie miasta. A jeśli Izraelczycy taką prośbę zlekceważą, niech miasto zamontuje tam kamery lub postawi strażników i wystawi Mobilisowi rachunek.
To nie jedyna prośba do Jakubowskiego, ale na wcześniejsze już pozytywnie nie odpowie. Nie zniesie uchwalonej przez radę miasta likwidacji filii MBP, choć proszą go o to setki czytających książki seniorów. W zamian proponuje, by wypożyczali je przez telefon lub dojeżdżali do MBP komunikacją miejską. Tak, miejską, której w Mińsku Mazowieckim nie ma. Są tylko kursy przez miasto przewoźników dalekobieżnych jak – nomen omen – Mobilis.
Jest też nowa prośba o wykupienie Marianki, by prawie 40-tysięczne miasto miało swój wodny kurort i nie jeździło na Karczunek po skórną wysypkę. Nasz czytelnik na 4 stronie jasno wykłada, dlaczego obecne władze powinny naprawić błędy poprzedników.
Jak widać zło nie bierze się znikąd, a braku woli czynienia dobra. Jeśli ktoś do tego nie dojrzał, trzeba go uświadomić, przekonać lub zmusić. Aż poczuje, że zło naprawdę boli.

Numer: 2012 29   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *