Siennica po latach

Czas jak rozpędzony pociąg ekspresowy nieubłaganie pędzi na przód. Ich dowiózł do złotej stacji. Właśnie w maju minęło im 50 lat od matury w liceum pedagogicznym w Siennicy. O spotkaniu z tej okazji pomyślał. Zdzisław Jałocha. To on po wojskowemu zawiązał samozwańczy komitet organizacyjny, do którego dołączyli m.in. Maria Kowalczyk i Stanisław Woźnica. Rożnymi kanałami docierali do osób, którzy w 1962 uzyskali świadectwo dojrzałości, ale najważniejsze, że udało się spotkać

Złoci absolwenci

Siennica po latach / Złoci absolwenci

W progach szkolnej arkadii od rana oczekiwali na przybywających gości. Chociaż przybyło lat i siwych włosów, przeważnie rozpoznawali przyjaciół ze szkolnych ławek. Były też niewybaczalne pomyłki, więc śniadanie upłynęło w radosnym zgiełku.
W dawnej stołówce przeszli do części bardziej oficjalnej. Dźwiękiem już zabytkowego dzwonka, którym woźni wzywali ich na lekcje, Zdzisław Jałocha przywołał rozbrykane towarzystwo do szkolnych ławek. Po przekroczeniu progu klasy miłym zaskoczeniem dla wszystkich było tablo rocznika ’62 wkomponowane w dekorację. Sprawiło im ogromną radość, więc od razu porównywali, kto się najbardziej zmienił.
Radosne zdumienia widziała dyrektor Małgorzata Podstawka, która zawsze gościnnie przyjmuje absolwentów w arce ich młodości. Potwierdzili więc swoją obecność gromkim hasłem seminarzystów „Hej koledzy czas przemija’’, po czym minutą ciszy uczcili pamięć tych, którzy odeszli przed nimi. To Stanisław Rutkowski, Barbara Kaczmarek, Maria Przybysz, Maria Piłka, Zdzisław Kowalczyk, Barbara Ślusarczyk, Stanisław Michalik i Tadeusz Konica. Byli i tacy, którzy chcieli, ale nie mogli w tym dniu dotrzeć z powodów osobistych. Jak Jadwiga Czajka, która z tej okazji przysłała niezwykłe życzenia napisane wierszem i z gorącymi pozdrowieniami odczytane przez Marię Kowalczyk.
Nadszedł czas na szczere pięć minut dla każdego. Trudno było w nich zawrzeć przeżycia z pół wieku. Wielu z nich pozostało w tym małopłatnym, ale szczytnym zawodzie nauczyciela. Słuchając mówiących zauważają jednak, że z ich maturalnego rocznika wyrośli oficerowie LWP i MO, leśnicy, burmistrzowie miast, naczelnicy gmin czy dyrektorzy fabryk. Wszyscy z przygotowaniem pedagogicznym, czyli talentem do nauczania...
Był czas na zwiedzanie szkolnego muzeum, po którym oprowadzał ich wnuk patronów szkoły Tadeusz Gnoiński, a po obiedzie złożyli kwiaty na miejscowym cmentarzu na grobach nauczycieli i wychowawców szkoły.
A po sjeście – wspomnienia przy źródełku. Wprowadzając w czas relaksu, Staś Woźnica i Zdziś Jałocha pograli na akordeonie, a reszta śpiewała i tańczyła. W plenerze apetyt dopisywał, więc nie żałowali sobie smakołyków z grilla.
– Czar prysł, gdy nastąpiła chwila rozstania. Łzy w oczach i obietnice, że musimy spotykać się częściej. Nasi koledzy składali nam gorące podziękowania za odnowienie wspomnień, za wspólnie spędzony czas, za to, że jeszcze raz potrafiliśmy być młodzi. A w nazwie komitetu zdecydowanie odrzuciliśmy słowo samozwańczy, by takich spotkań było jak najwięcej – sumuje koleżeński zjazd Maria Kowalczyk.

Numer: 2012 24   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *