Drodzy Czytelnicy

Hanna Banaszak prosi w swej sambie przed rozstaniem, by nie zabijać miłości, a pozwolić jej spokojnie odejść. To słowa ostatniego przed śmiercią wiersza Jonasza Kofty, ale przecież nie tylko o ostateczne rozwiązanie tu chodzi. Zabijanie to też zdrada idei, zaufania, prawdy i prawa

Taktyka zabijania

Drodzy Czytelnicy / Taktyka zabijania

W państwie, które przypisuje sobie miano demokratycznego, obywatele winni czuć się bezpieczni, równi i wolni. Wcale to nie znaczy, że tak samo bogaci, bo nie każdy ma chęć i talent do zarabiania i mnożenia pieniędzy. Powinni więc być równi wobec prawa, które zapewnia zarówno wolność, jak i bezpieczeństwo.
W „Człowieku z marmuru” niesprawiedliwy sąd robotniczy ośmieszyli zamachnięciem się na siebie, ale są takie sprawy, że ironia nie wystarczy.
Pieczątka SENAT ZABIJA PRASĘ w kilkudziesięciu tytułach krajowych i lokalnych zrobiła swoje, więc wystraszeni politycy wycofują się z opcji zastąpienia sprostowania prawem do odpowiedzi prasowej.
Co to oznacza? Ano to, że połowa gazet i czasopism byłaby zapełniona dywagacjami i poglądami obrażonych lub chcących się wypromować malkontentów. Powie ktoś, że to przecież nic zdrożnego, że redakcja zamieszcza poglądy swoich czytelników. Oczywiście, ale tylko w ograniczonej ilości i nieobligatoryjnie. Taką formę mają listy do redakcji, czyli nasze „Wzięli i napisali”. Nam one nie przeszkadzają, a wręcz służą. Wcale to nie znaczy, że drukujemy wszystko, co wpadnie nam do skrzynki pocztowej.
Tak więc zamiast zabijania wolności prasy nasi parlamentarzyści mogliby wreszcie usunąć z KK artykuł 212, skazujący dziennikarzy na 2 lata więzienia i całkowicie znieść anachroniczne od ponad 20 lat prawo prasowe. Na dociekanie prawdy medialnej wystarczy całkowicie kodeks cywilny.
Zabijać potrafią nie tylko politycy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że do aktów morderstw dochodzi w sferze kultury. W Rosji wieszają psy na Buranowskich babuszkach, bo wygrały eliminacje na Eurowizję, a nam nie podoba się przebój Jarzębiny o znaczącym tytule „Koko euro spoko”.
Pewnie, że słowa nienadzwyczajnie, ale za to jaka melodia i wykonanie. Znam panie z Kocudzy nie tylko z ekranu TV czy youtuba i wiem, na co stać te 70-letnie dziewczyny. W ogóle zdaję sobie sprawę, jakie możliwości drzemią w muzyce ludowej, choć jestem tylko poślednim epigonem Szopena, Szymanowskiego, Kolberga czy księdza Skierkowskiego.
Jednak wiem na pewno, że niektórzy współcześni uczeni znawcy folkloru, powoli go zabijają. Dowiódł tego jeszcze raz tegoroczny festiwal kapel i śpiewaków ludowych w Mińsku, dowodzi od kilku lat jego finał w Kazimierzu, a częściowo także publiczne i prywatne stacje radiowo-telewizyjne.
Czas się temu zabijaniu radykalnie przeciwstawić, chociażby przez organizowanie konkurencyjnych festiwali, na które przyjdą fani tradycji ludowej. A śmiercionośne imprezy należy po prostu bojkotować. Niech – jak w wierszu Kofty – odejdą spokojnie w wieczną niepamięć.

Numer: 2012 19   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *