Drodzy Czytelnicy

Globalna sieć zatrzęsła się w swych wirtualnych posadach, gdy jej główni animatorzy zaprotestowali przeciwko prawom ACTY. Wielu decydentów od razu podkuliło ogonki, by nie dobrano im się do cybernetycznej skóry, a populiści zaczęli upatrywać kolejnych wyborców. Powstała taka kipiel, że w rezultacie nikt już nie wie, o co chodzi. To proste – chodzi o prawo, wolność i pieniądze, a więc trzy trudne do pogodzenia żywioły

Żywioły walki

Drodzy Czytelnicy / Żywioły walki

Zacznijmy od naszych przodków, którzy półtora wieku temu rozpoczęli nierówną walkę z zaborcą, marząc o przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Co im się stało, że poszli do boju, widząc pokiereszowanych przed 22 laty ojców i dziadków? Mogli przecież żyć, mówić po polsku, rozmnażać się i bogacić. A jednak zwyciężyło pragnienie wolności, które w ostatecznym rachunku przyniosło szlachcie upodlenie, miastom – rozwój a wsi – uwolnienie od pańszczyzny.
Analogia to teraźniejszości nasuwa się sama, ale kto jest kim, jeszcze nie do końca wiadomo. Wychowana w sieci młodzież uważa, że ciemiężcą są sygnatariusze ACTY, ale właściciele praw autorskich uważają za złoczyńcę każdego, kto ich okrada z piosenek, filmów, zdjęć czy artykułów prasowych. Na nic slogany, że wolność znaczy odpowiedzialność i poszanowanie prawa, co dobitnie wyraził Zbigniew Hołdys, a nasz premier podpadł sieciowcom za brak zrozumienia dla ich bezimiennej wolności.
Społeczność internetowa jest oczywiście pewną siłą, ale tylko stadną i anonimową. W pojedynkę każdy z nich okazuje się zakompleksionym tchórzem, więc wystarczy tylko groźba wyłapania przez sprawne służby i po sprawie. To wcale nie jest takie trudne i bezprawne, bo przecież internet jest przestrzenią jak najbardziej publiczną, w której nie wolno dopuścić do rządów dekadentów.
Jednak – jak już nam donoszą wirtualne jaskółki – ACTA to pikuś wobec INDECTU, czyli programu obserwacyjnego, przed którym nie sposób się ukryć ani w realu, ani tym bardziej w wirtualu.
To, co dzisiaj wydaje się nam jeszcze cybernetyczną zjawą, już za rok może nas dotknąć bezpośrednio. Inwigilacja będzie powszechna w internecie przez system wyszukiwarek, a na ulicach przez mobilny system obserwacji jak kamery latające (drony) oraz flesze identyfikujące naszą tożsamość dzięki danym biometrycznym w dowodach osobistych.
Co ciekawe, każde nasze niestandardowe zachowanie będzie zarejestrowane i oceniane przez program, który także zaproponuje profilaktykę i karę. Oznacza to, że możemy być podejrzani praktycznie w każdej sytuacji, a system odkryje spisek, zanim spiskowcy zorientują się, że są przeciwni władzy. I tak się na naszych oczach dokona przepowiednia Georga Orwella i twórców najkoszmarniejszych filmów SF z inwigilacją nie tylko ludzkich zachowań, ale i myśli.
Choć to nie sen przyszłości, warto jednak żyć, by chociażby zgłosić drużynę do naszej halówki (kupon na str. 23) czy własną twórczość na Mivenowy festiwal autorów. Warto również przyjść już w najbliższy piątek do mińskiej biblioteki na promocję książki „Złamany hufnal” Andrzeja Kamińskiego. Może dzięki losom jego bohaterów łatwiej będzie nam wygrać z żywiołami nie z tego świata.

Numer: 2012 05   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *