Drodzy Czytelnicy

Swego czasu bajkopisarz Ludwik Dorn w przypływie ministerialnej władzy chciał lekarzy obuć w kamasze. Szkoda, że zabrakło mu woli, a raczej zgody prezesa Jarosława, bo dzisiaj minister Arłukowicz wielbiłby go pod niebiosa. A tak mamy receptową wojnę i – jeżeli lekarze się nie uspokoją – obuje ich w kamasze premier Tusk

Recepty NIEpokoju

Drodzy Czytelnicy / Recepty NIEpokoju

Strażacy dobrze wiedzą, że w czasie suszy wystarczy iskra, by wywołać nieobliczalny w skutkach pożar. W czasie sylwestrowej nocy było tak mokro i mgliście, że obyło się bez ofiar i... efektów wizualnych. Było za to w całym mieście sporo huku, który szczególnie zapamiętają domowe zwierzęta i gnieżdżące się w nagich konarach ptaszyska. Pierwsze jeszcze się trzęsą z nerwów, a drugie jakby nigdy wróciły na swoje pozycje i nadal znaczą odchodami wypucowane auta i rozpalone głowy.
Na mińskie kawki i gawrony nie ma recepty nawet z pełną odpłatnością, ale na państwo bezprawia – owszem. Na razie trwa walka na argumenty i konia z rzędem temu, kto do końca wie, o co chodzi rządowi, czego się boją lekarze oraz aptekarze i za co jeszcze zapłacą pacjenci. Jedno jest pewne – awantura wyszła już za granice przyzwoitości, a jeśli nie wiadomo co jest grane, to na bank chodzi o pieniądze.
A wielkie pieniądze na zapchanie długu publicznego mają wszyscy związani z ochroną zdrowia. Szczególnie firmy farmaceutyczne, które wciąż na turystyczne wyjazdy zapraszają lekarzy i tylko im wręczają drogie upominki z próbkami leków do wypróbowania. Tylko lekarze mają dwa miejsca pracy, a prywatna wizyta nabiera rumieńców w gabinecie publicznym, gdzie można wystawić refundowaną receptę, skierowanie na darmową rehabilitację lub sanatorium. Oczywiście – wszystko dla dobra pacjenta, który szybko pojmuje reguły gry o własne zdrowie. Jeśli nie – czeka w miesięcznych albo i rocznych kolejkach.
To tylko wierzchołek publiczno-prywatnej praktyki lekarskiej, której naczelnym zadaniem jest wyrwanie kasy od NFZ i pacjentów. Wcale to nie znaczy, że lekarze mają się zmienić w urzędników. Nie muszą, bo ci związani umową z NFZ zawsze pilnowali, by nieubezpieczony nie miał szans na refundowaną wizytę, operację czy leki.
O co więc im chodzi? Oprócz pieniędzy walczą o swoją godność, bo sądzą, że zapisane w ustawie kary mogą ich narazić na straty nie tylko materialne, ale i moralne. Skoro tak, niech nie korzystają z państwowych dotacji i leczą tylko prywatnie. To najlepsze wyjście, ale czy wszystkim wystarczy odwagi...

Niech nam jednak zdrowotny pasztet nie przysłania jasnych promieni życia. Cieszmy się z ciepłych styczniowych dni, paliwa kosztującego jeszcze mniej niż 6 złotych i w ogóle – karnawału. Co prawda, sylwestrowe bale nie wszystkim się udały, ale przed nami siedem tygodni uciech z feriami zimowymi i studniówkami.
A w Tłusty Czwartek, 16 lutego planujemy czwarty Festiwal Autorów – Mivena. Tym razem z koncertem pieśni... Violetty Villas jako artystycznym epitafium dla tej prawdziwej gwiazdy estrady. Kto więc czuje się na siłach już może przygotowywać wybrany przebój pieśniarki, a my postaramy się zaprosić na festiwal jej syna Krzysztofa Gospodarka. Zmieniony regulamin i karty zgłoszenia są już dostępne na stronie fundacji Mivena i tygodnika Co słychać?.
Mamy nadzieję, że nasza recepta na kulturę miłą sercu i zmysłom przyniesie radość artystom i ich gościom. Dla zdrowia, mili, dla zdrowia.

Numer: 2012 01   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *