Mińsk Mazowiecki już w tym roku miał mieć swoją Politechnikę, a raczej jej zamiejscowy oddział. Jej głównymi studentami byliby uczniowie popularnego Mechanika, który ściąga do siebie miłośników wszelkiego rodzaju techniki. Oddział nie powstał, ale szkoła ściągnęła wykładowców do siebie, organizując pierwsze w swojej historii Sympozjum Naukowe. Jak się okazało, nie było to określenie przesadne

Magia mechatroniki

ZSZ nr 2 współpracuje z Politechniką Warszawską od 2008 roku, ale dopiero teraz dyrektor Tomasz Płochocki postanowił wykorzystać jej najlepsze umysły. Ściągnął więc na spotkanie naukowe specjalistów z wydziału samochodów i maszyn roboczych, by swoim podopiecznym – przyszłym technikom pojazdów, spedytorom i elektronikom – pokazali magię mechatroniki.
Rozpoczął dr inż. K. Szczurowski od prezentacji uczelni, która nie spada w rankingach poniżej drugiego miejsca, wymieniając się koroną najlepszej z krakowską Akademią Górniczo-Hutniczą. Mają prawie tylu studentów, co Mińsk Mazowiecki mieszkańców i ciągle się rozrastają, zachęcając mińszczan do odwiedzin i składania papierów. W przyszłym roku progi punktowe wynosić będą ok. 60-65 pkt.
Po jego wstępie w końcu przyszedł czas na wykłady ściśle techniczne, na które z niecierpliwością czekali słuchacze wpatrując się w ustawione na stole elektro-zabawki. Pierwszą z nich zaprezentował dr inż. Jędrzej Mączak, dając robotowi możliwość samodzielnego wybrania toru jazdy. Niestety, nie poszło mu to za dobrze, bo ostatnie wykonywane na nim eksperymenty zakłóciły system. Mimo to, wzbudził zainteresowanie, ukazując możliwości techniczne studentów i pasje ich wykładowców, co w przypadku Mączaka skupia się na elektronice samochodowej.
– Jeżeli dostaniemy się do sieci komputerowej samochodu, to możemy zrobić wszystko – mówił wykładowca, posiłkując się przykładami z Niemiec. Tam nowoczesne sieci sprawią problemy policji, która coraz częściej zmagać musi się z kradzieżami nowoczesnych samochodów. Szczególnie tych, które można odtworzyć bez kluczyka, a właściwie mając go tylko przy sobie. Jak mówił Mączak, hakerzy rozpracowali i te zabezpieczenia przedłużając sygnał wysyłany z kluczyków, tak by odtworzyć nim auto i odjechać.
Samochodowe innowacje to nie jedyna pasja wykładowców sympozjum. Jak się okazuje, ich hobby może również latać, co udowodnił dr inż. Przemysław Szubim, prezentując zebranym wielowirnikową platformę latającą i wyjaśniając zasady jej budowy oraz możliwości. Te tzw. drony wykorzystywane są w fotografii. Ostatnio podobne helikoptery latały nad tłumem w trakcie zamieszek 11 listopada z przymocowanymi aparatami fotograficznymi i robiły zdjęcia, które później ukazywały się w mediach. Niestety, mają jedną wadę – niską wytrzymałość baterii, która pozwala maksymalnie na 30 min. lotu.
Bez prezentacji obyło się tylko przy wykładzie dra inż. Tomasza Mydłowskiego, którego zabawka zwyczajnie nie mieściła się w szkolnej sali. Stała więc pod oknem, świecąc przykładem pomysłowości wykładowców i studentów Politechniki.
Nazwano go Endi. Jest niewiele większy od Smarta, ale o wiele bardziej estetyczny. To mikrosamochód, choć zarejestrowany jako quad, stworzony po wielu badaniach przez Politechnikę we współpracy z firmą APP. Dla nich to nadzieja na odrodzenie polskiej marki samochodowej i wskrzeszenie fabryki w Żeraniu. Na razie to tylko prototyp, ale w przeciągu pół roku planują zaprezentować ostateczną wersję.
Jego wprowadzenie ma pomóc ograniczyć korki do 30% i zwolnić 45% miejsc parkingowych. Dorośli będą mogli jeździć nim na dowód osobisty, a nastolatkowie na prawo jazdy AN. Niestety, do jazdy w trasie się nie nadaje, ale pokona miejskie korki, i to jedynie za 12 tys. złotych.
Porwaliśmy się na dosyć odważną nazwę, ale po tym co tu zobaczyliśmy wydaje mi się, że słuszną – mówił dyrektor Płochocki, podsumowując prawie 4-godzinne sympozjum. Dla niektórych to o wiele za mało, więc zostali, by porozmawiać z wykładowcami i dokładniej przyjrzeć się magicznym zabawkom mechatroniki.

Numer: 2011 49   Autor: Justyna Kowalczyk