Sokół tygodnia

Wielu z nas nie potrafi dociągnąć do końca miesiąca bez zastrzyku dodatkowej gotówki. Przyzwyczailiśmy się już, że wydajemy więcej niż zarabiamy. Naszą niefrasobliwość i słabość charakteru wykorzystują wszelkie instytucje finansowe przyznające salda debetowe, kuszące pożyczkami, hojnie szafujące istnymi taliami plastykowych kart i wmawiające skołowanym klientom same korzyści płynące z dysponowania, a więc i wydawania dodatkowych pieniędzy

Życie na pożyczkach

Kiedy czekają nas większe inwestycje, banki oferują całą gamę kredytów konsumpcyjnych, samochodowych czy mieszkaniowych. A gdy już zadłużymy się po same uszy, „życzliwie” zaproponują nam kredyt konsolidacyjny, przeznaczony na spłatę wszystkich zobowiązań finansowych. Mamy mniej gotówki i mniej oszczędności. Jak pisała „Gazeta Prawna”, stan zadłużenia Polaków przekroczył globalną wartość 117 miliardów złotych, a wielkość pożyczek z roku na rok dynamicznie wzrasta. Prawdziwy boom na rynku kredytowym przeżywają karty kredytowe. Pod koniec III kwartału ubiegłego roku Polacy posiadali ich 1,7 mln.

Rynek procentowy
Jak mówi stare przysłowie „prawdziwe procenty są wyłącznie w wódce, ale na pewno nie w żadnym banku.” Rzekome, korzystne dla klientów oprocentowanie banki rekompensują sobie wysokimi prowizjami. Niektóre wprawdzie nie żądają tego haraczu, ale za to naliczają tzw. opłatę przygotowawczą, która może wynosić 15 -100 zł albo 3,5 proc. kwoty kredytu. Trzeba w banku dokładnie o wszystko wypytać, poprosić o podanie rocznej rzeczywistej stopy oprocentowania, wyliczonej zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim. Skalkulowane tam mają być nie tylko odsetki, ale i prowizje czy opłaty. Jeśli więc koniecznie potrzebujesz gotówki, najpierw skorzystaj z kredytu w koncie osobistym. Zanim weźmiesz pożyczkę, porównaj oferty różnych banków. Najlepiej kiedy poprosisz je, by wyliczyły rzeczywisty koszt kredytu (odsetki, opłaty, koszty manipulacyjne, wszelkiego typu prowizje itp.). Odradzamy „pomoc” ze strony jakichkolwiek instytucji pseudobankowych. Tam jedynie stracisz pieniądze, bo odsetki mogą okazać się iście rozbójnicze. Jak poznać lichwiarzy? Po tym, że już na samym początku zażądają od ciebie gotówki na rzekome opłacenie kosztów pożyczki. (oddo)

Trudniej spłacić
Państwo J. już od wielu lat planowali przeprowadzić się do nowego lokum. Ich dochód nie był wysoki, a marzenia ogromne, więc postanowili wziąć kredyt budowlany w lokalnym banku. Był 10. X. 2001 r., gdy podpisali umowę o kredyt opiewający na kwotę 30 tys. zł, na 10 lat (w sumie 120 rat). Oprocentowanie wynosiło wtedy 19,5 % w skali roku (obecnie zmalało do ok. 17 %), dzięki czemu państwo J. miesięcznie płacą ponad 600 zł (raty 250 zł i odsetki ok. 400 zł). Na początku, kiedy oboje mieli pracę, wszystko było dobrze. Gdy sytuacja była jeszcze w miarę ustabilizowana, wzięli także na kredyt telewizor, monitor, radio (płacą za to 600 zł miesięcznie) oraz kredyt gotówkowy w wys. 1 zł (po 200 zł na miesiąc). Niedawno jednak pan J. zachorował i przebywa na chorobowym. Jedynym ratunkiem są pieniądze z kredytu studenckiego syna, który miesięcznie dostaje od uczelni 600 zł. Podliczając to wszystko, łącznie z rachunkami (opłatami stałymi) miesięcznie muszą płacić ok. 2 tys. zł. Zrezygnowali już z kupna węgla (mają jeszcze trochę drewna), nie spieszą się z wyposażeniem wszystkich pokoi. Sprzedali także samochód, a w najbliższym czasie chcą sprzedać prezenty, które dostali podczas „parapetówy”. Na razie mogą liczyć na wsparcie rodziny, ale nie są pewni przyszłości – coś muszą jeść, czymś płacić za wodę, gaz, prąd... Syn chce kontynuować naukę, a dojazdy kosztują... Co będzie dalej – jeszcze nie wiedzą... Obiecują sobie tylko, że nie dopuszczą, aby syn musiał zrezygnować z edukacji. (syl)

Uwiedziona
Każdy kredyt czy karta kredytowa jest produktem przeznaczonym dla osób zdyscyplinowanych finansowo i w przypadku systematycznego spłacania zadłużenia niosą klientowi same korzyści. Dodatkowo dają możliwość szybkiego sięgnięcia po gotówkę w sytuacjach awaryjnych. - Dzisiaj z punktu widzenia mojego nieszczęścia, wiem, ze jestem mądra po szkodzie, czyli po prostu głupia. Dałam się zwieść najpierw reklamie zapewniającej, że udzieli mi pożyczki bez żyrantów, bez kłopotu i w ogóle na wspaniałych warunkach. Pracowałam wtedy w stołówce w Warszawie. Byłam jeszcze w jako takim zdrowiu i dorabiałam na czarno sprzątając u ludzi. W stołówce zarabiałam 850 zł. Komorne i inne świadczenia zabierały mi około 300 zł. Dorobić udawało mi się około 250 zł miesięcznie. Nie było na co narzekać. Wtedy zjawiła się koleżanka, która namawiała mnie na wyjazd do sanatorium w Ciechocinku. – A za co ja tam pojadę? Przecież tu muszę pomagać niesprawnej córce! – Właśnie dlatego powinnaś się podleczyć, a na wyjazd weź pożyczkę z „Żagla”, tak jak ja! – poleciła. No i dałam się namówić. Pożyczkę dostałam bez zbędnych pytań. Wcale nie chciałam brać tyle forsy, ale powiedzieli, że mogą mi dać trzy tysiące. Raty wynosiły około 300 zł i pomyślałam, że dam sobie radę. Ile naprawdę kosztuje mnie ten kredyt, to do dzisiaj nie wiem, bo te małe literki na umowie są nie do przeczytania i denerwować się nie będę! Po powrocie z sanatorium straciłam robotę na czarno. Równocześnie podniesiono mi czynsz Po kilku miesiącach biedy zgodziłam się na emeryturę. Dostałam 650 zł. Dla ratunku zięć wziął dla mnie 2000 zł pożyczki w „Providencie”. Też nie robili mu trudności, nie sprawdzili, na jak długo on ma umowę o pracę. Teraz wszyscy jesteśmy blisko dna, a komornik drastycznie zmniejsza naszą szansę na przeżycie. (bak)

Pożyczać czy harować?
Szastanie pieniędzmi nie jest grzechem wyłącznie obywateli Polski. Do dziś nie spłaciliśmy długów zaciągniętych ponad 30 lat temu przez PRL w latach sekretarzowania Edwarda Gierka. Był on zwolennikiem przyspieszonego rozwoju gospodarczego kraju w oparciu o kredyty zagraniczne, zwłaszcza z krajów zachodnich. Otwarty na współpracę z Zachodem, polityką swą doprowadził do olbrzymiego zadłużenia i załamania gospodarczego kraju. Ekonomiści Solidarności obliczyli ten dług na 47 mld dolarów. Z drugiej strony były też pozytywy, zwłaszcza dla wsi polskiej. W latach 70-tych banki oferowały chłopom długoterminowe (10-20 lat) pożyczki na inwestycje. Stopa procentowa obniżona została z 3 do 2 %. Polityka ta – przy umorzeniu podatków zaległych, skasowaniu progresji podatkowej, obowiązkowych dostaw płodów rolnych i uregulowaniu stanu prawnego posiadanej ziemi – dała możność przekształcenia wsi polskiej z drewnianej na murowaną. Np. sołtys Drożdżówki (gm. Siennica), gospodarując w tym czasie wspólnie z żoną na 11 ha, wybudował: stodołę o dwóch klepiskach, powiększył oborę i wzniósł drugi budynek inwentarski. I to wszystko dzięki państwowym pożyczkom. Nic dziwnego, że większość starych rolników chwali Gierka. (fz)

Ciężka praca
Czy popłaca? Trudno rozstrzygnąć, ale na pewno każdy kij ma dwa końce, jak mówi sąsiadka z dołu. Oboje z mężem pracują na cztery etaty, toteż doba stała się dla nich za krótka, a i niedziele przydałyby się ze dwie. Pracują ciężko. Wszystko po to, by spokojnie i swobodnie finansowo utrzymać rodzinę. Tylko miesięczne stałe opłaty wynoszą jedną budżetową pensję, a jeszcze trzeba przeżyć. Nie dopuszczą już nigdy, by zżerał ich jak mól ukryty kredyt, a taki niegdyś spłacali. Nie mogli ugryźć kredytu, odsetki ciągle rosły i gdyby nie obcy człowiek, bank z pewnością z pomocą by im nie przyszedł. Z drugiej jednak strony - jak wielkim kosztem okupiona jest ta niezależność! Wiele osób, także z jej najbliższej rodziny, wcale nie robi sobie wyrzutów i bierze kredyt za kredytem lub pożycza od najbliższych. Czasami jest to życie ponad stan, a czasami wyuczone nieudacznictwo i wygodnictwo. Stare pożyczki spłaca się nowymi, z powodu małych dochodów przysługuje rodzinne, często też i bez wyrzutów sumienia sięga się po społeczne zapomogi. (ret)

Pożyczki samorządowe
Dla banków (i nie tylko) dobrym pożyczkobiorcą są samorządy. Jeszcze do ubiegłego roku ich zadłużenie mogło wynosić 60% dochodów własnych gminy. Trudna sytuacja finansowa oraz przypadki zwykłego bankructwa gmin ograniczyły w tym roku ten wskaźnik o połowę. To postawiło wiele samorządów w bardzo trudnej sytuacji, gdyż muszą one albo drastycznie ograniczyć kredytowanie, albo nie mogą brać nowych kredytów. Poza kredytami komercyjnymi, samorządy zadłużają się głównie w funduszach ochrony środowiska. Główni kredytodawcy to NFOŚ oraz WFOŚ. Pożyczki brane z tych funduszy przeznaczone są na ochronę środowiska (inwestycje termomodernizacyjne, budowa lub modernizacja oczyszczalni ścieków, kanalizacji czy też wodociągów). Poza niskim oprocentowaniem, mają one także tą zaletę, że są w dużym stopniu umarzalne (do 50%). Ale muszą być spełnione pewne warunki. Kredytowana inwestycja musi osiągnąć tzw. efekt ekologiczny oraz być oddana w terminie i realizowana zgodnie z zatwierdzonym przez fundusz harmonogramem. Dodatkowo kwota umorzonego kredytu musi być przeznaczona na kolejne zadania ekologiczne. Pojawił się także jeszcze jeden rodzaj pożyczki, tzw. pożyczki pomostowe. Są one przeznaczone dla tych gmin, które realizują zadania z funduszy strukturalnych (np. SAPARD), ale nie mają środków na pokrycie całości zadania. Jednak to forma pomocy tylko dla tych, którzy mają promesę (przyrzeczenie) z SAPARD-u na otrzymanie pieniędzy na inwestycję. Po ostatecznym zamknięciu zadania (zgodnie z warunkami SAPARD-u) samorząd otrzymuje środki za wykonanie zadania, które przelewa na konto kredytodawcy (banku lub funduszu). (jac)

Twarz banku
Miński Bank Spółdzielczy nie uległ modzie i nadal w 100% jest bankiem z polskim kapitałem. Mając niezależny zarząd, sam prowadzi politykę kredytową. W tej chwili obsługuje 3.000 kredytobiorców, którzy są zadłużeni na 70 mln zł. Problemy ze ściąganiem należności są marginalne – w rejestrze jest siedem zadłużeń kredytowych ściąganych przez komornika, a nieterminowe spłaty stanowią niecałe 4% wszystkich kredytów. W trudnych dla kredytobiorców sytuacjach bank jest elastyczny. Spisywana jest wtedy ugoda stron, w której ustala się nowe warunki umowy i daje klientowi realne szanse na wywiązanie się z należności. Dzięki temu bank nie traci swoich pieniędzy, a kredytobiorca nie popada w ruinę. Przykład ten świadczy, że bank może mieć ludzką twarz. Oprocentowanie kredytu jest zależne od jego rodzaju: konsumenckie – 7%, mieszkaniowe – 9%, inwestycyjne preferencyjne – 1,75%. Przy obsłudze budżetów samorządowych oprocentowanie jest negocjowane. Szkoda tylko, że do lokalnego banku tak wolno przekonują się lokalne władze. (jot)

Własne ryzyko
Wżyciu na kredyt nie wszyscy mogą uczestniczyć. Wielu z nas już wcześniej popadło w „kredytową pułapkę” i oni w bankach na pożyczenie złamanego grosza nie mają co liczyć. Instytucje finansowe w trosce o własne interesy mogą im jedynie złagodzić formę spłaty dotychczasowego zadłużenia. O wsparcie kilku lub kilkunastoma stówkami nie mogą się ubiegać ci, którym nie starcza do pierwszego. Trzeba mieć zdolność kredytową. A na pewno nie ma jej ktoś, kto za 800 czy nawet 1000 złotych miesięcznie musi utrzymać swoją rodzinę. (oddo)

Numer: 2005 03





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *