Po artykule w nr. 2 „Cs” pt. „Świerzb w Jedlinie” jeden z opiekunów tam zatrudnionych stanowczo domagał się ode mnie taśmy z nagraniem rozmów z informatorami. Potwierdził, że dyrektor Podniesiński wzywa personel na dywanik i z powodu tego artykułu wszyscy czują się zagrożeni nawet utratą pracy

Zmowa milczenia

Dyrektor mińskiego Sanepidu, Dorota Boruta na inspekcję do Jedliny wydelegowała zespół pod kierunkiem Ewy Elgas-Jurek. Opierając się na opinii lekarza, który stwierdził świerzb, sprawdzono stan sanitarny (ogólnie zadowalający), pouczono personel o szczególnym przestrzeganiu higieny, możliwości powikłań i sposobach zapobiegania im. Również o ostrzeganiu przed tą chorobą. Tym niepełnosprawnym umysłowo chłopcom trudno uświadomić konieczność zachowania szczególnej higieny. – Można było wypuścić ich na święta do rodzin – mówi Dorota Boruta - ale z informacją o chorobie i odpowiednim zachowaniu ostrożności. Nie powinno się utajniać nawet kilku przypadków zachorowania. Trzeba reagować szybko, bo to podstawa sukcesu. Rolą Sanepidu, jak i prasy jest właśnie wczesne informowanie o każdym przypadku choroby zakaźnej. Barbara Wilk z DPS św. Józefa jest pewna, że w podobnych okolicznościach, w pierwszym rzędzie ostrzegłaby personel i gości. Zatajanie choroby to, jej zdaniem, fałszywa postawa - nie o taką lojalność powinno chodzić. W każdym zbiorowisku ludzi słabszych i starszych pojawiają się od czasu do czasu choroby zakaźne, najczęściej przywożone właśnie z domu. Świerzb, choć bardzo zaraźliwy, nie jest śmiertelny. Ujawnienie go nie grozi wybuchem paniki, natomiast może zahamować rozprzestrzenianie się chorobą.
PS. Dyrektor Podniesiński nie odbiera telefonów od dziennikarzy Co słychać? To nie pierwszy przypadek wielodniowej nieobecności dyrektora, który kłopotliwe pytania zbywa milczeniem.

Numer: 2005 03   Autor: bak





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *