Gdy jesteśmy dziećmi, dobro i zło przybiera wyraźne barwy, choć niekoniecznie czarno-białe. Później kontury rzeczywistości coraz bardziej mętnieją, zacierając granice między normalnością a dewiacją

Zamazane zło

To, co zrobili uczniowie toruńskiego technikum wcale nie jest pierwszym ani też ostatnim naruszeniem prawa w polskich szkołach. Tyle tylko, że toruńskich geniuszy zła zgubiła technika, a konkretnie kamera video. Gdyby nie nagrali perwersyjnego znęcania się nad anglistą, nie byłoby żadnej sprawy i może dopiero po latach, na zjeździe absolwentów lub w więzieniu, przyszłyby wyrzuty sumienia.

- Gdyby nie dyscyplina, skakalibyście jeszcze po drzewach - mówił do swoich żołnierzy porucznik Lukasz w Haszkowych Przygodach dobrego wojaka Szwejka. Zapominamy o tym wielce pożytecznym słowie szczególnie podczas wychowywania młodego pokolenia i mamy to, na co zasłużyliśmy: brak szacunku własnych dzieci, którym wszystko się należy, mamy szkoły strachu, ulice pełne rozwydrzonej młodzieży i więzienia - sanatoria dla nosicieli zła. Prawo do nietykalności cielesnej ma każdy z nas i tylko w rzadkich, ekstremalnych sytuacjach możemy je utracić. Ale w życiu bywa inaczej. Często dla świętego spokoju zamazujemy zło, licząc na karę boską, która spadnie na naszego prześladowcę. A może by tak zacząć tępić (lub leczyć) dewiacje w ich zarodku, by nie wyrosły na bandytyzm?
Budowlańcy z Torunia i podobni im dewianci z polskich szkół mogli był w dzieciństwie nadpobudliwi ruchowo i nikt się nie poznał na ich chorobie, nikt ich nie wyleczył dyscypliną, bo już wtedy prawa ucznia i dziecka dominowały nad prawami nauczyciela i rodziców. Stare powiedzenie: - Lepsze bite niż zdechłe - wprawdzie odnosił się głównie do jakości mięsa, ale wytrawni pedagodzy stosowali je często w kontaktach osobistych z nadpobudliwymi dziećmi. Dla ich dobra - oczywiście. Dla dobra społeczeństwa funkcjonuje też publiczna opieka zdrowotna, a dla jeszcze większego dobra - prywatna (patrz: Cena zdrowia s. 8-9). Izby lekarskie twierdzą, że zły stan państwowego lecznictwa to wina rządu, który na zdrowie przeznacza tylko 4% PKB. Nieprawda, ponieważ - jak wyliczają niezależni eksperci - Polacy płacą na ochronę zdrowia ok. 7% PKB, czyli tyle, ile w krajach UE (nie licząc szarej strefy). Gdzie więc podziewają się nasze pieniądze? - Profity zarezerwowane są dla utytułowanych lekarzy tj. lobby profesorsko-ordynatorskiego - twierdzi Adam Sandauer. Oszczędności należy też szukać w niegospodarności i korupcji, w zakupach leków za prowizje i prywatnym leczeniu w państwowych szpitalach. A wszystko to kosztem młodych lekarzy i pielęgniarek, którzy nie mają dostępu do zdrowotnych profitów. Chyba, że otworzą prywatną praktykę, ale ta jest okupiona drogą, kilkuletnią specjalizacją. Lekarze, uleczcie się sami! Nie dadzą rady w tak chorym państwie i dopóki - jak mawiał Kisiel - rządzi nami banda nieudaczników.
W Mińsku Mazowieckim nie jest inaczej i to nawet poza służ bą zdrowia. Po wizycie burmistrza Grzesiaka w Moskwie i Grigoriewskoje, gdzie formowało się polskie ludowe lotnictwo, nad Srebrną gościli zasłużeni lotnicy, bohaterowie Związku Radzieckiego. Nasz burmistrz zorganizował im powitanie w swoim gabinecie i zaprosił gości na spotkanie z dziennikarzami. Ale konferencji prasowej nie było bo wszyscy - na wyraźny rozkaz burmistrza - ruszyli w stronę jadła i różnych napojów. Tak więc można było porozmawiać w języku braci - Słowian, ale tylko prywatnie. No i dzięki burmistrzowi sprawdziliśmy swój rosyjski po kilkunastu latach oddechu. Jednak trochę szkoda radzieckich weteranów i tłumaczki, którzy każdemu z osobna opowiadali o bohaterskich czasach i przyszłej przyjaźni mińszczan z dawnymi „przyjaciółmi”. A jeśli teraz obrażą się wszystkie zbliźniaczone do tej pory z Mińskiem miasta Południa, Północy i Wschodu?Tej wizyty i jej konsekwencji zamazać się nie da.

Numer: 2003 37   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *