Spady medialne

Mój były partner opisał sielankowo życie, jakie wiedliśmy. Pewnie zabrzmi to absurdalnie, ale nie miałam żadnego wpływu na treść artykułu (...) W moim związku czułam się, jakbym była w innym świecie, gdzie istniał tylko mój partner i jego potrzeby. Byłam, jak narkoman uzależniony od heroiny, jak alkoholik, który wie, że nic dobrego z picia nie wynika, a mimo to, dalej pije.
- Wyjście jest tylko jedno – intensywne leczenie bez używania klamek

W ostatnich dniach grudnia 2013 roku rozebrano najstarszy budynek w Mińsku, który znajdował się przy ul. Piłsudskiego 2. (…) nie wiadomo, jaka inwestycja zostanie zrealizowana w tym miejscu.
- Jak to nie wiadomo, skoro na bezkarny żer zostało kilka miesięcy


Styczeń to czas biznesowego zwolnienia. Wielu lokalnych przedsiębiorców daje sobie czas na remanenty, planowania, strategie. Szanujemy te postanowienia, choć dla nas oznacza to mniejsze wpływy z reklam, które są podstawowym źródłem dochodów gazety.
- Oj, gołodupcy, zanosi się wam na długą strefę przetrwania

Za licealnych czasów moi rówieśnicy narzekali, że po 18 miasto zamiera. Czy dziś jest podobnie?
- Za naszych czasów sami organizowaliśmy sobie czadowe rozrywki . I to bez narko-wspomagaczy, bo wystarczyło wino i Bambino.

Miasto postanowiło wykorzystać sytuację, że to jedyny budynek w parku, który nie podlega konserwatorowi zabytków. Za kwotę 138 tys. zł chce zaadoptować stary szalet do innej działalności. Według planu ma w nim powstać sala prób dla mińskich zespołów oraz pomieszczenie do zajęć z ceramiki.
- I koniecznie trzeba stworzyć zespól SZALETOWCY lub KIBLARZE

Nasza miejskość jeszcze do ludzi nie dotarła. Chyba lepiej było, gdy byliśmy wsią z halą sportową, z boiskami, z tramwajem konnym, z parkiem, ze stawem. Taką drugą trudno znaleźć. A miastem będziemy jednym z wielu.
- A wójt, pardon, burmistrz Jaszczuk obraził się za szopkowy kuplet, w którym wątpiliśmy w skok w rytm miasta w gumofilcach i z kobylą.

Chciałbym patrzeć na to optymistycznie i uznać, że społeczeństwo ma takie zaufanie do władz lokalnych, że stwierdza: co będziemy szli, oni i tak dobrze zrobią. Chciałabym w to wierzyć, ale niekoniecznie musi tak być.
- Brak frekwencji jest brakiem zaufania i poparcia. Tyle i aż tyle, nie tylko w Mrozach