Powiat mińskiKonwent sprzeczności

Można się było spodziewać, że przy okazji debatowania na tematy oświatowe, samorządowcy poruszą także sprawę aglomeracji warszawskiej, czyli praktycznie mówiąc podziału powiatu mińskiego. Wydawałoby się, że żaden wójt czy burmistrz tego nie chce, ale czy można uchronić już okrojony twór administracyjny z odmiennymi poglądami politycznymi i ciągotami w stronę wielkiej stolicy...

Szkodnicy stolicy

Dyskusję wzniecił starosta Antoni J. Tarczyński, który wprawdzie nie jest członkiem konwentu, ale zawsze ma prawo do głosu. Ostatnio właśnie był pytany, czy zmienił stanowisko w kwestii całości powiatu jako elementu składowego aglomeracji warszawskiej. – Nie zmieniłem i już to stanowisko prezentowałem w kilku wywiadach, a do konwentu mam prośbę, jeśli państwo podtrzymują to o czym wielokrotnie mówiliśmy, zabiegaliśmy, żeby nie było podziału powiatu, to bardzo proszę o stanowisko w tej sprawie – mówił starosta. I zaznaczał, że powiat powinien funkcjonować w takich granicach, w jakich jest od 2002 roku, bo to dobra konstrukcja. Współpraca układa się bardzo dobrze i nie znajduje argumentów, które przekonałyby go, że próby wyłączenia Halinowa i Sulejówka to dobre rozwiązanie. Jeżeli mieszkańcy by się zdecydowali na włączenie do Warszawy w formie referendum, jest gotowy zmienić zdanie, bo szanuje wolę mieszkańców.

Skory do krytyki był jak zwykłe Dariusz Jaszczuk. Burmistrz Mrozów stwierdził, że łączenie tych wszystkich gmin w jeden organizm miejski z Warszawą wydaje się kompletnie nietrafiony, ale nie jemu to na chwilę obecną oceniać. W sukurs pośpieszył mu Jakubowski, przywołując obecny porządek prawny, czyli fakt, że ustawa o związkach metropolitalnych funkcjonuje, ale nie zostały do niej jeszcze wydane akty wykonawcze. Wystarczy tylko zaapelować do odpowiedniego ministra i szafa gra...

Wójt Uchman od razu proponował, by ta ustawa metropolitalna była zrealizowana z Sulejówkiem i Halinowem. Jest to dla powiatu jedyna szansa, że będą jakieś środki. Prezydent Warszawy przeznaczyła 120 mln na działania metropolitalne i my musimy mieć w tym udział, bo innych środków dla nas nie będzie. Będziemy Polską wschodnią już niestety – konkludował wójt z Cegłowa. Przy okazji jeszcze raz wspomniał o czarnej dziurze dotacyjnej, czyli pominięciu części powiatu mińskiego w programie ZIT , do którego należy Warszawa z wianuszkiem gmin i w programie RIT , gdzie rządzą powiaty byłego województwa siedleckiego poza Łukowem i Mińskiem.

Żale samorządowców próbował niwelować wicewojewoda Dąbrowski, ale ostateczny cios zadała marszałek Maria Koc. Stwierdziła, że poprzednia ustawa metropolitalna to już musztarda po obiedzie, a nowa została zarejestrowana w Sejmie jako druk poselski. Jest to projekt wyjściowy, bardzo niedoskonały, wiele jest tam błędów. Trwają konsultacje. Zachęcała do zgłaszania konstruktywnych wniosków.

Nikt nie był zadowolony, bo przecież bez Warszawy źle, a w metropolii pochłaniającej tożsamość gmin i miast może być jeszcze gorzej. Mińskowi zapewne nic się nie stanie, ale powiat miński może wyjść z tej reformy znacznie osłabiony. Chyba, że dostanie w ramach rekompensaty dwie-trzy gminy. Chodzą słuchy o Poświętnem, Strachówce, a nawet Kołbieli...

Numer: 7 (1011) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *