Jednym okiem /19/

Kowalski dowiedział się, że pewien znany lekarz bierze za pierwszą wizytę 200 zł, ale za każdą kolejną – już tylko 100 zł. Postanowił więc nieco zaoszczędzić. Wchodzi do gabinetu, kładzie na biurku banknot 100-złotowy i pewnym głosem mówi – Panie doktorze, to ZNOWU ja! Lekarz bez mrugnięcia okiem inkasuje te 100 złotych, bada dokładnie pacjenta i mówi: – No, cóż, ja nic nowego u pana nie widzę. Proszę zażywać dalej te same lekarstwa...

Służba nie drużba

Jednym okiem /19/ / Służba nie drużba

Ta przedwojenna anegdotka dobrze ilustruje odwieczne napięcie pomiędzy pacjentami a lekarzami. Ci pierwsi chcieliby za opiekę medyczną płacić jak najmniej (a najchętniej – wcale), a ci drudzy chcą być za swoją pracę po prostu dobrze wynagradzani. I muszę powiedzieć, że im więcej mam osobistych doświadczeń z państwową służbą zdrowia, tym bardziej przychylam się do pomysłu wprowadzenia choćby częściowej odpłatności za podstawowe leczenie i badania.

Znajoma lekarka, która prowadzi niepubliczny ośrodek zdrowia, stwierdziła kiedyś, że nawet symboliczne sumy, rzędu 5-10 zł za wizytę, pozwoliłby jej pokryć koszty niezbędnych napraw czy też opału. A niedawno przeczytałam dramatyczny list młodego lekarza, pracującego na jednym z SOR-ów, który się skarżył, że nie dość, że jakieś 50% przychodzących do niego pacjentów w ogóle nie wymaga natychmiastowej pomocy (utkwił mi w pamięci przypadek pana, który regularnie zgłaszał się na izbę przyjęć z problemem nagniotków), to jeszcze zdenerwowani klienci potrafią rzucić grubszym słowem. Przy czym określenie „ty konowale!” do najrzadszych nie należy. Wiadomo, że ludzie na ogół nie cenią tego, co dostają za darmo. A przecież kiedy idziemy np. do fryzjera, nikt z nas nie domaga się wykonania fryzury gratis, prawda? W moim przekonaniu rozwiązałoby to słynny problem tzw. kopert, wręczanych lekarzom po kryjomu. Układ lekarz-pacjent stałby się bardziej uczciwy, jak tego zresztą chciał sam Hipokrates, a także... Biblia, która każe wynagradzać medyka za jego usługi. I kto wie, może ten pan od odcisków trochę bardziej szanowałby swego lekarza, gdyby musiał z własnej kieszeni zapłacić za jego poradę? Oczywiście, powinno się to wiązać m.in. z likwidacją NFZ (ten akurat rządowy pomysł bardzo mi się podoba) i innych biurokratycznych obciążeń, które potrafią wyssać z systemu dowolną kwotę pieniędzy. Naprawdę wierzę, że tym prostym sposobem po obu stronach biurka może się nam zrobić przyjemniej i bardziej profesjonalnie.

Numer: 5 (1009) 2017   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *