DRODZY CZYTELNICY

Mamy do czynienia w Polsce z dwoma kryzysami – małym i dużym. Mały związany jest z bieżącym kryzysem sejmowo-ulicznym i jest do szybkiego załatwienia. Jak nie po dobroci, to siłą. Drugi jest znacznie poważniejszy i dotyczy zadłużenia publicznego. Przekroczyło właśnie kolejne ekstremum i prowadzi prostą drogą do bankructwa państwa. Oznacza to, że państwo nie będzie w stanie realizować swoich zobowiązań wobec obywateli, a więc na przykład może ograniczyć, a nawet przestać wypłacać 500+ lub emerytury...

Smugi długów

DRODZY CZYTELNICY / Smugi długów

Przyzwyczailiśmy się nie widzieć pieniędzy i żyć na kredyt. My jako zwykli ludzie i my jako państwo. Czego nie widać, sercu nie żal – mówi porzekadło i jest nam z tym dobrze.

Nie widać, ale do czasu. Oficjalne media milczą, ale jawny dług publiczny sięga trzech bilionów i 58% PKB, a łącznie z długiem ukrytym daje to sumaryczne zadłużenie Polski sięgające ponad 200% PKB. Tak więc przez 5 lat przybyło nam bilion zł długu, a każde osłabienie złotego może wysadzić Polskie finanse w kosmos.

Polacy zacznijcie bać się o swoje pieniądze pozostawione w zachodnich bankach, przenoście rachunki do PKO BP lub banków spółdzielczych, bo w szybkim tempie zbliżamy się do przekroczenia Rubikonu i za kilka miesięcy jeden z poniedziałków będzie nazwany czarnym – straszą pesymiści. Co więc robić? Trzeba kupować złoto dla zabezpieczenia stanu wartości posiadanych.

Jeżeli te dane są rzeczywiście prawdziwe, to Polska jest faktycznie bankrutem. Wynikałoby z tego, że nasze najwyższe władze takie jak rząd, NBP, MF czy GUS stosowały do czasów wyborów kreatywną księgowość, gdyż taki był nadrzędny interes ludzi władzy. Oznacza to także, że te same instytucje dokonują licznych manipulacji w oficjalnych statystykach. Gdybyśmy przyjęli za wiarygodną i potwierdzoną informację, że całkowity dług publiczny oscyluje wokół 3 bln zł, to statystyczny Polak jest zadłużony na około 80 tys. zł.

Rząd przyjął projekt nowej ustawy budżetowej. Obojętnie jak, ważniejsze jest, że zakłada on deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld zł. To jeszcze nie tragedia, więc rynki
finansowe przyjęły tę informację bardzo spokojnie. Na tle najgorszych krajów nie wyglądamy więc dobrze. Do destabilizacji złotego nie potrzeba jednak dużo gotówki, a gracze mają jej pod dostatkiem.

Po drugie rząd PiS uzyskał bardzo duży wyraz społecznego zaufania. Wydawało się, że po zwycięskich wyborach nic już nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć tak konieczną i niezbędną wręcz dla trwałości struktur państwa reformę. Nic z tego... Zamiast koniecznych reform rząd wypiął się na przedsiębiorców programami społecznymi, by nie powiedzieć populistycznymi.

Można uznać za pewnik, że przez najbliższe lata jedyną pewną rzeczą w naszych finansach będą kolejne podwyżki podatków, by wystarczyło na wszystkie plusy i koryta.
Musimy doprowadzić do redukcji zadłużenia Polski i ochrony przyszłych pokoleń przed ciężarem długu. Proponujemy zapisanie w konstytucji zakazu uchwalania budżetu państwa z deficytem – postulują posłowie Kukiz’ 15. Musimy? Ależ tak, tylko do kolejnych wyborów jeszcze kawał czasu. Do tej pory dług urośnie o kolejny bilion...

Numer: 4 (1008) 2017   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *