Mińsk MazowieckiWzięli i napisali

Panie redaktorze, piszę w sprawie obchodów 100-lecia liceum przy Pięknej. Wprawdzie wymieniliśmy kilka uwag przez telefon, ale uważam, że to nie zamyka sprawy. Być może, że jako człowiek mocno stary, przywiązuję zbyt dużo uwagi do historii, ale nic na to nie poradzę...

Piękna Lissowskiego

Wzięli i napisali / Piękna Lissowskiego

Nie wiem, z jakich powodów połączono dwie uroczystości w jedną imprezę: 100-lecie szkoły  i Dzień Nauczyciela.

Co gorsza, tej drugiej okazji poświęcono ponad 90% całej imprezy, a głównej – prawie nic. Gdy obserwowałem przez bite dwie godziny wręczanie kwiatków i dyplomów dziesiątkom osób, kojarzyło mi się to ze świętem 8 marca, jakie rutynowo obchodzono w czasach PRL, czyli goździk, rączka, buźka, goździk, rączka, buźka...

Nie będę próbował pisać scenariusza, ale wydaje mi się, że głównymi punktami uroczystości powinno być m.in. zaprezentowanie licznych pamiątek i dokumentów szkolnych z okresu 100 lat, które ocalały. Podobno coś takiego było, ale o tym nie było mowy w wystąpieniach. Gdy był jubileusz 50-lecia w 1966 r., którego byłem współorganizatorem – przekazałem szkole kilka cennych dokumentów do archiwum szkolnego, m.in. oryginalny protokół z tajnej matury z 1942 roku, która miała miejsce w naszym mieszkaniu przy ul. Piłsudskiego 68. Po wielu latach chciałem skorzystać z tego dokumentu, bo pisałem jakieś wspomnienia. Niestety – ten i inne dokumenty gdzieś zaginęły. Widocznie ktoś wzbogacił swoje prywatne zbiory.

Liczyłem, że ja – jako jeden z ostatnich żyjących uczniów tajnego nauczania – będę miał okazję podzielić się wspomnieniami z zaproszonymi gośćmi i obecną tam młodzieżą – Tu spotkał mnie zawód.

Gdy więc poproszono mnie o zabranie głosu, było to już po dwóch godzinach wręczania kwiatków i dyplomów, więc zebrani na sali wykazywali objawy znużenia i zmęczenia. Poczułem się b. niezręcznie, widząc zniecierpliwienie na twarzach zebranych.

Moje wystąpienie ograniczyłem do kilku zdań. Żałuję więc, że nie miałem okazji podzielić się pewnymi wspomnieniami. Po pierwsze chciałem opisać – jak w okresie okupacji, wyglądało w praktyce tajne nauczanie... ile odwagi i trudu musieli pokonywać nauczyciele, aby z jednego kompletu na Nowym Świecie, w ciągu kilkunastu minut dotrzeć
na Stankowiznę lub Serbinów. A samochodów wówczas nie było... Ponieważ nauka odbywała się w małych 6-8 osobowych grupkach, a ponadto obserwowało się masowe garnięcie młodzieży do nauki – wymagało to większej liczby nauczycieli. Ale i tutaj sobie poradzono...

Ktoś może mieć wątpliwości, czy te opisane fakty, związane z tajnym nauczaniem mają związek ze stuleciem szkoły. Uważam, że nie powinno się pomijać tego fragmentu historii szkoły, zwłaszcza w edukacji jej młodzieży.

A dlaczego tak się dzieje? Może warto się nad tym zastanowić, o czym jeszcze napiszę...

Numer: 1/2 (1005/1006) 2017   Autor: Mirosław Lissowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *