DRODZY CZYTELNICY

Kiedy w Polsce upadnie demokracja? Kiedy do władzy wróci PO i PSL. Ale to niemożliwe, bo ich władza już nigdy nie wróci. A przynajmniej nie za mojego życia. Taką mam refleksję. Nie chcę umierać, kiedy w Polsce upadną wszystkie wartości – czytam na profilu Damiana Sitkiewicza i nie wierzę własnym oczom. Nie, nie z powodu poglądów, a wplecienia ich w rzeczy ostateczne. Czy to taka publiczna eschatologia, czy tylko ekshibicjonizm prawego człowieka.  Nie, to tylko i aż ironia, bo inaczej się nie da...

Miny kpiny

DRODZY CZYTELNICY / Miny kpiny

To nie wszystko, bo prezes TPMM karmi nas kolejnymi rewelacjami. Pisze, że jacyś bezideowcy mówią o zagrożeniach, a sami są zagrożeniem dla innych. Mówią o wolności, a sami kneblują usta. Mówią o wolności, a sami zniewalają... krytykują reformy, a sami ich nie wprowadzali. Mówią o nepotyzmie, a za ich czasów był nawet większy nepotyzm niż za SLD. Mówią o złodziejstwie, a sami kradli...
Warto więc im podziękować na co najmniej 50 lat. Jeśli tak bardzo bronią Konstytucji, możemy to do niej wpisać przy pomocy prof. Rzempolińskiego, Miśka ze stanu wojennego. Tyle w temacie i żeby mi się prof. Rzempoliński nie przyśnił, bo obudzę się zlany PO-tem i widząc takiego diabła mogę się  przekręcić. PO-zdrawiam krzykaczy z PO, Kodowców, Ormowców, dawnych esbeków, oficerków ze WSI i inne szumowiny, którzy na nasze nieszczęście nie siedzą w tiurmach. A i jeszcze Wałęsława Bolęsę i Komorosława Bronisławskiego, obrońcę wolności słowa, który banował strony swoich krytyków. Jesteście cudowni w swojej kłamliwości. Uwielbiam was...
Panie Damianie, nie boisz się człowieku, że po upadku PiSu będziesz pierwszy do odstrzału... No, może w pierwszej trójce, bo pierwsze miejsce ma piszący te słowa, a drugie – miński radny, który nieodpowiedzialnie i bez żenady pokonał znanego POlejwodę, krzykacza, biznesmena i prezesa.

Tłumaczę więc drogi Damianie, że każda kpina ma dwie miny. Pierwsza to szczery uśmiech człowieka, który ją rozumie, ale druga mina może być  niebezpieczna. Może wybuchnąć w najmniej oczekiwanym czasie i miejscu.
Przykłady? Proszę bardzo... Otóż gdy ów prezes atakował burmistrza Grzesiaka za domniemane sprzeniewierzenie publicznego grosza na budowę  aquaparku, byłem mu niczym balsam. Gdy zaś skrytykowałem jego posłusznego partii burmistrza, stałem się wrogiem wszystkich POpaprańców. – Nic, k... wa od nas nie dostaniesz – uświadomił mnie jeszcze wtedy radny AK , pokazując gest Kozakiewicza. A potem już bez ogródek w czasie sesji  obiecywał, że zrobi wszystko, by pewien tygodnik wydawany na kredzie stracił wszystkich reklamodawców.
Nie powiem, że było czy jest łatwo, ale szczęśliwie dobrnęliśmy do tysięcznego numeru.
Mam więc prośbę, panie Damianie. Niech pan nie robi sobie jaj z tzw. władzy krajowej, a naszej, lokalnej. Wiem, że to trudniejsze, ale warto spróbować. I nie trzeba się przejmować pogróżkami, bo prawda nie boi się min. Nie boi się nawet złych, pysznych i naiwnych zawistników. Do zobaczenia w naszym
TYSIĘCZNIKU...

PS Mam nadzieję, że nasi czytelnicy i widzowie napiszą i nagrają w związku z tysięcznym wydaniem Tygodnika Co słychać? swoje uwagi i życzenia. Czekamy do poniedziałku 28 listopada.

Numer: 48 (999) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *